Ewelina Krzywicka: Zasłużyłyśmy na punkty

Pałac Bydgoszcz był o krok od doprowadzenia do tie-breaka w starciu z wicemistrzyniami Polski. Ostatecznie sopocianki obroniły się i mimo nie najlepszej gry wywiozły z Bydgoszczy trzy oczka. Po meczu gospodynie żałowały niewykorzystanej szansy.

Po takim meczu w Łuczniczce siatkarki miejscowego Pałacu z pewnością nie straciły, a wręcz zyskały kibiców. Dysponujące mniejszym potencjałem gospodynie postawiły rywalkom z Sopotu bardzo wysoką poprzeczkę. Co prawda bydgoszczanki przegrały starcie 1:3, ale gdyby popełniły trochę mniej błędów w premierowym i czwartym secie mogły pokusić się nawet o zwycięstwo z wicemistrzyniami Polski.

Po ostatnim gwizdku sędziego mimo dobrego występu trudno było znaleźć zadowolenie na twarzach bydgoszczanek. Widać było, że zawodniczki czują sportową złość, iż bardziej nie wykorzystały słabszej formy trójmiejskiej drużyny. - Zasłużyłyśmy swoją postawą na punkty, ale za piękną grę nie przyznaje się ich. Popełniłyśmy za dużo własnych błędów, rywalki skrzętnie z tego skorzystały i zdobyły trzy punkty - przyznała Ewelina Krzywicka.

W zespole PGE Atom Trefl Sopot można było dostrzec znużenie. Brakowało zawodniczkom energii i pozytywnej, samo nakręcającej się atmosfery na boisku. Zupełnie inaczej wyglądał obraz drużyny po drugiej stronie siatki. Miejscowe siatkarki bardzo cieszyły się po każdej udanej akcji, a powody do zadowolenia miały zwłaszcza po wielu trudnych zagrywkach. - Jesteśmy takim zespołem, który stara się narzucić swój rytm gry przeciwnikowi. Jeżeli rywalki, tak jak sopocianki, popełnią kilka błędów to staramy się to wykorzystać. W naszym zespole dobrze funkcjonowała w tym spotkaniu zagrywka - potwierdziła przyjmująca, która wróciła do Bydgoszczy po sezonie spędzonym w Budowlani Toruń.

Po dwóch setach starcia w Łuczniczce na tablicy świetlnej widniał rezultat 1:1. Teoretycznie podopieczne Adama Grabowskiego mogły być wówczas bardzo zadowolone, ale nie da się ukryć, że wynik mógł być dla nich jeszcze bardziej korzystny. W inauguracyjnej partii bydgoszczanki po słabszym początku były o krok od złapania rywalek na samym finiszu i wyprzedzenia ich. - Najbardziej żal pierwszego seta. Zabrakło nam niewiele do zwycięstwa głównie przez kilka niepotrzebnych błędów w przyjęciu - stwierdziła Krzywicka.

Klucz do sukcesu sopocianek w całym spotkaniu leżał w bloku. W tym elemencie przyjezdne zmiażdżyły rywalki. Wiele dobrego do poczynań ofensywnych drużyny gości wniosła także Magdalena Damaske, która zastąpiła słabo grającą na siatce Klaudię Kaczorowską. Czy miejscowe były w ogóle gotowe na wejście rzadko dostającej okazję do gry Damaske? - Byłyśmy przygotowane taktycznie pod tą zawodniczkę. Wiedziałyśmy jak mamy grać przeciwko niej. Niestety miała przysłowiowy dzień konia i chciałabym pogratulować jej nagrody indywidualnej - powiedziała siatkarka Pałacu, nawiązując do statuetki MVP jaką otrzymała za swój występ przyjmująca klubu PGE Atom Trefl Sopot.

Zespół z Bydgoszczy nie ma czasu na rozpamiętywanie sobotniego widowiska. Już w najbliższą środę zawodniczki trenera Grabowskiego podejmą Budowlani Łódź w meczu zaległym z drugiej kolejki Orlen Ligi.

Źródło artykułu: