Joanna Pacak: Będę dobrze wspominała ten czas

Polskiej kadrze B nie udało się awansować do turnieju finałowego Ligi Europejskiej. Mimo to młoda środkowa starała się pamiętać o korzyściach płynących z pierwszych spotkań w kadrze narodowej.

- Poziom irytacji po takim meczu? Dziesięć na dziesięć, bez wątpienia - gorzko uśmiechała się po niedzielnym spotkaniu z Węgierkami Joanna Pacak, środkowa reprezentacji Polski kobiet B. I trudno się temu dziwić, jej zespół nie podołał zadaniu, jakim był awans do czołowej czwórki zespołów w tegorocznej Lidze Europejskiej kobiet i udział w jej turnieju finałowym. Siatkarki Wiesława Popika miały nadzieję na wzięcie rewanżu na węgierskiej kadrze za porażkę w pierwszym meczu w Zawierciu, ale po drugim, wygranym secie znacząco obniżyły loty.
[ad=rectangle]
Biało-Czerwonym nie pomogła nawet absencja dwóch czołowych postaci reprezentacja Węgier, Renaty Sandor i Dory Horvath. Wydawało się, że zmienniczki w kadrze Jana de Brandta nie będą w stanie występować na takim poziomie jak ich bardziej znane koleżanki. - Najwidoczniej pozory mylą, bo to spotkanie pokazało, że cała dwunastka kadry Węgier jest równa i nawet ich teoretycznie drugi skład prezentuje się solidnie. Zagrały one tak samo dobrze, jak wczoraj - przyznała 19-letnia środkowa. Dość wspomnieć, że jedynie Julia Twardowska (12 pkt., 43 proc. skuteczności, 44 proc. przyjęcia pozytywnego) mogła stawać w szranki jak równy z równy z węgierskimi przyjmującymi, Gretą Szakmary (15 pkt., 41 proc. skuteczności, 3 bloki) i Agnes Pallag (11 pkt., 31 proc. skuteczności).

19-letnia Pacak ma już za sobą pierwsze ważne wyzwania w reprezentacyjnej siatkówce
19-letnia Pacak ma już za sobą pierwsze ważne wyzwania w reprezentacyjnej siatkówce

Po Węgierkach widać było, że występowały one przez dłuższy czas w mniej więcej tym samym składzie, natomiast kadra Polski, co prawda ambitna i waleczna, odczuwała skutki niedostatecznego ogrania na poziomie międzynarodowym. Najwidoczniej dziesięć spotkań w Lidze Europejskiej nie wystarczyło do zbudowania mocnego szkieletu drużyny. - Z każdym kolejnym meczem nasza gra naprawdę wyglądała coraz lepiej, zgranie stało na coraz wyższym poziomie. Nam potrzeba czasu do podnoszenia umiejętności, a że teraz było go raczej mało... Może w przyszłym roku coś "zaskoczy". Jeśli o mnie chodzi, wierzę, że spotkania rozegrane w tym turnieju zaprocentują w sezonie ligowym, jeśli będę regularnie występowała w nowej drużynie - Pacak szukała mimo wszystko pozytywów.

Nowa siatkarka SK banku Legionovii Legionowo nie zamierza długo rozpamiętywać feralnych wydarzeń z Zawiercia. - Będę wspominała ten reprezentacyjny okres bardzo dobrze, oczywiście z wyjątkiem samego końcowego wyniku. Ogromnie zżyłam się z dziewczynami z kadry, wiele się nauczyłam i jestem ogromnie wdzięczna trenerowi za szansę, jaką mi dał. Jestem pewna, że to doświadczenie sporo mi da na przyszłość, w końcu to była moja pierwsza poważna przygoda z siatkówką reprezentacyjną. Mam nadzieję, że nie ostatnia! - stwierdziła z uśmiechem.

Komentarze (0)