Przygody polskich siatkarzy w drodze do Kazania: kradzież, burza i zagubione bagaże

Podróż reprezentacji Polski z Chicago do Kazania trwała 26 godzin. Biało-Czerwoni zmierzą się z Rosją w piątek i sobotę.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Z Chicago, gdzie Polacy w miniony weekend rozgrywali mecze przeciwko USA, Biało-Czerwoni udali się do Stambułu, a stamtąd mieli lot do Kazania. Cała podróż trwała 26 godzin i nie obyło się bez przygód.
W czasie kontroli bezpieczeństwa w Chicago okradziony został II fizjoterapeuta Tomasz Pieczko. Następnie opóźniło się międzylądowanie w Turcji z powodu burzy. Zawodnicy dotarli do Kazania dopiero o godzinie 3. nad ranem, zmęczeni perypetiami w podróży, a także zmianą strefy czasowej. W środę odbyli już pierwszy trening na miejscu.

- Powstało zamieszanie podczas odprawy, poproszono kilku z nas, aby wrócić i przejść jeszcze raz przez bramki. Totalny chaos. Kiedy już spokojnie mogliśmy usiąść, okazało się, że naszemu fizjoterapeucie Tomaszowi Pieczce zaginął laptop i telefon. Natychmiast udaliśmy się na posterunek policji na lotnisku i zgłosiliśmy sprawę. Niestety, nie ujęto złodzieja. Oczywiście protokół został spisany, więc policjanci podejmą próbę ustalenia okoliczności, pewnie przejrzą monitoring, ale Tomek pogodził się już z tym, że stracił cenny sprzęt - poinformował Mariusz Szyszko, rzecznik reprezentacji. - Zginęły bagaże dwóch członków naszej kadry. Jednym z nich jest Tomek Pieczko, drugim jego kolega fizjoterapeuta, Paweł Brandt. Linie lotnicze zapewniają, że je odzyskamy - dodał.

W sumie cała podróż Chicago - Stambuł - Kazań trwała 26 godzin. Jednego z nas okradli, pokrążyliśmy w korku nad Stambuł...

Posted by YaOskar on 17 czerwca 2015
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×