PŚ: Velasco przechytrzył przyjaciół z Iranu

W jednym z pierwszych meczów Pucharu Świata nie było miejsca na sentymenty. Mimo wielu błędów własnych i kilku przestojów Argentyńczycy pokonali Irańczyków 3:1. Albicelestes odnieśli zwycięstwo pod wodzą byłego trenera Azjatów, Julio Velasco.

W tym artykule dowiesz się o:

Na rozpoczęcie tegorocznej edycji najtrudniejszego turnieju siatkarskiego zmierzyły się dwie ekipy, które znają się jak mało kto. Wszystko za sprawą Julio Velasco. Podczas poprzedniego Pucharu Świata szkoleniowiec pracował dla reprezentacji Iranu, obecnie przewodzi kadrze Argentyny. Znajomość zawodników przeciwnika miała pomóc triumfatorom Igrzysk Panamerykańskich pokonać Persów. Ten atut w połączeniu z dobrą grą argentyńskich przyjmujących dał przyjezdnym z Ameryki Południowej zwycięstwo.

Mecz lepiej rozpoczęli Irańczycy, którzy już w pierwszych akcjach pokazali się z dobrej strony w obronie i z łatwością przełamywali blok rywali (1:5). Z czasem przewaga podopiecznych Slobodana Kovaca stopniała. Nie mały wpływ miały na to dynamiczne ataki Ezeqiela Palaciosa z lewego skrzydła (7:8). Argentyńczycy pobudzeni dobrą grą swojego skrzydłowego zaczęli grać dokładniej i skuteczniej. O swoich umiejętnościach rozgrywania piłek kombinacyjnych przypominał sobie Luciano De Cecco (16:14). Nonszalanckie zagrania zawodników z Iranu tylko ułatwiły siatkarzom z Ameryki Południowej zbudowanie sobie kilkupunktowego prowadzenia (21:16). W najmniej oczekiwanym momencie Facundo Conte i kolegom przytrafiło się jednak kilka błędów własnych. Irańczycy postanowili to wykorzystać. Wzmocnienie serwisu i efektywna gra na kontrach pozwoliła im zyskać przewagę (22:23). W decydujących akcjach mniej błędów popełnili Persowie i to oni cieszyli się ze zwycięstwa (25:27).

Wymiana kiwek zaczęła partię numer dwa. Wynik oscylował wokół remisu aż do czasu kiedy Sebastian Sole popisał się dwoma fenomenalnymi blokami (8:6). Po wznowieniu obie ekipy miały problem z niedokładnością na zagrywce. W środkowej fazie odsłony prostych błędów po obu stronach siatki było coraz więcej. Festiwal zepsutych serwisów stopniowo zwalniał tempo gry. Nie brakowało też pomyłek w ataku. Po autowym ataku Facundo Conte Irańczycy prowadzili (15:16). Rotacje w składzie Albicelestes przyczyniły się do poprawy skuteczności tego zespołu. Szczególnie opłaciła się wymiana rozgrywającego. Piłki rozrzucane przez Nicolas Uriarte sprawiały Azjatom znacznie więcej trudności. Przy mocnych zagrywkach Maximiliano Gauny siatkarze Julio Velasco wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali (25:22).

Poirytowani przebiegiem wcześniejszego seta gracze z Iranu z przytupem rozpoczęli trzecią partię. Argentyńczycy nie pozostawali jednak dłużni i odpłacali się rywalom precyzyjnymi uderzeniami ze skrzydeł (8:7). Wznowienie gry przyniosło znacznie bardziej wyrównane wymiany. Obie drużyny podbijały zdecydowanie więcej piłek w obronie. Na pochwały zasłużył Facundo Conte, który w końcu atakował tak, jak nas do tego przyzwyczaił w PlusLidze. Nadal w ofensywie brylował też Ezequiel Palacios co dało przyjezdnym z Argentyny prowadzenie (16:13). Dominacja ekipy z Ameryki Południowej z każdą akcją wzrastała. Zwycięscy ostatnich Igrzysk Panamerykańskich mając piłkę setową mieli jednak problemy z doprowadzeniem korzystnego rezultatu do końca odsłony. Kłopoty okazały się tylko chwilowe. Rozstrzygający punkt padł dla Argentyny po kiwce Facundo Conte (25:22).

Pełni animuszu przyjezdni z Argentyny kontynuowali dobrą grę w czwartym secie. Poprawić sytuację swoich podopiecznych próbował szkoleniowiec Iranu, ale jego zmiany zdały się na nic (8:2). Mocną bronią w argentyńskim arsenale zagrań pozostawały ataki skrzydłowych. Powtarzane do znudzenia uderzenia po skosie nadal sprawiały problemy irańskiej defensywie (15:10). Azjaci próbowali odpowiedzieć precyzyjnymi atakami ze środka w wykonaniu Mohammad Hassan Senobari i mocnymi zagrywkami Farhada Ghaemiego. Nie wystarczyło to jednak, by odwrócić losy spotkania. Efektowne bloki Sebastiana Sole w kluczowym momencie pokazały, że ten mecz należy do złotych medalistów Igrzysk Panamerykańskich. W końcówce przypomniał o sobie jeszcze Amir Ghafour, ale to reprezentacja Albicelestes cieszyła się ze zwycięstwa po asie Facundo Conte (26:24).

Argentyna - Iran 3:1 (25:27, 25:22, 25:22, 26:24)

Argentyna: Poglajen (4), Conte (26), Sole (16), De Cecco (1), Palacios (14), Gauna (8), Garrocq (libero) oraz Closter (libero) oraz Zornetta (3), Ramos (2), Uriarte.

Iran: Mahmoudi (9), Ebadipour (9), Marouf, Ghaemi (7), Seyed (13), Gholami (8), Alizadeh, Marandi (libero) oraz Mahdavi (2), Senobar (1), Faezi (1), Mirzajanpour (5), Ghafour (9).

MVP: Facundo Conte (Argentyna).

Komentarze (3)
avatar
stary kibic
8.09.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pierwszą niespodziankę już mamy - niewielu postawiło na Argentynę..