Rzeszowianie i jastrzębianie niedawno mierzyli się ze sobą w 1/2 finału PlusLigi, kiedy to ekipa z Podkarpacia trzykrotnie ograła rywali w stosunku 3:1. Tym razem JW przystępował do walki z Resovią ze Zbigniewem Bartmanem, który wrócił po kontuzji i kilkumiesięcznej rehabilitacji.
[ad=rectangle]
Od początku sobotniej konfrontacji lepiej na placu gry radzili sobie siatkarze z Jastrzębia-Zdroju, zaś ich przeciwnicy popełniali sporo błędów własnych (4:8). Po pierwszej przerwie technicznej w I secie postanowili przyspieszyć podopieczni Andrzeja Kowala, którzy najpierw doprowadzili do remisu (8:8), by chwilę później po kolejnym skutecznym zbiciu Marko Ivovicia wyjść na prowadzenie 12:10. Z czasem ponownie do głosu zaczęli dochodzić Pomarańczowi, a prym w ich szeregach wiódł Bartman (16:16). Michał Masny starał się umiejętnie rozkładać atak swojego zespołu, co przynosiło mu oczekiwane rezultaty (17:19). Do tego gracze trenowani przez Roberto Piazzę dołożyli skuteczną postawę w bloku (18:22) i ich pewny triumf w inauguracyjnej partii stał się faktem (19:25).
Jastrzębski był na fali po wygranej w poprzedniej odsłonie i starał się narzucać swój styl gry (8:10). W tym momencie sprawy w swoje ręce postanowił wziąć niemiecki atakujący Resovii, Jochen Schoeps, który sprytną kiwką wyrównał stan w tej części potyczki (10:10). Dopiero różnicę zaczęły robić trudne zagrywki Piotra Nowakowskiego, po których to finaliści ostatniego sezonu Ligi Mistrzów objęli prowadzenie 15:12. Coraz częściej w ofensywie mylili się zawodnicy z województwa śląskiego, asy serwisowe posłał Nikołaj Penczew (21:14), dzięki czemu Pasy były o krok od doprowadzenia do remisu w całej potyczce. Już do do końca nic się nie zmieniło, a rzeszowianie zwyciężyli tego seta do 18.
Start kolejnej partii był wyrównany (7:7), jednak z czasem wiatr w żagle zaczęła łapać drużyna z Rzeszowa, która po dobrych obronach wyprowadzała zabójcze kontrataki (11:8). Penczew i spółka razili siłą swojej zagrywki, na co do pewnego okresu sposobu nie mieli jastrzębianie (17:11). Sytuacja podopiecznych szkoleniowca Piazzy polepszyła się, kiedy ci poprawili swoją dyspozycję w bloku i zbliżyli się do przeciwników na jedno oczko (19:18). Nic sobie z tego nie zrobili Krzysztof Ignaczak oraz jego klubowi koledzy, którzy momentalnie odparli ten napór JW (22:18), stawiając kropkę nad "i" (25:20).
Asseco Resovia Rzeszów wciąż nie spuszczała z tonu i potrafiła wypracować sobie 4-punktową przewagę w pierwszej fazie czwartej odsłony (10:6). Przybysze ze Śląska nie zamierzali składać broni i przy zagrywce Michała Łaski odrobili wszystkie straty (14:14). Od tego momentu obydwa zespoły walczyły niemalże punkt za punkt (20:19) i wszystko miało się rozstrzygnąć w końcówce. Ostatecznie więcej zimnej krwi zachowały Pasy (25:22) i to one powalczą w decydującym starciu krajowego pucharu.
W niedzielnym finale PP Resovia zmierzy się o godzinie 13:30 z Lotosem Treflem Gdańsk.
Asseco Resovia Rzeszów - Jastrzębski Węgiel 3:1 (19:25, 25:18, 25:20, 25:22)
Asseco Resovia Rzeszów: Nowakowski, Ivović, Schoeps, Drzyzga, Penczew, Dryja, Ignaczak (libero) oraz Buszek, Holmes, Konarski.
Jastrzębski Węgiel: Łasko, Gierczyński, Pajenk, Masny, Kosok, Bartman, Wojtaszek (libero) oraz Quesque, Malinowski, Filippov.
MVP: Jochen Schoeps (Asseco Resovia).
To co powiesz o skrze?
1.Jadą na jednej przyśpiewce (skra skra Bełchatów!)
2.Włączają syrenę
3.Bezsensownie machają rękami przy zagrywce przeciwnika
4.Wywiesili flagę P Czytaj całość