Reprezentacja Polski nie była stawiana w roli faworyta półfinałowego starcia ze Słoweńcami. Pomimo to, zespół starał się walczyć, pokazując momentami bardzo dobrą grę. Niestety słabszych akcji było dużo więcej, dlatego Biało-Czerwoni musieli uznać wyższość przeciwników w trzech setach.
[ad=rectangle]
- Słoweńcy zdominowali nas w ofensywie. Jeżeli chodzi na przykład o taki element, jak blok, to nie mieliśmy nic do powiedzenia. Zagrywaliśmy również nie do końca dobrze. Rozgrywający Dejan Vincić bawił się z nami jak chciał. Nasi przeciwnicy zagrali z mniejszą liczbą błędów w większości elementów. Myślę, że to przeważyło szalę zwycięstwa na korzyść rywali - powiedział po pojedynku środkowy, Jan Nowakowski.
W poprzednich meczach to właśnie zawodnik BKS-u Bydgoszcz był liderem polskiej kadry. Podczas półfinałowego starcia nie miał jednak okazji do zaprezentowania pełni swoich umiejętności. Podobnie jak pozostali reprezentanci Polski nie był w stanie odeprzeć ofensywy Słowenii. - Być może nasza dyspozycja związana jest z dużą liczbą rotacji w składzie. Czwartkowy mecz rozpoczęliśmy z innym rozgrywającym - Grzegorzem Pająkiem, który w dotychczasowych spotkaniach wchodził na zmiany. Czasami zdarza się, że roszady mogą pomóc albo zaszkodzić. W półfinale właściwie wszystkiego nam zabrakło i nie zagraliśmy dobrze - dodawał środkowy.
Biało-Czerwoni awansowali do Final Four jako gospodarz, zajmując trzecie miejsce w grupie A. Polski zespół wygrał sześć z dziesięciu pojedynków w tegorocznej Lidze Europejskiej. - Sprawdzianem był każdy mecz w tej edycji Ligi Europejskiej. Mogliśmy zweryfikować to, co i jak trenujemy oraz czy robimy to dobrze. W niektórych spotkaniach graliśmy dobrze. Na przykład w drugim pojedynku z Izraelczykami zagraliśmy tak, że przeciwnicy nie mieli nic do powiedzenia. Gdybyśmy zagrali podobnie, to nie nie wykluczone, że w piątek walczylibyśmy w wielkim finale. Nie jestem w stanie powiedzieć, co się stało, że mecz tak wyglądał - podkreślał Nowakowski.
W piątek reprezentacja Polski zmierzy się o brązowy medal z Estończykami. W rozgrywkach grupowych obydwie drużyny zmierzyły się ze sobą dwukrotnie. W Parnawie triumfowali gospodarze. - Na pewno nie będzie to łatwy pojedynek. Zarówno my, jak i przeciwnicy będziemy chcieli zdobyć brązowy medal. Rywale znają nas tak samo, jak my ich. Rywalizowaliśmy ze sobą w fazie grupowej. Trzeba zagrać naprawdę dobrą siatkówkę, aby wyszarpać medal - zakończył reprezentant Polski.