Marek Bobakowski: System kwalifikacji do IO jest idiotyczny (komentarz)

Mistrzostwa świata 1974 - złoto polskich siatkarzy, igrzyska olimpijskie 1976 - znów złoty medal dla Biało-Czerwonych. Przenosimy się o 40 lat. 2014 - mistrzostwo świata chłopców Stephane'a Antigi, IO 2016... No właśnie! Czy możliwa powtórka?

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Gdyby nie skandaliczna polityka światowej federacji, od kilkunastu miesięcy bylibyśmy pewni udziału w turnieju w Rio de Janeiro. Ja używam słowa "skandaliczna". Mój poniedziałkowy rozmówca Andrzej Niemczyk nie owija w bawełnę, mówi: "to skur*****stwo". Zwał jak zwał. Pod tym względem siatkówka to sport egzotyczny, niszowy, będący na marginesie. Dryfujący gdzieś między piłką błotną, a grą w bule. Piłka ręczna, koszykówka, nawet piłka wodna - w tych dyscyplinach mistrzowie świata śpią spokojnie. Na logikę, tak powinno być. Ale nie, siatkówka musi się wyróżniać. Negatywnie wyróżniać.

To żadna nowość. Taki stan trwa już od 20 lat. Ruben Acosta wprowadził system, który gwarantował niezliczoną liczbę turniejów kwalifikacyjnych. A wiadomo, każdy turniej to dodatkowe korzyści dla działaczy: te finansowe, ale również te niepoliczalne (zainteresowanie kibiców, szum medialny, itp.). Ktoś powie, że to słuszna droga. Ok, ale czy ktoś pomyślał o zawodnikach, ich zmęczeniu? Czy wreszcie ktoś pomyślał o prestiżu mistrzostw świata?

Dla złotego pokolenia lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku to sytuacja niezrozumiała. Ryszard Bosek, Włodzimierz Sadalski, Edward Skorek czy Zbigniew Zarzycki choć doskonale znaleźli się w nowych czasach, tej decyzji nie rozumieją. - Bzdura, bezsens, zabijanie ducha sportu - często słyszę od nich takie słowa. Decyzji przed Rio już nie zmienimy, ale największym wyzwaniem europejskich działaczy, którzy wdzierają się do FIVB szerokim frontem (w tym gronie są też Polacy), musi być zmiana idiotycznego systemu awansu na igrzyska. Trzymam kciuki, aby mistrz świata 2018 z automatu miał miejsce podczas turnieju w Tokio (2020). Niezależnie, kto zdobędzie ten tytuł. Nie chodzi o własne interesy, chodzi o zasady.

Berlin. Rozpoczynamy "małe" mistrzostwa Europy, które wyłonią trójkę szczęśliwców. Słowo "małe" nie do końca oddaje rzeczywistość. To "duże" Euro. Bo nie ma tutaj Czechów, Słowaków, Białorusinów czy Estończyków. O awans do Rio grają najlepsi z najlepszych. Wśród nich Biało-Czerwoni. Razem z koleżankami i kolegami z działu siatkarskiego WP SportoweFakty postanowiliśmy pobawić się w typowanie trzech pierwszych zespołów. Wskazałem na Francję, Rosję i Polskę. Jednak tak naprawdę to wróżenie z fusów. Każdy z ośmiozespołowej stawki może znaleźć się w gronie szczęśliwców. Każdy!

- Jesteśmy odpowiednio przygotowani mentalnie - na takie słowa Stephane'a Antigi  czekałem od wielu dni. Doczekałem się, na kilka godzin przed meczem inauguracyjnym z Serbią. To właśnie w psychice jest klucz do triumfu. Przygotowanie fizyczne schodzi na drugi plan. Siatkarze wszystkich reprezentacji są w trakcie sezonu ligowego, prezentują więc odpowiedni poziom. Dwa treningi w jedną, czy drugą stronę już nic nie zmienią.

Drogę do Rio zaczynamy od meczu z Serbią. Od tego rywala rozpoczęliśmy marsz po mistrzostwo świata 2014...

Marek Bobakowski

Przeczytaj więcej tekstów autora --->>>

Dopchać ten wózek do Rio. Siatkarze rozpoczynają kwalifikacje
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×