Niemczyk dostał telefon z Kancelarii Premiera. "Aż mnie zatkało"

 / Fot. Tomasz Jastrzębowski / Foto Olimpik / Newspix.pl
/ Fot. Tomasz Jastrzębowski / Foto Olimpik / Newspix.pl

Był zacny bankiet, były szumne obietnice polityka. - Spełnię każdą waszą zachciankę - mówił. Siatkarki wpadły więc na zaskakujący pomysł. Publikujemy kolejny odcinek biografii trenera Andrzeja Niemczyka.

W tym artykule dowiesz się o:

"Andrzej Niemczyk. Życiowy tie-break". W swojej autobiografii Andrzej Niemczyk - żywa legenda polskiej siatkówki - bez ogródek opowiada o tym, co przeżył. O burzliwych relacjach z kobietami. Milionie dolarów straconym w kilka sekund. Kulisach pracy z reprezentacją Polski kobiet. Całej prawdzie o Polskim Związku Piłki Siatkowej.

Prapremiera autobiografii Andrzeja Niemczyka "Życiowy tie-break" miała miejsce podczas 19. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie (22-25.10.2015), w środę (28.10.) na Stadionie Narodowym odbędzie się medialna premiera książki, a od 4.11. pojawi się we wszystkich dobrych księgarniach w Polsce. Dodatkowo na oficjalnej stronie internetowej wydawnictwa SQN można książkę już kupować wysyłkowo.

W WP SportoweFakty znajdziecie fragmenty autobiografii Andrzeja Niemczyka, napisanej wespół z Markiem Bobakowskim. Tym razem trener opowiada o kulisach bankietu u premiera.

---
Muszę wam opowiedzieć o spotkaniu u premiera Józefa Cyrankiewicza. To był dopiero numer stulecia! Po igrzyskach olimpijskich w Meksyku w 1968 roku, gdzie moja pierwsza żona, Baśka, wraz z koleżankami wywalczyły trzecie miejsce, wszyscy medaliści olimpijscy otrzymali zaproszenie do Warszawy. Bankiet był zacny, ludzi sporo, Cyrankiewicz chodził między nimi i mówił: "Kochani, spełnię każdą waszą zachciankę. Do końca bankietu możecie wrzucać do mojej prawej kieszeni marynarki kartki ze swoimi marzeniami. Obiecuję, że je spełnię".

No to sportowcy pisali: telefon, nowa lodówka, pralka, telewizor… Ot, marzenia Polaków w czasach PRL-u. A siatkarki wcześniej nieoficjalnie dowiedziały się od kogoś, że na Żeraniu stoi kilkadziesiąt nowiutkich fiatów 850, które były przygotowane dla polityków. Takie auto było wtedy w Polsce wręcz nieosiągalne. Co więc zrobiły dziewczyny? Większość napisała na kartce: "Chcę fiata 850". Bankiet się skończył i tak naprawdę nikt nie wierzył, że Cyrankiewicz dotrzyma obietnicy. Sami wiemy, jak jest z politykami. A jednak. Kilkanaście dni później leżymy sobie z Baśką w łóżku, a tu telefon. "Dzwonimy z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Proszę wybrać kolor fiata 850, powiedzieć, czy chce pan na raty, czy za gotówkę, i podać termin odbioru", usłyszałem w słuchawce.

Aż mnie zatkało. Wydukałem kolor czerwony (przecież czerwone auta są najszybsze!), termin, i nasze marzenie się spełniło. Takich samochodów na polskich drogach praktycznie nie było. Dało się co prawda kupić to auto w Peweksie, ale cena skutecznie zniechęcała. Po przeliczeniu z dolarów na złotówki wychodziło, że to kwota wzięta z kosmosu. Fiata 850 oczywiście nie dostaliśmy za darmo, trzeba było zapłacić - pamiętam do dziś - 116 tysięcy złotych. Udało nam się jakoś zgromadzić tę kwotę, choć nie było łatwo. Jak to przeliczyć na dzisiejsze pieniądze? Wtedy pół litra dobrej wódki kosztowało około 50 złotych. Czyli można było za tę kwotę kupić ponad 2300 butelek. Przeliczcie sobie sami, jaka to kasa teraz. Wzięliśmy pieniądze i pojechaliśmy do stolicy. Wiele koleżanek Baśki też kupiło 850-kę, po czym natychmiast z Żerania pojechały na giełdę i sprzedały ją od ręki za jakieś 250–300 tysięcy złotych. Pamiętacie scenę z Piłkarskiego pokera gdy piłkarze odbierają nowe polonezy z fabryki, jadą na giełdę, sprzedają je, a nadwyżka finansowa ląduje w lewej kasie klubowej? Właśnie tak się kiedyś robiło interesy.

My z Baśką postanowiliśmy fiatem pojeździć. A właściwie to ja go katowałem. Brałem nawet udział w rajdach amatorskich, byłem wicemistrzem Łodzi (w klasie do 1000 cm3 pojemności silnika). W nagrodę dostałem komplet opon Stomil. Po trzech latach z zyskiem sprzedaliśmy auto na giełdzie - za 170 tysięcy złotych. Takie to były szalone czasy - pełne absurdów i zupełnie niewytłumaczalne.

* * *

Andrzej Niemczyk to autor niezliczonych sukcesów żeńskiej siatkówki w Polsce, Niemczech i Turcji. Jest jedynym szkoleniowcem, który doprowadził polskie siatkarki do mistrzostwa Europy, i to dwukrotnie - w 2003 i 2005 roku. Od 1995 roku zmagał się z nowotworem, który pokonał ostatecznie po 10 latach walki.

Marek Bobakowski jest dziennikarzem sportowym, pracującym w WP SportoweFakty. Wcześniej był szefem działu sportowego Grupy o2.pl, redaktorem naczelnym "Magazynu Futbol" i szefem działu siatkówki w katowickim "Sporcie". Do tej pory wydał dwie książki: Niepokój stadionów (razem z Rafałem Zarembą) oraz Grzegorz Lato.

[b]Zobacz także: Wiceprezes PZPS: zawodnicy wiedzą, że przegrali sezon

[/b]

Komentarze (1)
avatar
Kazimierz Wieński
27.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To wspaniały trener
Do dzisiaj jego komentarze są bardzo trafne i reakistyczne