Spadek z nowym systemem w tle - sezon 2014/2015 w wykonaniu Cerrad Czarnych Radom

Drugi sezon w PlusLidze nie rozpieszczał podopiecznych Roberta Prygla. Po dobrych meczach z czołówką apetyty kibiców zostały rozbudzone, ale ostatecznie Wojskowi zajęli 9. miejsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Po całkiem udanym dla Cerrad Czarnych Radom sezonie 2013/2014 oczekiwano, że w kolejnym roku klub będzie w stanie co najmniej powtórzyć siódme miejsce. Tym razem Wojskowi mieli więcej czasu na przygotowanie do PlusLigi i nie musieli kompletować składu na ostatnią chwilę. Trzon zespołu pozostał niezmieniony i wydawało się, że to będzie atutem podopiecznych Roberta Prygla.
[ad=rectangle]
Radomianom udało się awansować do fazy play-off, ale ostatecznie musieli się zadowolić się 9. miejscem. Wszystko z powodu dwumeczu z AZS-em Politechniką Warszawską - choć Wojskowi wygrali na terenie rywala 3:1, w rewanżu przegrali 0:3, a później musieli uznać wyższość Inżynierów także w "złotym secie".

Przed sezonem

Ważne umowy mieli bardziej doświadczeni Dirk Westphal i Kamil Gutkowski (który jeśli występował w tegorocznych rozgrywkach, to głównie na pozycji libero), a także młodzi zawodnicy: Bartłomiej Bołądź, Bartłomiej Grzechnik, Michał Kędzierski, Adam Kowalski, Jakub Wachnik. - Cieszymy się z tego, że chłopcy się u nas rozwijają i pomimo tego, że o niektórych z nich wypytywały kluby z wielkiej "czwórki", to zdecydowali się grać w Radomiu - komentował szkoleniowiec.

Z zespołem pożegnali się Bartłomiej Neroj, Jakub Radomski i Jozef Piovarci. Z powodów osobistych do Kanady wrócił Adam Kamiński. Dla klubu znad Mlecznej priorytetem było zatrzymanie Wytze Kooistry, który w Czarnych rozegrał świetny sezon jako atakujący. Holender okazał się prawdziwym liderem i mimo ogromnego zainteresowania jego osobą, podpisał wstępną umowę. Czas na ostateczną decyzję dostał do połowy maja i gdy się wydawało, że zostanie w Radomiu, otrzymał ofertę nie do odrzucenia z Turcji. W jego miejsce zakontraktowano reprezentanta Finlandii, Mikko Oivanena, powracającego do PlusLigi po dwóch latach przerwy.

Celem minimum radomian było powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu
Celem minimum radomian było powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu

Za rozegranie odpowiadał inny reprezentant Niemiec, Lukas Kampa, który podczas MŚ 2014 został wybrany najlepszym zawodnikiem na tej pozycji. Oprócz tego z PGE Skry Bełchatów przyszedł doświadczony Daniel Pliński. Kolejnym środkowym był Jacek Ratajczak. Na przyjęcie ściągnięto jeszcze dwóch siatkarzy związanych z Radomiem: Igora Grobelnego, którego ojciec bronił barw Czarnych, a także urodzonego w Skarżysku-Kamiennej Wojciecha Żalińskiego.

Cerrad Czarni nie mieli określonego konkretnego miejsca, jakie powinni zająć. Głównym założeniem było co najmniej utrzymanie lokaty z poprzedniego sezonu. - Nie chcielibyśmy wypaść gorzej niż w minionym sezonie. Nasza drużyna jest bardziej wyrównana, mamy więcej pola manewru w przypadku zmienników. O miejsce w "ósemce" walki nie zabraknie, bo inne drużyny również wzmocniły skład, ale nasz cel jest taki, żeby nie było gorzej - mówił Robert Prygiel.

