Po całkiem udanym dla Cerrad Czarnych Radom sezonie 2013/2014 oczekiwano, że w kolejnym roku klub będzie w stanie co najmniej powtórzyć siódme miejsce. Tym razem Wojskowi mieli więcej czasu na przygotowanie do PlusLigi i nie musieli kompletować składu na ostatnią chwilę. Trzon zespołu pozostał niezmieniony i wydawało się, że to będzie atutem podopiecznych Roberta Prygla.
[ad=rectangle]
Radomianom udało się awansować do fazy play-off, ale ostatecznie musieli się zadowolić się 9. miejscem. Wszystko z powodu dwumeczu z AZS-em Politechniką Warszawską - choć Wojskowi wygrali na terenie rywala 3:1, w rewanżu przegrali 0:3, a później musieli uznać wyższość Inżynierów także w "złotym secie".
Przed sezonem
Ważne umowy mieli bardziej doświadczeni Dirk Westphal i Kamil Gutkowski (który jeśli występował w tegorocznych rozgrywkach, to głównie na pozycji libero), a także młodzi zawodnicy: Bartłomiej Bołądź, Bartłomiej Grzechnik, Michał Kędzierski, Adam Kowalski, Jakub Wachnik. - Cieszymy się z tego, że chłopcy się u nas rozwijają i pomimo tego, że o niektórych z nich wypytywały kluby z wielkiej "czwórki", to zdecydowali się grać w Radomiu - komentował szkoleniowiec.
Z zespołem pożegnali się Bartłomiej Neroj, Jakub Radomski i Jozef Piovarci. Z powodów osobistych do Kanady wrócił Adam Kamiński. Dla klubu znad Mlecznej priorytetem było zatrzymanie Wytze Kooistry, który w Czarnych rozegrał świetny sezon jako atakujący. Holender okazał się prawdziwym liderem i mimo ogromnego zainteresowania jego osobą, podpisał wstępną umowę. Czas na ostateczną decyzję dostał do połowy maja i gdy się wydawało, że zostanie w Radomiu, otrzymał ofertę nie do odrzucenia z Turcji. W jego miejsce zakontraktowano reprezentanta Finlandii, Mikko Oivanena, powracającego do PlusLigi po dwóch latach przerwy.
Za rozegranie odpowiadał inny reprezentant Niemiec, Lukas Kampa, który podczas MŚ 2014 został wybrany najlepszym zawodnikiem na tej pozycji. Oprócz tego z PGE Skry Bełchatów przyszedł doświadczony Daniel Pliński. Kolejnym środkowym był Jacek Ratajczak. Na przyjęcie ściągnięto jeszcze dwóch siatkarzy związanych z Radomiem: Igora Grobelnego, którego ojciec bronił barw Czarnych, a także urodzonego w Skarżysku-Kamiennej Wojciecha Żalińskiego.
Cerrad Czarni nie mieli określonego konkretnego miejsca, jakie powinni zająć. Głównym założeniem było co najmniej utrzymanie lokaty z poprzedniego sezonu. - Nie chcielibyśmy wypaść gorzej niż w minionym sezonie. Nasza drużyna jest bardziej wyrównana, mamy więcej pola manewru w przypadku zmienników. O miejsce w "ósemce" walki nie zabraknie, bo inne drużyny również wzmocniły skład, ale nasz cel jest taki, żeby nie było gorzej - mówił Robert Prygiel.
[nextpage]Wzloty i upadki
Miniony sezon w wykonaniu radomian był jedną wielką sinusoidą, lepsze mecze przeplatali słabszymi. Fazę zasadniczą rozpoczęli od dwóch zwycięstw po 3:0, dzięki czemu mogli się cieszyć z objęcia fotelu lidera rozgrywek. W 3. kolejce pokazali ciekawą siatkówkę i z ekipą Andrei Anastasiego przegrali dopiero po tie-breaku. Nic więc dziwnego, że Cerrad Czarni do Częstochowy jechali w dobrych nastrojach i liczyli na łatwy pojedynek z AZS-em, który zajmował przedostatnią lokatę. Miejscowi sprawili podopiecznym Roberta Prygla jednak zimny prysznic i mecz zakończył się zwycięstwem ekipy spod Jasnej Góry 3:0.
