Developres SkyRes Rzeszów w poniedziałkowym meczu 6. kolejki Orlen Ligi zaliczył 5 porażkę w tym sezonie. Rzeszowianki przegrały gładko z Budowlanymi Łódź. Ekipa ze stolicy Podkarpacia fatalnie rozpoczęła spotkanie, a równorzędną walkę z rywalem nawiązała jedynie w trzeciej partii.
- Błędów po naszej stronie nie było dużo, bo tylko 5 czy 6 w każdym secie. Nie wiadomo jednak skąd wkrada się w naszą grę taka bojaźliwość. W ostatnim meczu dziewczyny pokazały pewność w grze, a teraz znowu wyszliśmy na parkiet przestraszeni. Zamiast realizować to, co ustaliliśmy na odprawie, to wszystko nam uciekło - mówi Stanisław Pieczonka.
Wydaje się, że największym problemem Developresu jest psychika zawodniczek. - Źle z zespołem nie jest. Jest stare przysłowie: gra się tak, na ile pozwala przeciwnik. W meczu z Budowlanymi nasze przyjęcie było słabsze. Przez to nie mogliśmy narzucić swojego rytmu gry. To dlatego tak wyglądało. W trzecim secie poprawiliśmy odbiór, rozrzucaliśmy blok łodzianek i wynik był na równi. Budowlani to zespół bardziej doświadczony i to u nich zaprocentowało w końcówce - przyznaje drugi trener zespołu znad Wisłoka.
Kilka zawodniczek Developresu nie ma jasno określonej pozycji. Magda Jagodzińska, Joanna Kapturska i Aleksandra Wańczyk grały już w tym sezonie na przyjęciu oraz ataku. - One dokładnie wiedzą, gdzie mają grać. Próbujemy na treningach różnych wariantów. Przykładowo Aleksandra Wańczyk jest wysoka, ma dobre warunki, więc dlaczego mamy jej nie próbować jako przyjmującej? Ma 19 lat, trenuje przyjęcie, więc nie widzę powodów, żeby jej nie próbować na tej pozycji. Szukamy najlepszych rozwiązań dla tego zespołu. To powinno zaprocentować w najbliższych pojedynkach - kończy asystent Mariusza Wiktorowicza.