Jak PTPS Piła odbił się od dna? "Ten projekt przyniesie efekty"

WP SportoweFakty / Rafał Soboń
WP SportoweFakty / Rafał Soboń

Jeszcze w poprzednim sezonie pośmiewisko Orlen Ligi, obecnie jej największe pozytywne zaskoczenie. Wraz z drugim trenerem wielkopolskiej drużyny wyjaśniamy fenomen tej metamorfozy.

WP SportoweFakty: Interesuje się pan polską piłką nożną?

Łukasz Przybylak: Nie, nieszczególnie…

Pytam, bo niedawno słyszałem ciekawe porównanie PTPS-u Piła do Piasta Gliwice, obecnego lidera Ekstraklasy. Oba zespoły nie mają gwiazd i potężnych funduszy, ale na razie bardzo pozytywnie zaskakują kibiców.


- Faktycznie, takie porównanie może być całkiem zasadne, biorąc pod uwagę oczywiście skalę. Na pewno nikt przed sezonem, patrząc na nasz skład i obecne w nim nazwiska, nie spodziewał się, że nasza postawa będzie tak dobra i że zagwarantujemy wielką dawkę emocji w każdym ze spotkań. Trzeba przyznać, patrząc na nasze dotychczasowe rezultaty w lidze, że jest to naprawdę spory sukces i trzeba oddać zawodniczkom, że osiągnęły o wiele więcej, niż po nich oczekiwano.

Póki co macie na koncie 20 punktów, pięć razy więcej niż po całej rundzie zasadniczej poprzedniego sezonu. To pewnie zaskoczenie dla was samych?


- Przed rozpoczęciem ligi plan był zupełnie inny, dopiero kolejne mecze i zdobywane w nich punkty otworzyły nam drogę do walki o wyższe cele, dały nam nowe możliwości. Decydujące było z pewnością obsadzenie kluczowych pozycji w składzie doświadczonymi, ogranymi zawodniczkami, Dzięki temu, że one doskonale radzą sobie w ekstraklasie i funkcjonują w niej od lat, są w stanie brać na siebie ciężar gry i odpowiedzialność w decydujących, newralgicznych momentach.

Atmosfera panująca w zespole PTPS-u sprzyja dobrej grze
Atmosfera panująca w zespole PTPS-u sprzyja dobrej grze

[b]

Co było ważniejsza dla odbudowania się PTPS-u: osoba Nicoli Vettoriego czy transfery dokonane przez klub?[/b]

- Obie te rzeczy dały drużynie dodatkowy impuls. Trudno powiedzieć, co w tym wypadku było ważniejsze lub bardziej decydujące. Każda nowa osoba to nowe pokłady możliwości i nie należy dokonywać rozróżnienia, czy jej wpływ jest mniej lub bardziej pozytywny na całość.

Wasz najlepszy mecz? Według mnie - niespodziewane zwycięstwo 3:1 z Budowlanymi Łódź.


- Myśląc o całokształcie ligi, to wygrana z Budowlanymi to faktycznie nasz największy zysk punktowy z wysoko notowanym przeciwnikiem. Natomiast dla mnie najważniejszy był mecz z BKS-em i podniesienie się z wyniku 0:2, a ostatecznie wygrana w pięciu setach. Moim zdaniem była to wizytówka naszej najlepszej gry i boiskowej postawy, której od siebie oczekujemy.

Pokusi się pan o wyróżnienia dla szczególnie wyróżniających się postaci w swoim zespole?


- Nasz skład można podzielić na żelazną szóstkę wraz z libero i kadrę rezerwową, uzupełniającą skład. Prawda jest taka, że dziewczyny, które decydują o całokształcie gry i stanowią o sile całego zespołu, w poprzednich sezonach nie miały okazji do regularnej gry, tkwiły w rezerwie lub występowały w zespołach niżej notowanych. Teraz mają na to szansę i regularnie spłacają zaufanie, jakim obdarzono je w naszym klubie. Co do wyróżnień indywidualnych: wielką różnicę na rozegraniu robi Dorota Wilk, świetnie kreująca grę zespołu. Ona rozdziela piłki w bardzo oryginalny sposób, z którym przeciwniczki nie potrafią sobie poradzić. Anita Kwiatkowska dostaję masę piłek w ataku i póki co bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków.

