Biało-Czerwoni nie byli stawiani w roli faworyta w żadnym z pojedynków podczas Final Four Ligi Europejskiej, które w czwartek oraz piątek odbyło się w Wałbrzychu. Polacy sprawili jednak ogromną przyjemność kibicom, wygrywając mecz o brązowy medal.
[ad=rectangle]
Po porażce ze Słoweńcami i słabszej dyspozycji podczas półfinałowego spotkania, mało kto spodziewał się, że reprezentacja Polski zdoła nawiązać równorzędną walkę z kadrą Estonii, która wygrała zmagania w grupie A z kompletem zwycięstw. Jednak podopieczni Andrzeja Kowala pokazali charakter, zwyciężając w trzech setach. - Zagraliśmy lepiej we wszystkich elementach. Różnica pomiędzy naszą dyspozycją w półfinale i meczu o trzecie miejsce była kolosalna. Podeszliśmy do tego pojedynku bardziej ambicjonalnie - powiedział po meczu rozgrywający polskiej kadry, Michał Kędzierski.
W grupowych starciach Estończycy nie pozostawili Polakom złudzeń, wygrywając z nimi na swoim terenie 3:0 oraz 3:1. Drużyna zaprezentowała się o klasę lepiej, ale sztab szkoleniowy Biało-Czerwonych zadbał o to, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski. - Do analizy przeciwnika posłużyły nam właśnie pojedynki, które rozegraliśmy w Parnawie oraz półfinałowy mecz Estonii z Macedonią - podkreślał siatkarz.
Po końcowym gwizdku polski zespół cieszył się z brązowych medali tegorocznej edycji Ligi Europejskiej. Ponadto nagrody indywidualne trafiły w ręce libero Damiana Wojtaszka oraz środkowego Jana Nowakowskiego. - Trudno ocenić czy trzecie miejsce jest sukcesem. Na pewno cieszymy się z meczu o brązowy medal, ponieważ zagraliśmy w nim o niebo lepiej niż w poprzednich pojedynkach. Jesteśmy zadowoleni, że zdołaliśmy się nareszcie przełamać. Pokazaliśmy naszą determinację, co było skutkiem tego, że wyszliśmy na boisko bardziej zmotywowani - dodawał Kędzierski.
Jak przekonywał polski rozgrywający, końcowy wynik drużyny zamazał wrażenie, jakie polska reprezentacja zostawiła po sobie po rozgrywkach grupowych, w których zajęła trzecie miejsce i poniosła cztery porażki. - Na pewno w całych rozgrywkach mieliśmy zarówno dobre, jak i złe momenty. Na szczęście mamy medal. Za kilka dni nikt już nie będzie pamiętał, że w fazie grupowej zajęliśmy trzecie miejsce - zakończył zawodnik.