Miało być lepiej, wyszło jak zawsze - sezon 2014/2015 w wykonaniu BBTS-u Bielsko-Biała

Po ostatniej lokacie w ubiegłym sezonie, bielszczanie w zupełnie odmienionym składzie i z Piotrem Gruszką w roli trenera mieli walczyć w play-off. Trzynaste miejsce na pewno nie było ich celem.

Natalia Witczyk
Natalia Witczyk
Zapowiadano walkę o wejście do najlepszej ósemki PlusLigi, a skończyło się na przedostatnim miejscu. Zawodnicy, którzy mieli zapewnić zespołowi z Podbeskidzia stabilizację i służyć doświadczeniem, nie zagrali na miarę pokładanych w nich nadziei. Po ostatnim spotkaniu w ich szeregach słychać było ogromny zawód, bowiem ani sami siatkarze ani sztab szkoleniowy nie przypuszczali, iż dwie porażki będą miały w tym sezonie kluczowe znaczenie.
Przed sezonem

Bilans bielskiej drużyny w ich pierwszym sezonie po powrocie do PlusLigi można było nazwać fatalnym, dlatego włodarze od razu wzięli się do pracy, kompletując nie tylko skład, ale również sztab szkoleniowy. Zespół miał na koncie trzy zwycięstwa i tylko dziesięć punktów, dlatego radykalne zmiany były nieuniknione.

Po pierwsze, kluczowym posunięciem miało być poszukanie nowego trenera, który poprowadziłby drużynę w sezonie 2014/2015. Pomysł z Januszem Bułkowskim, który świetnie prowadził drużynę w pierwszoligowych rozgrywkach, nie sprawdził się w PlusLidze. Bielszczanie przegrywali mecz za meczem, pokazując walkę w zaledwie kilku pojedynkach. Dopiero pod koniec sezonu postanowiono rozwiązać kontrakt ze szkoleniowcem, a jego miejsce zająć miał związany od lat z bielską siatkówką 71-letni Wiktor Krebok.

Jednak nawet tak znakomity fachowiec, były szkoleniowiec reprezentacji Polski nie był w stanie wykrzesać z zawodników nic więcej. Od początku wiadomo było, iż Krebok poprowadzi zespół jedynie do końca sezonu, dlatego włodarze ponownie byli zmuszeni do szukania jego następcy. Plotek o tym, kto rozpocznie sezon na ławce trenerskiej BBTS-u Bielsko-Biała było bardzo wiele. Ostatecznie zdecydowano się na Piotra Gruszkę, kończącego właśnie swoją karierę i chcącego rozpocząć nowy etap w swoim siatkarskim życiu.

Kolejnym ważnym aspektem, było skompletowanie składu na miarę rozgrywek PlusLigi. Doświadczeni zawodnicy mieli zapewnić drużynie komfort grania, bowiem wspomnienia poprzedniego sezonu nadal nie napawały optymizmem. Nazwisko Piotra Gruszki również miało przyciągnąć siatkarzy, którzy będą chcieli uczyć się od utytułowanego kolegi. - Chciałbym przekazać innym swoją wiedzę. Jeżeli mi się uda, to nie wykluczam, że z rolą szkoleniowca chciałbym związać moją przyszłość. Nie jestem osobą, która mówi, że we wszystkim musi być najlepsza. Chciałbym przede wszystkim przekonać się, czy potrafię nauczyć innych tego, co sam potrafię. W najbliższym czasie zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówił w przedsezonowej rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nowy trener.

Rewolucja kadrowa nie ominęła więc bielskiego zespołu, a wynik lepszy niż w poprzednich rozgrywkach mieli zapewnić między innymi Wojciech Ferens, Łukasz Polański, Wojciech Sobala, Serhiy Kapelus, a także lider BBTS w poprzednim sezonie - Jose Luis Gonzalez. Potencjał - to słowo przewijało się niemal we wszystkich przedsezonowych wypowiedziach zawodników oraz trenerów ekipy z Podbeskidzia.
Bielszczanie bardzo dobrze spisywali się w sparingach Bielszczanie bardzo dobrze spisywali się w sparingach
Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała rozegrali szereg przedsezonowych sparingów, w których spisywali się bardzo dobrze. Podopieczni Gruszki wygrali turnieje w Kętach oraz Ostrawie, a także pokonali między innymi ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Wyniki napawały optymizmem, dlatego drużyna postawiła przed sobą ambitny cel na sezon 2014/2015 w PlusLidze.

