Pierwszymi finalistkami zostały Holenderki i to one mogły spokojnie oczekiwać na kolejne rywalki. Ich przeciwniczki miała wyłonić potyczka Polek z Portorykankami, które po raz drugi z rzędu walczyły w Final Four II dywizji World Grand Prix.
Choć w turniejach w Ameryce Południowej szansę dostało kilka mniej doświadczonych zawodniczek, do kadry w imprezie w Lublinie dołączyły między innymi Joanna Wołosz i Katarzyna Zaroślińska, które stanowiły o sile zespołu podczas Igrzysk Europejskich 2015 w Baku.
[ad=rectangle]
Organizatorzy przekazywali informację o tym, że sprzedano większość biletów na sobotnie mecze. Były wolne miejsca, ale mimo to kibice stworzyli niesamowitą atmosferę.
W wyjściowym składzie pojawiły się zawodniczki, które również podczas treningu stanowiły jedną szóstkę. Początkowo Portorykanki grały bardzo odważnie, zaskakując gospodynie i wychodząc na dwupunktowe prowadzenie. Biało-Czerwone szybko jednak zniwelowały stratę, dużą zasługują miała w tym dobra zagrywka Natalii Kurnikowskiej.
Gra się wyrównała, przeciwniczki dobrze radziły sobie w obronie, ale przede wszystkim były solidne i popełniały mało błędów. Trudno było zatrzymać kolejne ataki Kariny Ocasio. Polki pozbierały się i od drugiej przerwy technicznej już przeważały na boisku. Seta udanym blokiem zakończyła Izabela Kowalińska, która pojawiła się chwilę wcześniej na parkiecie za rozgrywającą.
Po krótkiej przerwie obie ekipy powróciły na parkiet, gra toczyła się punkt na punkt. Jednak niemal bezbłędne były Portorykanki, a nasze zawodniczki miały problemy z odczytywaniem intencji Vilmarie Mojiki. Kolejne błędy mnożyły się po stronie Biało-Czerwonych, a rywalki zbliżały się do wyrównania.
Polki rzuciły się w szaleńczą pogoń, zmniejszyły straty do trzech punktów, dobrze popracowały we wszystkich elementach. W końcu jednak drużyna z Portoryko przerwała niemoc, seta zakończyła skutecznym atakiem Alexandra Oquendo.
Po 10-minutowej przerwie na boisku pozostała Ewelina Sieczka, która zmieniła Kurnikowską. Po myśli gospodyń rozpoczęła się trzecia odsłona, spokojna gra zaprocentowała. Bardzo mądrze grały Katarzyna Zaroślińska i Zuzanna Efimienko, przeciwniczki nie mogły znaleźć recepty na tak rozpędzoną drużynę. Polki oddały zaledwie 16 punktów Portoryko w tym secie.
Dla przyjezdnych był to ostatni moment na nawiązanie walki. Udało im się odskoczyć na dwa punkty, ale Biało-Czerwone błyskawicznie wyrównały. Maja Tokarska popisała się świetną zagrywką i znów to przeciwniczki musiały gonić. Pojedyncze próby Stephanie Enright czy Aurei Cruz na niewiele się zdawały, ale w końcu jakaś niemoc dopadła Polki i zrobiło się nerwowo. Ostatecznie udało się jednak zwyciężyć i awansować do finału.
Cztery ostatnie spotkania na swoją korzyść rozstrzygnęły Portorykanki. Reprezentacja Polski przerwała więc niemoc w starciach z tą ekipą.
Polska - Portoryko 3:1 (25:21, 21:25, 25:16, 25:23)
Polska: Wołosz, Zaroślińska, Efimienko, Tokarska, Kurnikowska, Grejman, Durajczyk (libero) oraz Kowalińska, Sieczka
Portoryko: Mojica, Enright, Cruz, Ocasio, Oquendo, Morales, Seilhamer (libero) oraz Benitez, Ferrer, Valentin
#dziejesiewsporcie: Ronaldo popisał się piękną sztuczką
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)