Jenia Grebennikow: Złość po przegranej w półfinale mundialu siedziała w nas przez ostatni rok
Reprezentacja Francji po raz kolejny potwierdziła swoją przynależność do światowej czołówki. Po ubiegłorocznym medalu mistrzostw świata, tym razem Trójkolorowi zapewnili sobie krążek Ligi Światowej.
Zanim jednak Trójkolorowym dane było cieszyć się z awansu do finału, przeżyli prawdziwy horror. Po zdobyciu przez Earvina Ngapetha decydującego punktu, cały zespół oszalał z radości, jednak chwilę później z niecierpliwością wyczekiwał na werdykt sędziego. Selekcjoner reprezentacji Polski poprosił bowiem o sprawdzenie, czy przyjmujący reprezentacji Francji nie popełnił błędu. Proces wideoweryfkacji zajął arbitrom wyjątkowo dużo czasu, jednak pierwotna decyzja, ku radości Trójkolorowych została podtrzymana. - Spotkaliśmy się wszyscy na środku boiska, ramię w ramię. Earvin był przekonany, że nie dotknął siatki. Potem nastąpiła chwila niepewności, ale ostatecznie wszystko było w porządku i mogliśmy eksplodować z radości - powiedział Grebennikow.
Laurent Tillie: Tie-break był jak rzut monetą, ale szczęście było przy nas