KPSK Stal Mielec – SSK Calisia Kalisz 3:2 (25:18, 25:12, 12:25, 23:25, 15:11)
Stal: Dorota Ściurka , Karolina Olczyk, Katarzyna Zaroślińska, Ewelina Dązbłaż , Małgorzata Skorupa, Iwona Niedźwiecka oraz Magdalena Banecka (libero), Agata Wilk, Marta Łukaszewska, Justyna Ordak
Calisia: Katarzyna Wawrzyniak, Ewelina Toborek, Anna Woźniakowska, Magdalena Wawrzyniak, Dominika Sieradzan, Sylwia Wojcieska oraz Marta Kuehn - Jarek (libero), Magdalena Godos, Anita Chojnacka, Masami Tanaka
MVP: Ewelina Dązbłaż (Stal)
Sędziowie: Janusz Soból, Paweł Zajc
W ostatnim tegorocznym spotkaniu PlusLigi Kobiet, w Mielcu, doszło do pojedynku pomiędzy dwoma zespołami sąsiadującymi ze sobą w ligowej tabeli. Miejscowa Stal spotkała się z Calisią. Przed spotkaniem obie drużyny miały taki sam dorobek punktowy, więc zwycięstwo w tym meczu było bardzo cenne. Ciężko było także wskazać wyraźnego faworyta. Ostatnie spotkania lepiej układały się dla kaliszanek, a pod wodzą nowego trenera gospodynie nie wygrały jeszcze seta. Jednak wszyscy pamiętali pierwsze starcie w tym roku między tymi zespołami, w którym pewne i wysokie zwycięstwo odniosły mielczanki.
Pierwsza część starcia lepiej rozpoczęła się dla gospodyń. Pierwsze punkty zdobyła Karolina
Olczyk, kapitan mieleckiego zespołu. Kaliszanki rozpoczęły źle. Przyjęcie zagrywki wyraźnie szwankowało, ataki nie były kończone, a nadarzające się szanse na zdobycie kolejnych punktów wykorzystywała Stal. Duża część punktów zdobytych przez drużynę z Kalisza brała się z błędów popełnianych przez mielczanki. Tylko dzięki nim ekipa gości utrzymywała kontakt z przeciwniczkami. Jednak gospodynie zaczęły mylić się rzadziej, co od razu miało przełożenie na wynik na świetlnej tablicy. Pewnie w ataku grały Katarzyna Zaroślińska oraz Ewelina Dązbłaż. Po kaliskiej stronie tradycyjnie wyróżnić można Annę Woźniakowską, która kończyła większość piłek w ataku w swoim zespole. Pomimo wielu starań kapitan zespołu, kaliszanki musiały uznać wyższość gospodyń, które tę partię wygrały 25:18.
Druga odsłona wyglądała dla gości jeszcze gorzej. Inicjatywa od początku należała do zespołu z Podkarpacia. W pierwszych akcjach świetnie radziła sobie Katarzyna Zaroślińska pewnie kończąc trzy kolejne ataki. Kaliszanki tylko pojedynczymi akcjami potrafiły przerywać kolejne serie mielczanek. Gospodynie kończyły nawet najtrudniejsze piłki i równie trudno było zaskoczyć je w obronie. Przy stanie 14:7 mielczanki zdołały zdobyć aż osiem punktów w jednym ustawieniu, doprowadzając do wyniku 22:7! Jedynym celem kaliszanek w tej partii stało się wyjście z granicy dziesięciu punktów. Na szczęście ta sztuka powiodła im się, ale zdobycie dwunastu "oczek" w partii to wszystko co udało się wywalczyć. Seta zagrywką posłaną w aut zakończyła Dominika Sieradzan.