- Do tego Gośka Skorupa, ona jak na środkową jest bardzo dobrze wyszkolona technicznie i ma świetny zmysł taktyczny, dzięki czemu doskonale realizuje elementy gry wymagające dużego zaangażowania intelektualnego i potrafi tym nadrobić nasze braki w fizyczności. Joanna Sobczak przeniosła się z ataku na przyjęcie i sprawdza się w nowej roli, jej skuteczność z czwartej strefy jest lepsza niż z drugiej! Poza tym nasza libero podnosi sporo piłek w obronie… Trudno mi nagradzać konkretną osobę, ponieważ ten konkretny skład prezentuje swoje maksimum właśnie jako kolektyw. Pojedyncze siatkarki z drużyn pełnych gwiazd nie dałyby takiego efektu jak nasza grupa, świetnie rozumiejąca się na boisku i poza nim.

Nie jest tajemnicą, że trudno wam rywalizować z najlepszymi zespołami ligi pod względem warunków fizycznych. Jak zatem staracie się minimalizować przewagę rywala?


- Mamy prawdopodobnie najniższy zespół w całej lidze i w takiej sytuacji musimy stawiać przede wszystkim na to, by tempo rozgrywania naszym akcji było zabójcze dla przeciwnika. Właśnie tym górujemy nad drużynami wyższymi, lepiej dysponowanymi fizycznie: szybkością rozegrania i rozwiązaniami w ataku po takim rozegraniu. Nasze siatkarki potrafią wykorzystać dogranie szybkiej piłki w różny sposób, siłowo, technicznie przez kiwnięcie lub obijając piłkę o blok. Szeroka gama zagrań to z pewnością nasz atut, podobnie jak kontratak. To właśnie jest nasza najważniejsza broń w lidze: jeżeli udaje nam się podbić piłkę i wyprowadzić w miarę poprawną kontrę, to jest ona w naszym wykonaniu zabójcza. Każda kolejna piłka wybroniona przez to jest coraz większym problemem dla naszych rywalek.
[nextpage][b]

Zaskakująca jest z pewnością statystka punktowego bloku PTPS-u. Zatrzymujecie przeciwników 3,2 raza na set i ustępujecie w tym elemencie tylko Budowlanym, Atomowi Trefl Sopot i Chemikowi![/b]

- To kolejny atut tej wyjątkowej grupy. Kluczowe jest "czucie" gry w bloku, obserwacja i reagowanie na wydarzenia po drugiej stronie siatki. Poza tym takie zawodniczki jak wspomniana Gosia Skorupa gwarantują właściwą realizację naszych założeń taktycznych. To wszystko składa się na naszą niezłą dyspozycję bloku: w ostatnim meczu zanotowaliśmy 16 punktów w tym elemencie i jak pokazuje liga, nie jest przypadek. Amerykanka Kiesha Leggs w czasach gry we włoskiej lidze nie dysponowała tak dobrym blokiem jak obecnie w polskiej. Co czyni różnicę? Prawdopodobnie nauka czytania gry rywala i godziny spędzone nad grą na wysokiej piłce. Poza tym podczas naszych treningów dominuje szybkie rozegranie i to nam ułatwia rywalizację taktyki bloku w trakcie meczów, kiedy gra nie jest już tak szybka i przeciwnik uważniej kontroluje tempo swoich kombinacji.

Póki co, mimo zdecydowanie defensywnego systemu gry, najsłabiej wypada u was przyjęcie, zaledwie 12 procent skuteczności.


