Wielu zastanawiało się przed piątkowym spotkaniem, z jakim nastawieniem podejdą do niego Amerykanie, skoro awans do Rio de Janeiro mieli już w kieszeni. Czy ta myśl wpłynęła na ich grę? - Nie, nie sądzę. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, mocnym uderzeniem, ale nie potrafiliśmy zaprezentować dobrej siatkówki na przestrzeni całego spotkania. Wywalczony wcześniej awans do Final Six nie sprawił, że nagle straciliśmy motywację do gry na sto procent. Przyjechaliśmy tutaj, by zwyciężyć, ale Polacy zagrali dobry mecz i to oni cieszą się z wygranej - tłumaczył rozgrywający Jankesów, Micah Christenson.
[ad=rectangle]
Amerykanie w wielu momentach pomagali jednak Polakom w wygranej, psując dużą ilość zagrywek. - Rzeczywiście, w tym elemencie oddaliśmy przeciwnikom wiele punktów za darmo. Jednak oni też sprezentowali nam ich sporo. To w ogóle nie był zbyt "czysty" mecz. Zdecydowanie mieliśmy sporo szans, by zakończyć to spotkanie z korzyścią dla siebie. Nie wykorzystaliśmy ich, więc zrobili to Polacy. Musimy nad wieloma rzeczami popracować i poprawić je jak najszybciej. Czekamy więc na kolejną okazję, by sprawdzić, jak nasza praca przekłada się na grę na boisku - stwierdził.
Przed drugim, sobotnim spotkaniem otwarte pozostaje ciągle kwestia zwycięstwa w grupie B Ligi Światowej. USA prowadzą z dwupunktową przewagą przed Polakami, mając taki sam bilans zwycięstw do porażek, ale minimalnie lepszy stosunek setów. - Zawsze gramy dla zwycięstwa i sądzę, że mamy dużą szansę na utrzymanie pierwszego miejsca w naszej grupie. Chcieliśmy dzisiaj osiągnąć ten cel, ale się nie udało. Nie jesteśmy leniami, którzy spoczywają na laurach i zadowalają się półśrodkami w osiągnięciu sukcesu - rozwiał wątpliwości 22-latek, który od tego najbliższego sezonu ligowego będzie reprezentował barwy Cucine Lube Banca Marche Treia.
Rozgrywający przekonuje, że jego zespół będzie gotowy na równą walkę podczas Final Six za dwa tygodnie. - Nie notujemy jakiegoś wielkiego spadku formy przed decydującym rozstrzygnięciem w Rio. Mieliśmy sporo dobrych momentów w naszej grze, ale oczywiście są elementy wymagające poprawy. Dlatego chcemy nad nimi popracować jeszcze przed finałem - zapewnił.
Christenson występuje w kadrze amerykańskiej od 2013 roku, ale zabłysnął podczas ubiegłorocznej Ligi Światowej, którą USA wygrało. Sam zawodnik do tego sezonu występował jednak w lidze uniwersyteckiej w drużynie University of Southern California. Jego wielką pasją od zawsze była koszykówka, ale ostatecznie poświęcił ją dla siatkówki. Dlaczego? - Żeby uczestniczyć w momentach takich, jak takie właśnie. Grać dla reprezentacji, rywalizować na najwyższym poziomie na świecie. Udało mi się to i uważam, że dokonałem dobrej decyzji - przekonuje. Ciągle jednak nie posiada żadnego siatkarskiego idola: - Nie potrafię wskazać takiego tak naprawdę! Nie zostałem wychowany w siatkarskim duchu, nie wiedziałem wszystkiego o tej dyscyplinie od najmłodszych lat. Nie znam więc takiego zawodnika, którego obserwowałem przez okres dorastania i próbowałem naśladować - tłumaczy Micah Christenson.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Gdyby nie błąd chorągiewkowatego w 3 secie przy kiedy to był as serwisowy a my już challengu nie mogliśmy wsiąść przy stanie 17:17 to nie wiem czy dotrwalibyście do tie brecka. Czytaj całość