- Moim celem jest awans do play-off. Myślę, że jest to realne, ale jednocześnie bardzo trudne. Chciałbym, aby każdy z zawodników miał w głowie ten cel. Na pewno nie powiem, że chcemy zająć miejsce wyższe niż w poprzednim sezonie, bo to kompletna bzdura. Uważam, że gra wśród najlepszych drużyn po sezonie zasadniczym będzie dla nas fajnym wynikiem. Nie będzie jednak o to łatwo, bowiem kilka innych drużyn marzy o tym samym. Mogę zapewnić, że będziemy walczyć - podkreślał trener Piotr Gruszka.

Wzloty i upadki

Plany trzeba było szybko zweryfikować, bowiem trzy porażki na początek sezonu wyraźnie podcięły zawodnikom skrzydła. Zespół nie prezentował się już tak, jak podczas sparingów, a w trakcie rozgrywanych spotkań wyszło na jaw sporo niedokładności. Mankamenty w grze bielszczan pojawiały się przez większą część sezonu. Podopieczni Gruszki przeplatali dobre spotkania z tymi bardzo słabymi, a pomimo posiadania w składzie doświadczonych środkowych, był jedną z najsłabszych ekip w elemencie bloku.

W fazie zasadniczej zespół z Bielska-Białej potrafił walczyć z faworyzowanymi przeciwnikami, pokonując między innymi Lotos Trefl Gdańsk. Dobre spotkania siatkarze rozegrali również z Jastrzębskim Węglem, Asseco Resovią Rzeszów oraz PGE Skrą Bełchatów- Szkoda straconej szansy na jakikolwiek punkt w starciu z PGE Skrą Bełchatów. Nie wykorzystaliśmy błędów po stronie rywali oraz tego, że wyjściowym składzie znalazł się Aleksa Brdjović. Serb jest bardziej czytelny od Nicolasa Uriarte. Walczymy dalej, bo mamy szansę, aby utrzymać dziesiąte miejsce - mówił wtedy szkoleniowiec BBTS-u.

Ostatecznie nie udało się utrzymać dziesiątej lokaty, dlatego w pierwszej rundzie play-off drużyna z Podbeskidzia musiała zmierzyć się z ostatnim w tabeli MKS-em Banimeksem Będzin. Zdecydowanym faworytem rywalizacji byli właśnie bielszczanie, którzy potrafili pokonać przeciwników bez straty seta, pokazując swoją wyższość w każdym elemencie. Wtedy jednak nastąpił głęboki kryzys. Ekipa spod Klimczoka przegrała w wyjazdowym pojedynku 2:3, co wszyscy uznali jeszcze za wypadek przy pracy. Niestety rewanż w hali pod Dębowcem miał jednostronny przebieg. Będzinianie robili z rywalami, co chcieli, a bielszczanie opuszczali boisko z poczuciem bezradności oraz wstydu.

- Przegraliśmy najważniejszy mecz w sezonie i myślę, że każdy zdaje sobie z tego sprawę. Samego stylu porażki nawet nie chcę komentować, ponieważ z naszej strony wyglądało to bardzo źle. Nie tyle przegraliśmy ten mecz umiejętnościami, ale bardziej w głowach. Niestety, dzisiaj czegoś nam zabrakło, nie byliśmy w stanie wyeliminować błędów, które od początku spotkania były po naszej stronie. Nic już z tym nie zrobimy - podsumował kapitan, Grzegorz Pilarz.

Na pewno walka o trzynastą pozycję oraz szybkie odpadnięcie z Pucharu Polski nie było szczytem marzeń siatkarzy oraz sztabu szkoleniowego. Potencjał drużyny, o którym tak wiele mówiono przed rozpoczęciem rozgrywek PlusLigi nie został w pełni wykorzystany. Rywalizacja z AZS-em Częstochowa po raz kolejny miała być formalnością, jednak okazała się kolejną drogą przez mękę. Bielszczanie zwyciężyli ostatecznie w złotym secie, kończąc sezon z ogromnym niedosytem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×