- Mamy teraz cztery tygodnie w rozgrywkach ze względu na spotkania reprezentacyjne, natomiast kluby będą miały okazję popracować nieco spokojnie nad elementami, które w ich mniemaniu mogłyby funkcjonować lepiej. I nie jesteśmy wyjątkiem, będziemy przyglądać się aspektom gry, w których mamy jeszcze rezerwy i pewnie będzie to także przyjęcie.

Sporo ryzykowaliście, przesuwając Anitę Kwiatkowską na przyjęcie po dłuższym okresie, w którym pełniła rolę atakującej.


- Anita gra na pozycji atakującej, ale opracowaliśmy spójny system, w którym prawoskrzydłowa również jest zaangażowana w odbiór zagrywki. Co do niej samej, ona występowała już w przyjęciu dwa sezony temu w Budowlanych Łódź czy jeszcze wcześniej, kiedy reprezentowała właśnie PTPS. Podjęliśmy takie ryzyko po wspólnej rozmowie z Anitą, obie strony zgodziły się na obsadzenie jej w takiej roli. Można powiedzieć, że było to ryzyko kontrolowane, wiedzieliśmy, czego się spodziewać.

Zmysł taktyczny Małgorzaty Skorupy i nieszablonowe rozegranie Doroty Wilk - to fundamenty gry pilanek
Zmysł taktyczny Małgorzaty Skorupy i nieszablonowe rozegranie Doroty Wilk - to fundamenty gry pilanek

Jak wygląda podział pracy między panem a Nicolą Vettorim?

- W naszej współpracy są sfery mocno zazębiające się, aczkolwiek przed sezonem razem z trenerem Vettorim ustaliliśmy, za jakie części pracy będziemy odpowiadać. W moim zakresie odpowiedzialności są przede wszystkim kwestie taktyczne, do tego podczas samych meczów na bieżąco przekazuję uwagi trenerowi dotyczące spraw, które najbardziej interesują nas w postawie zespołu. Wypracowaliśmy sprawdzony model współpracy na zasadzie dialogu i to przynosi efekt, także pozostaje się z tego cieszyć.

Rotacje w drużynie są niewielkie, podstawowy trzon drużyny jest mocno eksploatowany. Nie obawiacie się, że przez wąską kadrę może zabraknąć wam sił w kolejnej części sezonu?


- Taka obawa istnieje, w końcu to jest sport, w który wliczony są kontuzje. Dobrze o tym wiemy, dlatego podczas treningów cała dwunastka ciężko pracuje na to, by się rozwijać i równać poziom całej drużyny w górę. Tworzymy w PTPS-ie projekt, nie tylko od obecnego sezonu, w którym dajemy okazje do występów naszym wychowankom i on z pewnością przyniesie swój efekt w dłuższym okresie. Świetna praca wykonywana w kadrach młodzieżowych przynosi efekt w postaci kolejnych młodych postaci w składzie. Na razie nie otrzymują one wiele szans do odgrywania większej roli w pierwszej drużynie, ale to wynika z potrzeby adaptacji. Wierzymy, że prędzej czy później pokażą one swoją wartość i mamy nadzieję, że w razie ewentualnych braków kadrowych nasze młode zawodniczki będą gotowe do gry na wyższym poziomie. Wizyty tych dziewczyn na parkietach Orlen Ligi, choćby najkrótsze, daje nam widoki na przyszłość.

Jakie są plany na drugą połowę sezonu? Zdobycie kolejnych kilkunastu punktów?


- Fundamentem naszej drużyny jest koncentrowanie się na każdym kolejnym spotkaniu, secie, akcji, w końcu przerwie technicznej. Staramy się nie wybiegać daleko w przyszłość, skupiamy się na tu i teraz. Naszym najbliższym przeciwnikiem jest zespół z Dąbrowy Górniczej i póki co najbardziej nas zajmuje jak najlepsze przygotowanie się do starcia z tym rywalem. Planowanie przyszłości wolimy pozostawić działaczom klubu.

rozmawiał Michał Kaczmarczyk

Komentarze (0)