Effector Kielce po raz kolejny zainaugurował sezon PlusLigi od potyczki z jedną z czołowych drużyn rozgrywek. Tym razem w pierwszej kolejce spotkań podopiecznym Dariusza Daszkiewicza przyszło zmierzyć się z PGE Skrą Bełchatów.
Niestety dla gospodarzy mecz zakończył się ich przegraną 1:3. Kieleckim siatkarzom nie można odmówić woli walki jaką mogła oglądać ponad 4 tysięczna publiczność zebrana w hali Legionów. - Staraliśmy się robić co możemy. Postawiliśmy na mocną, ryzykowną zagrywkę i ona nie do końca przyniosła zakładany efekt. Nie mam pretensji do swojego zespołu. Jedynie w czwartym secie mieliśmy dwie, czy trzy sytuacje, które mogliśmy czy też powinniśmy rozegrać inaczej. Mimo to uważam, że rozegraliśmy niezłe zawody - komentował boiskowe wydarzenia szkoleniowiec Effectora Kielce.
Podobnie jak przed poprzednim sezonem, tak i przed obecnym w drużynie Effectora doszło do dużych zmian. Z kielecką ekipą pożegnało się aż siedmiu zawodników, a ich miejsce zajęli nowi. W efekcie ruchów transferowych stworzono mieszankę młodości z doświadczeniem.
Mecz z brązowymi medalistami ubiegłorocznych rozgrywek był pierwszym ligowym sprawdzianem nowego kieleckiego zespołu. - Na dobrą sprawę w pierwszej szóstce zagrało paru nowych zawodników. Zagrał libero Damian Sobczak, Krzysztof Wierzbowski i Michał Kędzierski na rozegraniu. Na pewno łatwego zadania nie mieli. Szczególnie jeżeli chodzi o element przyjęcia bo zespół z Bełchatowa zagrywał bardzo mocno i bardzo trudno. Mieliśmy sporo problemów z przyjęciem tej zagrywki. Natomiast w ataku, Krzysiek sobie radził całkiem dobrze. Michał Kędzierski bardzo fajnie prowadził grę, oczywiście na tyle na ile pozwoliło mu to przyjęcie - komentował występ swoich nowych podopiecznych Dariusz Daszkiewicz.
Przed drugą kolejką spotkań, kielecką drużynę czeka Teraz przed Effectorem daleka podróż. Bowiem w drugiej kolejce spotkań PlusLigi - 7 listopada zmierza się na wyjeździe z Lotos Trefl Gdańsk.