Reprezentacja Polski awansowała do finału turnieju rozgrywanego w Lublinie. Biało-Czerwone po wyrównanym boju odprawiły Portoryko i w niedzielę spotkają się z Holandią.
[ad=rectangle]
Na boisku widoczna przede wszystkim była dobra atmosfera po stronie naszych zawodniczek. - Staramy się, bo w każdym turnieju gramy innym składem.Ważne jest to, jak jest wewnątrz zespołu, żeby było widać i czuć taką pewność siebie. Teraz trener bardzo kładł nacisk na to, żeby była ta radość z gry, entuzjazm, żeby było to widać - chyba się udało - powiedziała Daria Paszek.
Zupełnie inaczej zachowywały się Portorykanki, które momentami snuły się po boisku, nie mając pomysłu na pokonanie rywalek. Wyjątkiem był wygrany przez nie drugi set. - Może nie były na to gotowe. Widać było, że ciężko im się grało na tej hali, zrobiły dużo błędów własnych. To dobrze, kibice też swoje zrobili. Cieszę się, że w końcu pierwszy raz z tym Portoryko udało się wygrać - przyznała zawodniczka.
Co ciekawe, przed tym spotkaniem Polska mierzyła się z Portoryko pięć razy, cztery ostatnie mecze to wygrane siatkarek z Karaibów. - Im więcej się gra z danym przeciwnikiem, tym lepiej się go poznaje W naszym przypadku jest nam łatwiej, mam nadzieję, że teraz w każdym meczu z Portoryko tak będzie. To jest jednak sport, dziewczyny zagrały przede wszystkim słabsze spotkanie - wyjaśniła Paszek.
Jak przyjmująca ocenia grę polskiej ekipy? - Wydaje mi się, że wyglądało to w miarę dobrze, trudno to ocenić. Najważniejsza chyba była jednak atmosfera - powiedziała.
W finale Biało-Czerwone zagrają z Holandią. - Znamy je z Baku, z World Grand Prix i teraz ze sparingów. Myślę, że swoje będzie robiła atmosfera na boisku, ale także taktyka - podkreśliła siatkarka. - Na pewno kibice nam pomogą, chociaż Holenderkom też się gra dobrze przy takiej publiczności. Nasi kibice są jednak wspaniali i potrafią nagrodzić za akcje obie drużyny.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)