[nextpage]Wzloty i upadki 

Miniony sezon w wykonaniu radomian był jedną wielką sinusoidą, lepsze mecze przeplatali słabszymi. Fazę zasadniczą rozpoczęli od dwóch zwycięstw po 3:0, dzięki czemu mogli się cieszyć z objęcia fotelu lidera rozgrywek. W 3. kolejce pokazali ciekawą siatkówkę i z ekipą Andrei Anastasiego przegrali dopiero po tie-breaku. Nic więc dziwnego, że Cerrad Czarni do Częstochowy jechali w dobrych nastrojach i liczyli na łatwy pojedynek z AZS-em, który zajmował przedostatnią lokatę. Miejscowi sprawili podopiecznym Roberta Prygla jednak zimny prysznic i mecz zakończył się zwycięstwem ekipy spod Jasnej Góry 3:0. 
[ad=rectangle]
Za niespodziankę można także uznać dość gładką porażkę w Lubinie (1:3), ale Wojskowi zrehabilitowali się z nawiązką w 7. kolejce, w której podejmowali Skrę Bełchatów. Ponownie udowodnili, że we własnej hali są groźni nawet dla najlepszych drużyn. Mecz przegrali, ale dopiero po pięciosetowym boju. A dla podopiecznych Miguela Falaski był to dopiero pierwszy stracony punkt w rozgrywkach! Później stoczyli równie zacięty pojedynek z Asseco Resovią Rzeszów. Zespół z Podkarpacia wywiózł z Radomia komplet punktów (3:1), choć równie dobrze wynik mógł być odwrotny.

Spotkania z czołówką dodały Cerrad Czarnym pewności siebie, choć wciąż nie brakowało wpadek. Za taką można uznać porażkę w rundzie rewanżowej z Effectorem Kielce, choć radomianie mieli piłkę meczową przy stanie 2:0. Ostatecznie było 3:2 dla rywala. Chluby nie przynosi także wygrana w Sosnowcu, ale dopiero po tie-breaku (MKS Banimex prowadził już 2:0). Wojskowi ponownie zaskoczyli w starciu z Asseco Resovią Rzeszów, z hali Podpromie wywieźli bardzo cenne "oczko". A w 22. kolejce odprawili z kwitkiem Jastrzębski Węgiel, wygrywając 3:0. Triumfem w Olsztynie Wojskowi zapewnili sobie awans do fazy play-off.

W tej przyszło im się ponownie zmierzyć z rzeszowianami. Rywalizacji pierwszej ekipy po rundzie zasadniczej z ósmą nie wróżono wielkich emocji, tymczasem zawodnicy z województwa mazowieckiego sprawili Resovii ogromne problemy. Gracze Andrzeja Kowala wygrali dopiero po tie-breaku. W rewanżu co prawda niespodzianki nie było, ale Czarni pozostawili po sobie pozytywne wrażenie. - To bez wątpienia był nasz najlepszy mecz w sezonie. Nie możemy być oczywiście z niego w stu procentach zadowoleni, bo przegraliśmy, ale pokazaliśmy, jak możemy grać - mówił Dirk Westphal.

Nic nie wskazywało na to, że radomianom, będącym w dobrej dyspozycji, powinie się noga. W pierwszym meczu w Warszawie pokonali AZS Politechnikę Warszawską 3:1 i do utrzymania miejsca w "ósemce" brakowało im tylko dwóch wygranych setów. W Hali MOSiR-u Wojskowym przydarzył się jednak kryzys i gładko przegrali 0:3. O rywalizacji musiał zadecydować więc złoty set. Miejscowi, podłamani porażką, nie potrafili się zmobilizować, przez co w dodatkowej odsłonie ponownie lepszy okazał się stołeczny zespół.

Przed pojedynkami kolejnej rundy siatkarze Czarnych zapowiadali, że zrobią wszystko, by zająć 9. miejsce. Ostatecznie taką lokatę wywalczyli na koniec rozgrywek. - Niestety nie udało się na koniec sezonu być w "ósemce", chociaż graliśmy fazie play-off. Po porażce z Warszawą pokazaliśmy profesjonalizm i wielką walkę w pojedynkach o niższe lokaty, za co chwała drużynie. Dlatego mimo wszystko cieszymy się z tego 9. miejsca - komentował Daniel Pliński.