[ad=rectangle]
Za niespodziankę można także uznać dość gładką porażkę w Lubinie (1:3), ale Wojskowi zrehabilitowali się z nawiązką w 7. kolejce, w której podejmowali Skrę Bełchatów. Ponownie udowodnili, że we własnej hali są groźni nawet dla najlepszych drużyn. Mecz przegrali, ale dopiero po pięciosetowym boju. A dla podopiecznych Miguela Falaski był to dopiero pierwszy stracony punkt w rozgrywkach! Później stoczyli równie zacięty pojedynek z Asseco Resovią Rzeszów. Zespół z Podkarpacia wywiózł z Radomia komplet punktów (3:1), choć równie dobrze wynik mógł być odwrotny.
Spotkania z czołówką dodały Cerrad Czarnym pewności siebie, choć wciąż nie brakowało wpadek. Za taką można uznać porażkę w rundzie rewanżowej z Effectorem Kielce, choć radomianie mieli piłkę meczową przy stanie 2:0. Ostatecznie było 3:2 dla rywala. Chluby nie przynosi także wygrana w Sosnowcu, ale dopiero po tie-breaku (MKS Banimex prowadził już 2:0). Wojskowi ponownie zaskoczyli w starciu z Asseco Resovią Rzeszów, z hali Podpromie wywieźli bardzo cenne "oczko". A w 22. kolejce odprawili z kwitkiem Jastrzębski Węgiel, wygrywając 3:0. Triumfem w Olsztynie Wojskowi zapewnili sobie awans do fazy play-off.
W tej przyszło im się ponownie zmierzyć z rzeszowianami. Rywalizacji pierwszej ekipy po rundzie zasadniczej z ósmą nie wróżono wielkich emocji, tymczasem zawodnicy z województwa mazowieckiego sprawili Resovii ogromne problemy. Gracze Andrzeja Kowala wygrali dopiero po tie-breaku. W rewanżu co prawda niespodzianki nie było, ale Czarni pozostawili po sobie pozytywne wrażenie. - To bez wątpienia był nasz najlepszy mecz w sezonie. Nie możemy być oczywiście z niego w stu procentach zadowoleni, bo przegraliśmy, ale pokazaliśmy, jak możemy grać - mówił Dirk Westphal.
Nic nie wskazywało na to, że radomianom, będącym w dobrej dyspozycji, powinie się noga. W pierwszym meczu w Warszawie pokonali AZS Politechnikę Warszawską 3:1 i do utrzymania miejsca w "ósemce" brakowało im tylko dwóch wygranych setów. W Hali MOSiR-u Wojskowym przydarzył się jednak kryzys i gładko przegrali 0:3. O rywalizacji musiał zadecydować więc złoty set. Miejscowi, podłamani porażką, nie potrafili się zmobilizować, przez co w dodatkowej odsłonie ponownie lepszy okazał się stołeczny zespół.
Przed pojedynkami kolejnej rundy siatkarze Czarnych zapowiadali, że zrobią wszystko, by zająć 9. miejsce. Ostatecznie taką lokatę wywalczyli na koniec rozgrywek. - Niestety nie udało się na koniec sezonu być w "ósemce", chociaż graliśmy fazie play-off. Po porażce z Warszawą pokazaliśmy profesjonalizm i wielką walkę w pojedynkach o niższe lokaty, za co chwała drużynie. Dlatego mimo wszystko cieszymy się z tego 9. miejsca - komentował Daniel Pliński.
Analiza
Nie da się ukryć, że największą bolączką radomian było przyjęcie, a przede wszystkim pozycja libero. Po niezłym debiutanckim sezonie w PlusLidze, tym razem Adam Kowalski zupełnie nie radził sobie ze swoją rolą. 20-latek przyjmował 601 razy, popełniając przy tym 74 błędy (najwięcej w drużynie), a tylko 143 próby oceniono jako perfekcyjne. Libero zanotował 24-procentową skuteczność przyjęcia perfekcyjnego. Na dodatek kiepsko radził sobie w obronie, często miał problemy z odczytywaniem kierunków ataków i mijał się z piłką. Nic więc dziwnego, że koledzy z zespołu starali się wspomóc Kowalskiego i często przejmowali jego piłki. Wojciech Żaliński, Jakub Wachnik czy Dirk Westphal w statystykach wcale nie wypadli jednak lepiej, odnotowali odpowiednio 21, 21 i 23 procent perfekcyjnego przyjęcia. Wszystko wpłynęło na to, że u Czarnych element ten był najsłabszy w lidze (22 procent).
Paradoksalnie można powiedzieć, że Wojskowym zaszkodził również... siatkarski mundial. Wszystko przez to, że nadspodziewanie dobrze zaprezentowała się reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów. - Szczerze mówiąc to się nie spodziewałem, że Niemcy zdobędą brązowy medal, choć oczywiście życzyłem im jak najlepiej. Z punktu widzenia klubu mamy jednak pewien dylemat, bo nie mamy wszystkich zawodników do dyspozycji w okresie przygotowawczym - komentował szkoleniowiec.
W ekipie z województwa mazowieckiego widoczny był również brak lidera, który w decydujących momentach wziąłby na swoje barki ciężar gry. Rok wcześniej tę funkcję pełnił Wytze Kooistra, w tym sezonie liczono na doświadczenie Mikko Oivanena. Atakujący Finlandii w pierwszych meczach pauzował z powodu kontuzji, a oprócz tego potrzebował czasu, by po mistrzostwach wkomponować się w zespół. Nie do końca więc spełnił pokładane w nim nadzieje.
Poza tym można zaryzykować stwierdzenie, że jednym z problemów było przygotowanie mentalne. Czarni o wiele lepiej radzili sobie z rywalami z czołówki tabeli, z kolei często męczyli się z przeciwnikami w swoim zasięgu, a także z tymi, których powinni pokonać bez większych problemów.
[nextpage]Ważne słowa
Wiele mówiło się o nowym systemie rozgrywek, w którym drużyna z 12. miejsca po fazie zasadniczej mogła w ostatecznym rozrachunku być nawet aż o 7 lokat wyżej. Krytykowano również fakt, że zamiast trzeciego meczu w przypadku remisu rozgrywano "złoty set". O Wojskowych można powiedzieć, że stali się ofiarą zmian. Jako pierwsi przegrali rywalizację 0:4.
[ad=rectangle]
- Z Politechniką Warszawską zagraliśmy tragiczny mecz i pretensje mamy absolutnie tylko do siebie. Nie powinienem tego mówić po porażce, ale jednak muszę zwrócić uwagę na pewną sprawę. System rozgrywek jest bardzo niesprawiedliwy. Drużyna, która zajęła dwunaste miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej może na koniec sezonu być na piątej pozycji. Z całym szacunkiem, ale to jest dla mnie absurd - podkreślał Daniel Pliński.
Wojskowi mieli nadzieję, że uplasują się w środku stawki. Przedsezonowe roszady pozwalały wierzyć, że miejsce w "ósemce" jest całkiem realne. Kolejny raz okazało się, że same nazwiska nie grają. - Ten sezon w naszym wykonaniu był nerwowy i bardzo nierówny. Mieliśmy dobre mecze, które przeplataliśmy słabszymi. Potencjał wskazywał, że możemy się bić o miejsca 5-6, stało się inaczej. Pracowaliśmy przez cały sezon, ale taki jest sport. Przed startem rozgrywek na papierze ktoś się wydaje mocniejszy, a ostateczna lokata różni się od oczekiwań. Zrobimy wszystko, by w następnym sezonie zdecydowanie poprawić nasz rezultat. W Radomiu jest świetny klimat do siatkówki i bardzo się cieszę, że mogę tu być - dodał kapitan.
