Michał Filip: Były trener uratował mi życie

Atakujący reprezentacji Polski dał znakomitą zmianę w wygranym 3:2 meczu Ligi Europejskiej z Austrią, pomimo że do kadry dołączył później niż większość jego kolegów.

Polacy już przed rozpoczęciem pojedynku z Austrią byli stawiani w roli jego zdecydowanego faworyta. Ich zadanie polegało zatem w dużej mierze na utrzymaniu należytej koncentracji, która pozwoliłaby im bez większych problemów zapisać na swoim koncie kolejną wygraną w Lidze Europejskiej 2015. Biało-Czerwonym udało się odnieść trzeci triumf, ale jego wywalczenie kosztowało ich więcej sił niż można było przypuszczać. Szczególnie, że w całym meczu podopieczni Andrzeja Kowala prowadzili już 2:0 i 24:23 w trzeciej partii.
[ad=rectangle]
- Skupiamy się przede wszystkim na naszej postawie. Na tym poziomie jest to klucz do zwyciężania. Nie ma co zbytnio patrzeć na przeciwnika. Wystarczy popełniać mało błędów i grać to, co się najlepiej potrafi. Myślę, że wówczas będziemy mogli spokojnie wygrywać kolejne mecze w Lidze Europejskiej. Na szczęście naszej drużynie nie przytrafiają się poważniejsze utraty koncentracji - skomentował Michał Filip.

Atakujący reprezentacji Polski jest jednym z czterech siatkarzy powołanych do meczowej "dwunastki" na spotkania z Austriakami, który nie brał udziału w Igrzyskach Europejskich w Baku. Tym samym nie pracował on z Kowalem tak długo jak inni gracze, przez co znajduje się obecnie na nieco innym etapie przygotowań.

- Różnice między zawodnikami, którzy grali w Azerbejdżanie, a tymi, którzy dołączyli do kadry później są widoczne. Mnie osobiście trudno było pozostać w profesjonalnym rytmie treningowym. Dzięki mojemu byłemu trenerowi z Rzeszowa trenowałem z juniorami i kadetami. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo to uratowało mi życie. Miałem trzy treningi w tygodniu. Gdyby nie one, nie wiem czy po dołączeniu do reprezentacji, po ewentualnych dwóch miesiącach przerwy, potrafiłbym w ogóle odbić piłkę. Na naszych treningach wciąż widać brak odpowiedniego przygotowania, zwłaszcza fizycznego - dodał gracz AZS Politechniki Warszawskiej.

Czasu na przygotowanie formy Biało-Czerwoni mają sporo, ponieważ oficjalnie podjęta została już decyzja, że turniej Final Four zostanie rozegrany w dniach 13-14 sierpnia w Wałbrzychu. Filip zauważył jednak, że ta informacja wcale nie wpływa na nastawienie Polaków do kolejnych czekających ich potyczek w fazie grupowej. - Na każdym kroku nasz trener podkreśla, że nie ma znaczenia fakt, iż zagramy w Final Four. Mamy wyjść i walczyć o każdą akcję, wygrać każdy mecz. Nie ma czegoś takiego, że lekceważymy przeciwnika, bo już coś osiągnęliśmy. W piątkowym meczu z Austrią mieliśmy chwilę zawahania, ale udało nam się wywalczyć zwycięstwo - powiedział 20-latek, który odegrał niezmiernie istotną rolę w tym pojedynku.

Popularny "Jajo" w trakcie trzeciego seta zastąpił bowiem na dobre słabo spisującego się Szymona Romacia i zaprezentował się tak korzystnie, że pozostał na parkiecie już do ostatniego gwizdka sędziego. Znakomicie wypadł w przegranym przez Polskę 23:25 czwartym secie, w którym to zdobył aż 10 punktów, notując 3 bloki i 78-procentową skuteczność w ataku. Całe starcie zakończył natomiast z 12 "oczkami" na koncie. Tym samym udowodnił Kowalowi, że ten śmiało może na niego liczyć w kryzysowych sytuacjach, których zapewne w ciągu nadchodzącego miesiąca polscy siatkarze jeszcze niejednokrotnie doświadczą.

Komentarze (5)
avatar
Matusz Puszka
11.07.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
mam nadzieję, że trener Kowal doceni to co zrobił Michał Filip i z meczu z Danią i wczoraj z Austrią!!
Brawa dla chłopaków, choc jak widać w trzecim secie trybiki zeskoczyły z maszynki ...
Czytaj całość
avatar
ares87
11.07.2015
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Tak sobie myślę, że gdyby Filip pojechał do Baku, wynik mógłby być jeszcze lepszy. Fajnie się chłopak rozwija i to zarówno fizycznie, technicznie jak i mentalnie. Oby tak dalej. 
avatar
stary kibic
11.07.2015
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Michał wyrasta na profesjonalistę w każdym calu.
I dobrze, że zagra jeszcze u Kuby Bednaruka, u którego wyrabia się na skutecznego młota i może liczyć na ciągłość meczową.
A w Rzeszowie ma w da
Czytaj całość