Jak PTPS Piła odbił się od dna? "Ten projekt przyniesie efekty"

Jeszcze w poprzednim sezonie pośmiewisko Orlen Ligi, obecnie jej największe pozytywne zaskoczenie. Wraz z drugim trenerem wielkopolskiej drużyny wyjaśniamy fenomen tej metamorfozy.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
WP SportoweFakty / Rafał Soboń

WP SportoweFakty: Interesuje się pan polską piłką nożną?

Łukasz Przybylak: Nie, nieszczególnie…

Pytam, bo niedawno słyszałem ciekawe porównanie PTPS-u Piła do Piasta Gliwice, obecnego lidera Ekstraklasy. Oba zespoły nie mają gwiazd i potężnych funduszy, ale na razie bardzo pozytywnie zaskakują kibiców.

- Faktycznie, takie porównanie może być całkiem zasadne, biorąc pod uwagę oczywiście skalę. Na pewno nikt przed sezonem, patrząc na nasz skład i obecne w nim nazwiska, nie spodziewał się, że nasza postawa będzie tak dobra i że zagwarantujemy wielką dawkę emocji w każdym ze spotkań. Trzeba przyznać, patrząc na nasze dotychczasowe rezultaty w lidze, że jest to naprawdę spory sukces i trzeba oddać zawodniczkom, że osiągnęły o wiele więcej, niż po nich oczekiwano.

Póki co macie na koncie 20 punktów, pięć razy więcej niż po całej rundzie zasadniczej poprzedniego sezonu. To pewnie zaskoczenie dla was samych?

- Przed rozpoczęciem ligi plan był zupełnie inny, dopiero kolejne mecze i zdobywane w nich punkty otworzyły nam drogę do walki o wyższe cele, dały nam nowe możliwości. Decydujące było z pewnością obsadzenie kluczowych pozycji w składzie doświadczonymi, ogranymi zawodniczkami, Dzięki temu, że one doskonale radzą sobie w ekstraklasie i funkcjonują w niej od lat, są w stanie brać na siebie ciężar gry i odpowiedzialność w decydujących, newralgicznych momentach.
Atmosfera panująca w zespole PTPS-u sprzyja dobrej grze Atmosfera panująca w zespole PTPS-u sprzyja dobrej grze
Co było ważniejsza dla odbudowania się PTPS-u: osoba Nicoli Vettoriego czy transfery dokonane przez klub?

- Obie te rzeczy dały drużynie dodatkowy impuls. Trudno powiedzieć, co w tym wypadku było ważniejsze lub bardziej decydujące. Każda nowa osoba to nowe pokłady możliwości i nie należy dokonywać rozróżnienia, czy jej wpływ jest mniej lub bardziej pozytywny na całość.

Wasz najlepszy mecz? Według mnie - niespodziewane zwycięstwo 3:1 z Budowlanymi Łódź.

- Myśląc o całokształcie ligi, to wygrana z Budowlanymi to faktycznie nasz największy zysk punktowy z wysoko notowanym przeciwnikiem. Natomiast dla mnie najważniejszy był mecz z BKS-em i podniesienie się z wyniku 0:2, a ostatecznie wygrana w pięciu setach. Moim zdaniem była to wizytówka naszej najlepszej gry i boiskowej postawy, której od siebie oczekujemy.

Pokusi się pan o wyróżnienia dla szczególnie wyróżniających się postaci w swoim zespole?

- Nasz skład można podzielić na żelazną szóstkę wraz z libero i kadrę rezerwową, uzupełniającą skład. Prawda jest taka, że dziewczyny, które decydują o całokształcie gry i stanowią o sile całego zespołu, w poprzednich sezonach nie miały okazji do regularnej gry, tkwiły w rezerwie lub występowały w zespołach niżej notowanych. Teraz mają na to szansę i regularnie spłacają zaufanie, jakim obdarzono je w naszym klubie. Co do wyróżnień indywidualnych: wielką różnicę na rozegraniu robi Dorota Wilk, świetnie kreująca grę zespołu. Ona rozdziela piłki w bardzo oryginalny sposób, z którym przeciwniczki nie potrafią sobie poradzić. Anita Kwiatkowska dostaję masę piłek w ataku i póki co bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków.

- Do tego Gośka Skorupa, ona jak na środkową jest bardzo dobrze wyszkolona technicznie i ma świetny zmysł taktyczny, dzięki czemu doskonale realizuje elementy gry wymagające dużego zaangażowania intelektualnego i potrafi tym nadrobić nasze braki w fizyczności. Joanna Sobczak przeniosła się z ataku na przyjęcie i sprawdza się w nowej roli, jej skuteczność z czwartej strefy jest lepsza niż z drugiej! Poza tym nasza libero podnosi sporo piłek w obronie… Trudno mi nagradzać konkretną osobę, ponieważ ten konkretny skład prezentuje swoje maksimum właśnie jako kolektyw. Pojedyncze siatkarki z drużyn pełnych gwiazd nie dałyby takiego efektu jak nasza grupa, świetnie rozumiejąca się na boisku i poza nim.

Nie jest tajemnicą, że trudno wam rywalizować z najlepszymi zespołami ligi pod względem warunków fizycznych. Jak zatem staracie się minimalizować przewagę rywala?

- Mamy prawdopodobnie najniższy zespół w całej lidze i w takiej sytuacji musimy stawiać przede wszystkim na to, by tempo rozgrywania naszym akcji było zabójcze dla przeciwnika. Właśnie tym górujemy nad drużynami wyższymi, lepiej dysponowanymi fizycznie: szybkością rozegrania i rozwiązaniami w ataku po takim rozegraniu. Nasze siatkarki potrafią wykorzystać dogranie szybkiej piłki w różny sposób, siłowo, technicznie przez kiwnięcie lub obijając piłkę o blok. Szeroka gama zagrań to z pewnością nasz atut, podobnie jak kontratak. To właśnie jest nasza najważniejsza broń w lidze: jeżeli udaje nam się podbić piłkę i wyprowadzić w miarę poprawną kontrę, to jest ona w naszym wykonaniu zabójcza. Każda kolejna piłka wybroniona przez to jest coraz większym problemem dla naszych rywalek.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×