Dla siatkarza PGE Skry Bełchatów inauguracyjny pojedynek towarzyskiego turnieju rozgrywanego w Toruniu był debiutem w tegorocznym sezonie reprezentacyjnym. Opuścił on całą Ligę Światową, by porządnie wyleczyć kontuzjowane kolana. Zawodnik jest zdania, że zarówno starcie przeciwko Japonii, wygrane 3:0, jak i potyczki z Iranem i Francją pomogą Polakom wdrożyć się w intensywny rytm meczowy, jaki będzie ich czekać podczas wrześniowego Pucharu Świata.
[ad=rectangle]
- Myślę, że Memoriał Huberta Jerzego Wagnera jest dosyć ważnym turniejem, ponieważ po dłuższej przerwie, od zakończenia Ligi Światowej, w której graliśmy w cyklu dwumecz-tygodniowa przerwa, ponownie możemy zacząć grać ze sobą i odnaleźć właściwy rytm. Obecnie nie jest o to łatwo, bo ostatnio dostaliśmy w kość, ale z drugiej strony właśnie teraz była na to pora. Rano przed meczem z Japonią również mieliśmy drobną siłownię, żeby się pobudzić, nie odpuszczamy - oznajmił Kłos.
Zawodnik zakomunikował również, że pomimo dużych obciążeń i ogromnego wysiłku, żaden z kadrowiczów nawet przez chwilę nie pomyślał o jakimkolwiek narzekaniu na swój los. - Nikt z nas nie ma już 17 lat, żeby zastanawiać się nad tym, co będzie podczas meczu, kiedy na treningu wykonamy zbyt wiele powtórzeń. Ufamy trenerowi i całemu sztabowi, który wykonuje dobrą robotę, a my się pod nią podporządkowujemy. Nie ma więc mowy o żadnych kalkulacjach - dodał 26-letni środkowy.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)