Biało-Czerwone oraz Turczynki przystępowały do sobotniego pojedynku z bilansem 4 zwycięstw i 2 porażek, ale to te drugie były liderkami grupy A LE i faworytkami tego starcia. - Przede wszystkim kluczowa będzie właśnie koncentracja, musimy starać się jej nie tracić. Jeśli skoncentrujemy się w pełni na swoich zadaniach, będzie nam łatwiej je realizować. Musimy grać swoje i popełniać mniej błędów - powiedziała przed spotkaniem Lucyna Borek.
Od początku rywalizacji swój styl starały się narzucić tureckie siatkarki, co im się udało (8:1). Polki miały ogromne problemy w przyjęciu zagrywki, a to skrzętnie wykorzystywały gospodynie (16:6). Trener Wiesław Popik próbował ratować sytuację, wprowadzając na plac gry Martynę Grajber i Ewę Bimkiewicz, lecz boiskowe wydarzenia nie uległy zmianie (21:12). Wprawdzie w szeregi miejscowego zespołu wkradło się rozluźnienie i pojawiły się błędy własne, z czego skorzystały przyjezdne (21:18), jednakże ostatnie słowo należało do Turcji, która triumfowała w inauguracyjnej partii do 19.
W kolejnej części potyczki Magdalena Wawrzyniak i spółka w dalszym ciągu były tylko tłem na tle o wiele lepiej dysponowanych przeciwniczek (7:3). Polskie zawodniczki nie były w stanie zatrzymać Meryem Boz oraz Ayse Melis Gurkaynak, które raz za razem wykorzystywały swoje okazje do zdobycia punktu (15:6). Już do końca turecka drużyna spokojnie kontrolowała sytuację, wygrywając drugiego seta 25:13.
Trzecia odsłona była kopią poprzednich partii, ponieważ Turczynki szybko osiągnęły bezpieczną przewagę (11:3), natomiast Biało-Czerwone wyglądały jak dzieci we mgle. Siatkarki prowadzone przez szkoleniowca Popika były ostrzeliwane serwisami, przez co nie mogły wyprowadzać własnych akcji (16:4). Kadra Turcji była w stanie dokończyć dzieła zniszczenia (25:18) i zwyciężyła spotkanie 3:0.
W niedzielę o godzinie 18:00 odbędzie się starcie rewanżowe.