Czy jednak stojąca pod ścianą Skra może ulec drużynie, której trwała budowa rozpoczęła się dopiero w tym sezonie? A może nieudane Final Four Ligi Mistrzów podcięło skrzydła wielokrotnym złotym medalistom mistrzostw Polski?
[ad=rectangle]
Wiele pytań nasuwa się przed meczem w Ergo Arenie. Rywalizacja ta, spodziewanymi emocjami, może nawet przyćmić rozgrywane w Szczecinie finały Ligi Mistrzyń. Pomimo, iż jest to cały czas spotkanie półfinałowe na parkiecie mogą pojawić się iskry, ponieważ każdy mecz pary Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów, rozgrywany w tym sezonie, budził sporo kontrowersji wśród trenerów i samych siatkarzy.
Aktualnie w rywalizacji prowadzą zawodnicy Andrei Anastasiego. Gdańszczanie na wyjeździe triumfowali po tie-breaku, by kilka dni później ulec na własnym parkiecie 1:3. Podczas ponownej rozgrywki w bełchatowskiej hali Energia kolejny raz lepsi okazali się siatkarze znad morza, efektownie ogrywając mistrzów 3:0. Tym samym przełamanie na trójmiejskiej hali dałoby Lotosowi awans do ścisłego finału.
- Czujemy podekscytowanie zbliżającym się pojedynkiem. Będzie to wielkie wydarzenie. Nasza ekipa stoi przed ogromną szansą wywalczenia miejsca w finale PlusLigi. Jeśli tego dokonamy, będzie to niewiarygodne osiągnięcie. Mamy za sobą ponad dwa tygodnie ciężkich treningów, skrupulatnych przygotowań, po których mogę powiedzieć tylko jedno: jesteśmy gotowi! - mówił bojowy nastawiony - Murphy Troy, który jest najlepiej punktującym zawodnikiem rozgrywek.
Jednak nie można zapominać kto stoi po drugiej stronie siatki. Pomimo, iż Skra w tym sezonie nie błyszczy, to cały czas jest piekielne mocną drużyną. A także stoi pod ścianą. Jeśli kolejny raz podwinie im się noga, mogą spisać trwający sezon na straty. - Walczymy dalej, bo jest jeszcze o co walczyć. Chcemy zdobyć mistrzostwo Polski, a do tego potrzebujemy dobrej gry w Gdańsku, żebyśmy wrócili do Bełchatowa na piąte spotkanie - zapewnia najmłodszy z bełchatowskiej ekipy - Kacper Piechocki.
Duży respekt do przeciwnika mają także gdańszczanie i może właśnie to, daje im dużą motywacją do walki. - Kiedy się patrzy na grę Skry, od razu widać jakim potencjałem dysponują na zagrywce. Każdy zawodnik może zapunktować tym elementem. Jeśli chodzi o naszą dyspozycję serwisową, to najlepiej zaprezentowaliśmy się w pierwszym pojedynku. Natomiast w trzecim meczu, który wygraliśmy na wyjeździe 3:0, świetnie zafunkcjonowała nasza gra w defensywie. Każda podbita czy wyblokowana przez nas piłka wybijała z rytmu zawodników po drugiej stronie siatki. Jeśli taką grę powtórzymy w sobotę, nasze szanse na awans wzrosną - zapewnia 26-letni Amerykanin.
Jak zatem zakończy się ta zacięta rywalizacja? Czy pomimo świąt Wielkiej Nocy hala na granicy Gdańska i Sopotu ponownie wypełni się tłumem żółto-czarnych kibiców? Czy młody trójmiejski team wytrzyma duży ciężar emocjonalny jaki na nich spoczywa? A może Skra udowodni, że o przygodzie w Berlinie już dawno zapomnieli? Na zwycięzcę czeka już srebrny medalista Ligi Mistrzów - Asseco Resovia Rzeszów, natomiast z przegranym, do walki o brąz, stanie Jastrzębski Węgiel.
Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów/ sobota, 4.04.2015, godz. 20:30