Przed kolejną częścią gry gospodynie pewne były już jednego punktu w spotkaniu. Patrząc na grę swoją oraz kaliskiego zespołu na pewno nie chciały się tym zadowolić. Jednak ta partia była zaprzeczeniem wszystkiego co można było oglądać w poniedziałkowy wieczór w hali w Mielcu. Od samego początku swój styl gry narzuciła drużyna przyjezdna. W szeregi gospodyń wkradło się rozprężenie, a ekipa z najstarszego miasta w Polsce potrafiła to wykorzystać. Coraz więcej skutecznych ataków na swoim koncie miała Anna Woźniakowska. Kapitan Calisii po raz kolejny pokazała, że bez niej zespół traci wiele na swojej wartości. Po jej trzech kolejnych asach serwisowych przewaga gości wrosła do jedenastu punktów. Uzyskana przewaga pozwoliła na spokojną końcówkę seta. Tę część, tym razem skuteczną zagrywką, ponownie zakończyła Dominika Sieradzan.
Czwarty set miał pokazać na co stać kaliszanki w tym meczu. Myśląc o jakichkolwiek punktach zespół gości musiał wygrać tę partię. Walka toczyła się od pierwszej do ostatniej piłki. Żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać wyraźnej przewagi. Po kolejnych zbiciach Anny Woźniakowskiej to Calisia schodziła na pierwszą przerwę techniczną z dwupunktowym prowadzeniem. Po chwil odpoczynku z prowadzenia nic już nie pozostało. W ataku dobrze spisywała się Ewelina Dązbłaż. Jej ataki były nie do powstrzymania dla kaliskich blokujących. Jej odpowiedniczki w zespole rywalek też poczynały sobie coraz odważniej, ale nieporozumienie Magdaleny Godos z Sylwią Wojcieską kosztowało Calisię stratę kolejnego ważnego punktu w końcówce. Przewaga mielczanek wzrosła już do trzech oczek (21:18) i mało kto wierzył, że może dojść do piątego seta. Po raz kolejny okazało się, że w siatkówce wszystko może się zdarzyć. Wspomniana wcześniej kaliska środkowa zrehabilitowała się za wcześniejsze niepowodzenia skutecznymi atakami oraz dobrym blokiem, po którym oba zespoły schodziły z parkietu przygotowywać się do tie-braka.
W nim, ani przez chwilę, nie pozostawało wątpliwości komu dwa punkty należą się bardziej. Już po pierwszych dwóch akcjach Iwony Niedźwieckiej trener Pieczonka zmuszony był do wzięcia czasu dla swojego zespołu. Jednak to nie poprawiło gry drużyny. Po pojedynczym bloku Dązbłaz na Wojcieskiej przewaga wzrosła do czterech "oczek". Dopiero do dłuższej przerwie kaliszanki zaczęły punktować. Skutecznym atakiem popisała się Anita Chojnacka, a po chwili skutecznie zablokowała rywalkę. Na Stal było to za mało. Obie ekipy strony zmieniały przy stanie 8:5 dla gospodyń, a już po chwili przewaga znów zaczęła się powiększać. Ambitna gra gości nie wystarczyła i przewaga nie została już odrobiona. Po ataku w antenkę Sieradzan mecz zakończył się zwycięstwem Stali.
Za najlepszą zawodniczkę na parkiecie komisarz zawodów uznał Ewelinę Dązbłaż i trudno się z tym wyborem nie zgodzić. Cenne zwycięstwo nad sąsiadkami z tabeli pozwoli mielczankom okres świąteczny spędzić na siódmym miejscu w tabeli. Jeden punkt jedzie do Kalisza, ale zawodniczki i trenerzy na pewno nie są z tego zadowoleni. Dziewiąta drużyna w tabeli, co prawda ma jeszcze przewagę nad ostatnią Gedanią, ale nie łatwo będzie ją utrzymać, jeżeli drużyna z Żukowa nadal będzie prezentować taką formę jak w ostatnim spotkaniu. Obie drużyny mają teraz przerwę na święta, a już po nich kolejne ligowe emocje. Stal jedzie do Bielska na pojedynek z niepokonanym Aluprofem, natomiast Calisia będzie się mierzyć z "akademiczkami" z Białegostoku.