Trudno było spodziewać się, by Developres SkyRes Rzeszów wywiózł z Wrocławia coś więcej niż choćby jeden urwany set. Rzeszowianki jak na razie dołują, dwa razy wyraźnie przegrywając z Chemikiem Police oraz Polskim Cukirem Muszynianką Muszyna. Podczas boju z Impelem Wrocław siatkarki ze stolicy Podkarpacia ambitnie walczyły, ale umiejętności nie starczyło nawet na postraszenie wyżej notowanych przeciwniczek.
- Impel będzie rywalizował o medale w tym roku, a my mieliśmy po prostu walczyć o każdą piłkę, zostawić serducho i realizować założenia taktyczne - komentował po meczu trener Developresu Mariusz Wiktorowicz.
W porównaniu do poprzednich pojedynków gra rzeszowianek momentami mogła się podobać. Developres zadziwił postawą w bloku. 12 punktów w trzysetowym boju to wynik godny podkreślenia. Najlepiej na siatce spisywała się Ana Otasević, autorka 5 bloków. Niestety dla trenera Wiktorowicza jego podopieczne ponownie zawiodły w przyjęciu (31 proc. dokładnego odbioru).
- Jeżeli chodzi o blok, to jestem zadowolony, wypadł naprawdę fajnie. Cały czas natomiast pracujemy nad odbiorem, bo nie funkcjonuje jeszcze tak jak byśmy chcieli. Jeżeli podciągniemy przyjęcie do 50 proc., to rozgrywająca dostanie więcej możliwości do kombinacji na siatce. Pomoże to nam też wykorzystać nasze dobre warunki fizyczne - tłumaczył Wiktorowicz.
O ile sam procent przyjęcia nieznacznie wzrósł w stosunku do ostatnich spotkań, to nadal pojawiają się przestoje, które sprawiają, że rzeszowianki bezpowrotnie tracą dystans do rywalek. - To kolejny pojedynek, w którym nasze przyjęcie nie było w równym rytmie. Pojawiły się momenty, gdzie wszystko dobrze funkcjonuje, a następnie tracimy 3-4 akcje i przeciwnik nam ucieka. Takie zespoły jak Impel nie pozwalają już wtedy na wyrwanie seta - wyjaśnił.
Pierwsze kolejki są bardzo trudne dla grającego dopiero drugi sezon w Orlen Lidze Developresu. Po trzech bojach z ligową czołówką rzeszowianki czeka kolejny mecz z wyżej notowaną drużyną. Do stolicy Podkarpacia w czwartej serii spotkań przyjedzie bowiem Tauron MKS Dąbrowa Górnicza. - Przytrafił nam się trudny terminarz, ale nie mamy na to wpływu. Musimy pracować z podniesioną głową, wierzyć w nasze umiejętności. Tylko zespołowością możemy w kolejnych bojach wygrywać sety. Głęboko wierzę w to, że będą pierwsze punkty - analizował szkoleniowiec.