Sezon negatywnie ocenił również Robert Prygiel. - Nie ma co ukrywać, że nie jestem zadowolony, na pewno nie o takim sezonie marzyłem we wrześniu. Jesteśmy oceniani przez końcowy wynik, a ten nie był satysfakcjonujący. Jest jednak parę promyczków - młodzi zawodnicy, jak Bartłomiej Bołądź, Bartłomiej Grzechnik czy Michał Kędzierski, zrobili postęp. Fajnie się rozwijają, w zasadzie to chyba jedyny pozytyw - w takich gorzkich słowach sezon podsumował trener.
Co dalej?
- Tegoroczny wynik nie jest rozczarowaniem, bo mam świadomość tego, że drugi sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej jest najtrudniejszy. Po bardzo udanym roku jako beniaminek musieliśmy się pogodzić, że następny będzie trudny. Skończyliśmy na 9. miejscu, mamy więc z czego się odbić - komentował Mariusz Szyszko. Osobą, która ma pomóc w tym odbiciu, jest doskonale znany w Polsce Raul Lozano. Już od jakiegoś czasu pojawiały się pogłoski, że zastąpi on dotychczasowego pierwszego szkoleniowca, Roberta Prygla. Gdy wydawało się, że ta współpraca pozostanie jedynie w sferze marzeń, Cerrad Czarni zaszokowali wszystkich informacją o podpisaniu umowy z byłym selekcjonerem biało-czerwonych.
Po zatrudnieniu tak doświadczonego trenera oczekiwania wielu kibiców co do następnego sezonu gwałtownie wzrosły, jednak prezes klubu tonuje nastroje i zapowiada ewolucję, a nie rewolucję. - Wiemy, że wszyscy chcieliby usłyszeć deklaracji walki o medale, ale spokojnie. Mamy kilku młodych zawodników i wierzymy, że pod okiem Raula Lozano będą mieli okazję jeszcze bardziej podnieść swoje umiejętności. Oprócz tego miejscowi trenerzy będą mieli okazję od Argentyńczyka się wiele nauczyć - podkreślił Mariusz Szyszko.
W przypadku transferów zawodników jak na razie Wojskowi działają z o wiele mniejszym rozmachem. Umowę na kolejny rok przedłużono jedynie z Lukasem Kampą. - Jestem bardzo zadowolony z tego, że Lukas z nami pozostaje. W tym roku na pewno nie pokazał pełni swoich możliwości. Wierzymy, że w następnym sezonie będzie miał do tego okazję - przyznał prezes radomskiej drużyny. Ważne kontrakty mają: Bartłomiej Bołądź, Igor Grobelny, Bartłomiej Grzechnik, Adam Kowalski, Daniel Pliński, Jakub Wachnik i Wojciech Żaliński. Z kolei Michałowi Kędzierskiemu kończy się wypożyczenie z Asseco Resovii Rzeszów i decyzja o przyszłości młodego rozgrywającego zależy od ekipy z Podkarpacia. Nieoficjalnie mówi się, że usługami Kędzierskiego zainteresowany jest Effector Kielce. Umowy skończyły się z kolei Kamilowi Gutkowskiemu, Mikko Oivanenowi, Michałowi Ostrowskiemu, Jackowi Ratajczakowi, Dirkowi Westphalowi. O ich przyszłości zadecyduje Raul Lozano, który w najbliższych dniach ma się zjawić w Radomiu.
Trochę liczb
Najstarszy i najmłodszy zawodnik: Daniel Pliński (36 lat) i Bartłomiej Bołądź (20 lat)
Najwięcej rozegranych setów: Adam Kowalski (128)
Najwięcej zdobytych punktów: Wojciech Żaliński (420)
Najwięcej asów serwisowych: Wojciech Żaliński (33)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Daniel Pliński (75)
Najwięcej przyjętych piłek: Wojciech Żaliński (815)
Średnia frekwencja na trybunach: 1 205
Najdłuższa passa wygranych meczów: 3