Australijski rozgrywający już w Będzinie

Siatkarz kadry dowodzonej przez Roberto Santilliego trafił już do swojego nowego klubu po 35-godzinnej podróży samolotem. Harrison Peacock przyznał, że liczy na głośny doping publiczności podczas spotkań w PlusLidze.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
- Z uwagi na grę w kadrze, jestem przyzwyczajony do tak długich lotów, choć nie ukrywam, że gdy dotarłem do Polski, to byłem zmęczony. Na pewno będę potrzebował kilku dni na to, aby się zaaklimatyzować i przyzwyczaić do nowej strefy czasowej - powiedział Harrison Peacock w rozmowie w oficjalnym portalem klubu. Póki co Australijczyk będzie przechodził w Polsce leczenie związane z kontuzją kostki, której nabawił się podczas tegorocznego Pucharu Świata siatkarzy. Z tego powodu zagłębiowski klub zakontraktował Piotra Lipińskiego.

Dlaczego reprezentant Australii i były siatkarz włoskiego Marmi Lanza Werona zdecydował się na MKS Będzin? - Chcę grać w lidze, która prezentuje wysoki poziom. Taka właśnie jest PlusLiga, więc uznałem, że transfer do Będzina będzie dla mnie wielką szansą. Roberto Santilli powiedział mi, że MKS jest dobrym miejscem do gry. Mam nadzieję, że mój pobyt w Będzinie będzie udany - powiedział Peacock, który dodał, że dla siatkarza pochodzącego z kraju, w którym siatkówka zdecydowanie nie jest sportem numer jeden, możliwość gry w naszym kraju jest ogromną przyjemnością i przywilejem: - Polska jest jednym z moich ulubionych miejsc do gry w siatkówkę, ponieważ ta dyscyplina sportu cieszy się dużą popularnością wśród tutejszych kibiców. Australijscy zawodnicy rzadko mają okazję grać przy takiej publiczności - dodał siatkarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×