Siatkarze Lotosu Trefla w obecnych rozgrywkach szczególnie upodobali sobie rozgrywanie tie-breaków. W minioną niedzielę żółto-czarni po raz czwarty w sezonie potrzebowali pięciu setów, aby rozprawić się z przeciwnikiem. Tym razem solidny opór po drugiej stronie siatki stawiali zawodnicy z Lubina.
- Bez wątpienia ten mecz mógł przypaść do gustu kibicom. Dla mnie osobiście jest to niestety kolejny pojedynek, w którym tracimy cenny punkt. Bo nie ma co ukrywać, że stać nas było na zgarnięcie całej puli. Po raz kolejny mamy problem z regularnością gry. Momentami pokazujemy wspaniałą siatkówkę a piłka przemieszcza się jak po sznurku. Niestety przeplatamy te widowiskowe akcje głupimi błędami. Wówczas przeciwnik buduje swoją przewagę, a my na własne życzenie stawiamy się w roli goniących wynik. To nie pierwszy taki występ w krótkim odstępie czasu, ale mam nadzieję, że ostatni - skomentował wyszarpane zwycięstwo, Mateusz Mika.
Dla wicemistrzów kraju tegoroczny sezon jest prawdziwym testem, jeśli chodzi o przygotowanie formy do występów na różnych frontach. Z pewnością nie ułatwiają im tego problemy związane z brakiem dostępności Ergo Areny w pierwszej części rozgrywek.
- Z Cuprum Lubin nie graliśmy w Ergo Arenie, ale nie możemy się tym tłumaczyć. Jest wiele czynników, które wpływają na naszą postawę, ale każda drużyna PlusLigi zmaga się z różnego rodzaju problemami. Gdy wychodzimy na boisko musimy zapomnieć o tym co się dzieje wokół: o licznych podróżach, problemach z halą. Mamy po prostu wyjść i zagrać swoją najlepszą siatkówkę - powiedział 24-letni przyjmujący.
W ósmej kolejce spotkań doszło do kilku niespodzianek. Asseco Resovia Rzeszów uległa 2:3 AZS Politechnice Warszawskiej, natomiast Effector Kielce uporał się w czterech setach z AZS-em Olsztyn. Zmiana systemu PlusLigi sprawiła, że w tegorocznych rozgrywkach każda strata punktów może być niezwykle kosztowna w ostatecznym rozrachunku. Jaką opinię na temat zmian regulaminu ma lider żółto-czarnych?
- Nie wiem czy takie wyniki można nazwać wielkim przypadkiem. Nie ma wątpliwości, że w takim kształcie liga nie wybacza żadnego potknięcia. Czasem, odpukać, przytrafiają się kontuzje, drobne problemy zdrowotne i można pogubić arcyważne punkty. Poza tym, częstotliwość rozgrywania spotkań również ma wpływ na padające wyniki. Na ocenę nowego systemu przyjdzie pora dopiero po zakończeniu rozgrywek, jednak dla przykładu można powiedzieć, że ligi piłkarskie zawsze kończą się bez potrzeby grania play-offów i nikt nie podważa wykorzystania takich rozwiązań - zakończył Mateusz Mika.