W przyszłym sezonie chcemy zająć miejsca 6-8 - rozmowa z Rafałem Mardoniem, prezesem Developresu SkyRes Rzeszów

Rafał Mardoń w rozmowie ze SportoweFakty.pl opowiada o przyjściu do Developresu Joanny Kapturskiej, celach postawionych przed drużyną na nowy sezon oraz kulisach rozmów transferowych.

Mateusz Lampart: Skąd pomysł na zakontraktowanie Joanny Kapturskiej

Rafał Mardoń: Po ostatnim sezonie nasze spostrzeżenia były takie, że w pewnych momentach brakowało doświadczenia. Chcieliśmy, aby obok naszych młodych zawodniczek był ktoś, kto wniesie do gry trochę spokoju i opanowania w trudnych chwilach. Podczas rozmyśleń na temat budowy zespołu pojawiła się taka propozycja ze strony Mariusza Wiktorowicza. Oglądaliśmy także kilka jej spotkań w lidze włoskiej, gdzie bardzo fajnie się prezentowała w ataku i na zagrywce. Podjęliśmy temat i dogadaliśmy się. Liczymy, że będzie mocnym punktem w naszej drużynie.

Przyjście Kapturskiej to transfer największego kalibru w całej krótkiej historii Developresu SkyRes Rzeszów. To kolejny etap w rozwoju klubu?

- Na kolejny sezon mamy troszeczkę wyższe cele, chcemy się uplasować w środku tabeli Orlen Ligi. Aby tego dokonać, takie zawodniczki jak Kapturska muszą się pojawić w składzie, prędzej czy później. Aczkolwiek Aleksandra Wańczyk, Ewelina Janicka czy Agata Skiba to także zawodniczki z dużym potencjałem. Nie można powiedzieć, że one nic ciekawego nie wniosą. Liczymy, że one również będą mocnymi punktami na swoich pozycjach.

[ad=rectangle]

Na jakich pozycjach można się spodziewać kolejnych nowych siatkarek?

- Nie ukrywam, że rozmawiamy na temat rozgrywającej oraz przyjmującej, na miejsce Emilii Muchy. Na ten moment rozważamy także zawodniczki zagraniczne. Najbliższe dni pokażą czy się dogadamy, bo nasze rozmowy wchodzą w ostateczną fazę.

Emilia Mucha poprosiła o rozwiązanie umowy. Chcieliście ją zatrzymać?

- Po rozmowach z Emilią doszliśmy do porozumienia, żeby ten kontrakt rozwiązać. Rozstaliśmy się za obopólną zgodą. Nie mogliśmy się dogadać w pewnych tematach i doszliśmy do wniosku, że lepiej ten kontrakt rozwiązać. Pojawiła się dla niej oferta z innego klubu.

Co dalej z Magdaleną Olszówką? Ma ważny kontrakt z klubem?

- Tak. Póki co, oczekuje na narodziny dziecka. Potem czeka ją okres macierzyński. Ma z nami ważny kontrakt, więc jeśli będzie chciała wrócić, to będziemy o tym rozmawiać.

Ana Otasević to środkowa, która przychodzi do Developresu ze słowackiego VK Spiska Nowa Wieś. Mariusz Wiktorowicz powiedział, że oglądał ją tylko na wideo. Nie ma pan obaw o poziom Czarnogórki? Z Rzeszowa na Słowację nie jest daleko.

- Zawsze jest jakieś ryzyko, jeśli chodzi o zawodniczki zagraniczne. Jak popatrzymy na transfery do Polski z ligi francuskiej, niemieckiej czy słowackiej to były takie, które wypaliły, ale zdarzały się również transfery nieudane. Wydawało się, że ktoś będzie bardzo mocnym punktem, a ten ktoś nie pokazał tego, czego po nim oczekiwano. Mam nadzieję, że my będziemy mieli więcej tych transferów dobrych. Dostajemy przeróżne oferty, na przykład ze Stanów Zjednoczonych czy Ameryki Południowej. Nie zawsze jest możliwość, aby daną zawodniczkę obejrzeć na żywo. Oprócz wideo i statystyk, zawsze staramy się zasięgać różnych opinii od ludzi, którzy obserwują dane rozgrywki. W tym przypadku też tak było. Kilka osób widziało Otasević na żywo i dało nam bardzo dobre rekomendacje. To nie jest tak, że polegaliśmy tylko na wideo. Staramy się ściągać opinie z różnych źródeł, aby minimalizować ryzyko.

Lucyna Borek zaliczyła fantastyczny sezon w Developresie. Zainteresowanie jej osobą było duże?

- Pewnie miała propozycje, bo w ostatnim sezonie pokazała się z dobrej strony. Dogadaliśmy się z nią i mamy umowę na kolejny rok.

Cel Developresu na kolejne rozgrywki to połowa tabeli?

- Chcemy, aby zespół uplasował się na miejscach 6-8. Gdyby udało się zająć szóste miejsce, byłoby to spełnienie naszych oczekiwań. To jest realne do osiągnięcia.

Frekwencja na meczach Developresu była niska. W jaki sposób chcecie przyciągnąć kibiców na Podpromie?

- Myślimy nad tym. Najlepszym magnesem jest dobra gra. W meczach z przeciwnikami z górnej półki jak Chemik Police czy Atom Trefl Sopot, ta frekwencja była całkiem dobra. System rozgrywek sprawił, że graliśmy kolejne spotkania z Naftą Piła i Pałacem Bydgoszcz. Niektórym to się pewnie znudziło. Gdyby tu przyjeżdżały lepsze zespoły, kibiców byłoby zdecydowanie więcej.

Źródło artykułu: