Rok temu Nicola Negro śledził finałowe zmagania drugiej dywizji World Grand Prix w Koszalinie i nie wahał się przed słowami krytyki wobec zespołu kierowanego wtedy przez Piotra Makowskiego. - Szczerze mówiąc, nie widzę żadnego projektu, a po prostu grupę starszych zawodniczek z tymi młodszymi, które nie są jeszcze gotowe na poziom międzynarodowy. Natomiast najciekawsze polskie zawodniczki nie są w tej kadrze obecne. Dla mnie jest to wszystko po prostu dziwne - mówił po przegranym przez Biało-Czerwone półfinale z Belgią. Włoch był jednym z gości lubelskiej Hali Globus podczas półfinałów tegorocznych finałów Zaplecza WGP i w rozmowie z naszym portalem przyznał, że jest pod wrażeniem postępu, jaki zrobiła od minionej edycji rozgrywek reprezentacja Polski kobiet.
[ad=rectangle]
- Polska drużyna przeszła poważne zmiany, zarówno jeśli chodzi o skład, jak i osobę trenera. Należy pamiętać, że ma ona za sobą spotkania w Igrzyskach Europejskich, a zaraz po nich przyszły spotkania w fazie grupowej World Grand Prix. Sezon reprezentacyjny jest szczególnie długi, jako że we wrześniu i październiku nadejdą mistrzostwa Europy, a zwieńczeniem będą europejskie kwalifikacje do igrzysk. Z tego powodu polski zespół musiał dokonać wyboru co do hierarchii imprez w tym sezonie. Efektem tego była mniejsza ilość doświadczonych zawodniczek w składzie na World Grand Prix i pojawienie się w niej mniej znanych postaci. Nie zmienia to faktu, że jest to obecnie bardzo ciekawy zespół, zdolny do nawiązania rywalizacji w wieloma przeciwnikami - Negro pokusił się o szczegółową analizę poczynań zespołu Jacka Nawrockiego.
Były szkoleniowiec Taurona Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza przyznał, że biało-czerwony zespół z Koszalina i ten z Lublina ogromnie się różnią. Porównanie wypada na korzyść, rzecz jasna, obecnej reprezentacji Polski. - Polki pokazały dziś bardzo dobrą siatkówkę z wyjątkiem drugiego seta, w którym zawiodło przyjęcie oraz atak, natomiast całokształt spotkania w wykonaniu waszej reprezentacji wypada zdecydowanie na plus. Niedzielny finał z pewnością dostarczy wielu emocji, nie będzie to jednostronne spotkanie - uznał Negro. Trener pokusił się nawet o obrazowe ocenienie dyspozycji gospodyń turnieju, po którym łatwo było poznać, że jest wielkim fanem muzyki: - Powiedzmy, że dziś Polska zagrała... melodyjnego rocka. Było głośno, efektownie, ale w niedzielę, żeby wygrać z Holandią, trzeba będzie zagrać hard rocka, w stylu Led Zeppelin albo The Who! - powiedział z uśmiechem.
Nie należy zapominać, że faworytem rozstrzygnięć w drugiej dywizji pozostaje kadra Oranje, która bez straty seta pokonała Czeszki i nie ukrywa, że w Lublinie interesuje ją tylko zwycięstwo. - Holandia jest wyjątkowo trudnym przeciwnikiem ze względu na to, że jest to właściwie kompletny zespół. Posiada zawodniczki na wszystkich kluczowych pozycjach, możemy mówić o drużynie kompletnej, uformowanej. Polska kadra w trakcie formowania, co wynika z faktu wyborów dokonanych przez trenera i dania kilku siatkarkom biorącym udział w Igrzyskach Europejskich chwili odpoczynku. Czeka was trudny mecz, ale myślę, że w spotkaniu na własnym terenie, z pomocą fanów zdarzyć się może wszystko - trener wrocławianek nie odbierał Polkom szans.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)