W tym sezonie Czarni sprawili sporo problemów Resovii
W tym sezonie Czarni sprawili sporo problemów Resovii

Analiza

Nie da się ukryć, że największą bolączką radomian było przyjęcie, a przede wszystkim pozycja libero. Po niezłym debiutanckim sezonie w PlusLidze, tym razem Adam Kowalski zupełnie nie radził sobie ze swoją rolą. 20-latek przyjmował 601 razy, popełniając przy tym 74 błędy (najwięcej w drużynie), a tylko 143 próby oceniono jako perfekcyjne. Libero zanotował 24-procentową skuteczność przyjęcia perfekcyjnego. Na dodatek kiepsko radził sobie w obronie, często miał problemy z odczytywaniem kierunków ataków i mijał się z piłką. Nic więc dziwnego, że koledzy z zespołu starali się wspomóc Kowalskiego i często przejmowali jego piłki. Wojciech Żaliński, Jakub Wachnik czy Dirk Westphal w statystykach wcale nie wypadli jednak lepiej, odnotowali odpowiednio 21, 21 i 23 procent perfekcyjnego przyjęcia. Wszystko wpłynęło na to, że u Czarnych element ten był najsłabszy w lidze (22 procent).

Paradoksalnie można powiedzieć, że Wojskowym zaszkodził również... siatkarski mundial. Wszystko przez to, że nadspodziewanie dobrze zaprezentowała się reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów. - Szczerze mówiąc to się nie spodziewałem, że Niemcy zdobędą brązowy medal, choć oczywiście życzyłem im jak najlepiej. Z punktu widzenia klubu mamy jednak pewien dylemat, bo nie mamy wszystkich zawodników do dyspozycji w okresie przygotowawczym - komentował szkoleniowiec.
 
W ekipie z województwa mazowieckiego widoczny był również brak lidera, który w decydujących momentach wziąłby na swoje barki ciężar gry. Rok wcześniej tę funkcję pełnił Wytze Kooistra, w tym sezonie liczono na doświadczenie Mikko Oivanena. Atakujący Finlandii w pierwszych meczach pauzował z powodu kontuzji, a oprócz tego potrzebował czasu, by po mistrzostwach wkomponować się w zespół. Nie do końca więc spełnił pokładane w nim nadzieje.

Poza tym można zaryzykować stwierdzenie, że jednym z problemów było przygotowanie mentalne. Czarni o wiele lepiej radzili sobie z rywalami z czołówki tabeli, z kolei często męczyli się z przeciwnikami w swoim zasięgu, a także z tymi, których powinni pokonać bez większych problemów.
[nextpage]Ważne słowa

Wiele mówiło się o nowym systemie rozgrywek, w którym drużyna z 12. miejsca po fazie zasadniczej mogła w ostatecznym rozrachunku być nawet aż o 7 lokat wyżej. Krytykowano również fakt, że zamiast trzeciego meczu w przypadku remisu rozgrywano "złoty set". O Wojskowych można powiedzieć, że stali się ofiarą zmian. Jako pierwsi przegrali rywalizację 0:4.
[ad=rectangle]
- Z Politechniką Warszawską zagraliśmy tragiczny mecz i pretensje mamy absolutnie tylko do siebie. Nie powinienem tego mówić po porażce, ale jednak muszę zwrócić uwagę na pewną sprawę. System rozgrywek jest bardzo niesprawiedliwy. Drużyna, która zajęła dwunaste miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej może na koniec sezonu być na piątej pozycji. Z całym szacunkiem, ale to jest dla mnie absurd -
podkreślał Daniel Pliński.

Wojskowi mieli nadzieję, że uplasują się w środku stawki. Przedsezonowe roszady pozwalały wierzyć, że miejsce w "ósemce" jest całkiem realne. Kolejny raz okazało się, że same nazwiska nie grają. - Ten sezon w naszym wykonaniu był nerwowy i bardzo nierówny. Mieliśmy dobre mecze, które przeplataliśmy słabszymi. Potencjał wskazywał, że możemy się bić o miejsca 5-6, stało się inaczej. Pracowaliśmy przez cały sezon, ale taki jest sport. Przed startem rozgrywek na papierze ktoś się wydaje mocniejszy, a ostateczna lokata różni się od oczekiwań. Zrobimy wszystko, by w następnym sezonie zdecydowanie poprawić nasz rezultat. W Radomiu jest świetny klimat do siatkówki i bardzo się cieszę, że mogę tu być - dodał kapitan.

Sezon negatywnie ocenił również Robert Prygiel. - Nie ma co ukrywać, że nie jestem zadowolony, na pewno nie o takim sezonie marzyłem we wrześniu. Jesteśmy oceniani przez końcowy wynik, a ten nie był satysfakcjonujący. Jest jednak parę promyczków - młodzi zawodnicy, jak Bartłomiej Bołądź, Bartłomiej Grzechnik czy Michał Kędzierski, zrobili postęp. Fajnie się rozwijają, w zasadzie to chyba jedyny pozytyw - w takich gorzkich słowach sezon podsumował trener.

Czy w następnym sezonie Czarni będą mieli więcej powodów do radości?
Czy w następnym sezonie Czarni będą mieli więcej powodów do radości?

Co dalej?

- Tegoroczny wynik nie jest rozczarowaniem, bo mam świadomość tego, że drugi sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej jest najtrudniejszy. Po bardzo udanym roku jako beniaminek musieliśmy się pogodzić, że następny będzie trudny. Skończyliśmy na 9. miejscu, mamy więc z czego się odbić - komentował Mariusz Szyszko. Osobą, która ma pomóc w tym odbiciu, jest doskonale znany w Polsce Raul Lozano. Już od jakiegoś czasu pojawiały się pogłoski, że zastąpi on dotychczasowego pierwszego szkoleniowca, Roberta Prygla. Gdy wydawało się, że ta współpraca pozostanie jedynie w sferze marzeń, Cerrad Czarni zaszokowali wszystkich informacją o podpisaniu umowy z byłym selekcjonerem biało-czerwonych.

Po zatrudnieniu tak doświadczonego trenera oczekiwania wielu kibiców co do następnego sezonu gwałtownie wzrosły, jednak prezes klubu tonuje nastroje i zapowiada ewolucję, a nie rewolucję. - Wiemy, że wszyscy chcieliby usłyszeć deklaracji walki o medale, ale spokojnie. Mamy kilku młodych zawodników i wierzymy, że pod okiem Raula Lozano będą mieli okazję jeszcze bardziej podnieść swoje umiejętności. Oprócz tego miejscowi trenerzy będą mieli okazję od Argentyńczyka się wiele nauczyć - podkreślił Mariusz Szyszko.

W przypadku transferów zawodników jak na razie Wojskowi działają z o wiele mniejszym rozmachem. Umowę na kolejny rok przedłużono jedynie z Lukasem Kampą. - Jestem bardzo zadowolony z tego, że Lukas z nami pozostaje. W tym roku na pewno nie pokazał pełni swoich możliwości. Wierzymy, że w następnym sezonie będzie miał do tego okazję - przyznał prezes radomskiej drużyny. Ważne kontrakty mają: Bartłomiej Bołądź, Igor Grobelny, Bartłomiej Grzechnik, Adam Kowalski, Daniel Pliński, Jakub Wachnik i Wojciech Żaliński. Z kolei Michałowi Kędzierskiemu kończy się wypożyczenie z Asseco Resovii Rzeszów i decyzja o przyszłości młodego rozgrywającego zależy od ekipy z Podkarpacia. Nieoficjalnie mówi się, że usługami Kędzierskiego zainteresowany jest Effector Kielce. Umowy skończyły się z kolei Kamilowi GutkowskiemuMikko Oivanenowi, Michałowi OstrowskiemuJackowi RatajczakowiDirkowi Westphalowi. O ich przyszłości zadecyduje Raul Lozano, który w najbliższych dniach ma się zjawić w Radomiu.

Trochę liczb

Najstarszy i najmłodszy zawodnik: Daniel Pliński (36 lat) i Bartłomiej Bołądź (20 lat)
Najwięcej rozegranych setów: Adam Kowalski (128)
Najwięcej zdobytych punktów: Wojciech Żaliński (420)
Najwięcej asów serwisowych: Wojciech Żaliński (33)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Daniel Pliński (75)
Najwięcej przyjętych piłek: Wojciech Żaliński (815)
Średnia frekwencja na trybunach: 1 205
Najdłuższa passa wygranych meczów: 3

Źródło artykułu: