MKS Będzin - Łuczniczka Bydgoszcz: Czarna seria nad Czarną Przemszą trwa

Siatkarze z Zagłębia przegrali po raz ósmy z rzędu. Przełamać bydgoszczan udało im się jedynie w trzecim secie. Gospodarze w całym spotkaniu mieli problem z zatrzymaniem dobrze dysponowanego Jakuba Jarosza.

MKS przystąpił do spotkania z Łuczniczką w osłabionym składzie. Z powodu kontuzji nie zagrał Harrison Peacock. Bydgoszczanie przyjechali za to do Sosnowca, by potwierdzić, że po okresie świątecznym są w dobrej dyspozycji.

Od świetnej dyspozycji w bloku rozpoczęli przyjezdni. Zawodnicy z Bydgoszczy systematycznie zatrzymywali na siatce gospodarzy dzięki czemu wyszli na prowadzenie (1:5). Gra drużyny z Zagłębia nie wyglądała najlepiej, jednak z czasem będzinianie zaczęli bronić coraz więcej piłek, ale wciąż mieli problem ze skończeniem akcji. Po stronie rywali brylował za to Jakub Jarosz, który naprzemiennie mocno uderzał i kiwał. Zawodnicy MKS-u w żaden sposób nie potrafili odrobić (12:16), dlatego na zmiany zdecydował się DeRoccco. Wpuszczony na boisko Michał Kamiński, kilka razy obił blok Łuczniczki, lecz jego ataki nie przyczyniły się do zmiany sytuacji na boisku. Gracze znad Brdy nadal świetnie ustawiali blok, wykorzystywali też szanse na kontrze i z dużą przewagą wygrali seta (18:25).

Znacznie skuteczniej drugą odsłonę zaczęli gospodarze. Tijmen Laane dwukrotnie fantastycznie zaatakował, siatkarze znad Czarnej Przemszy postawili też skuteczny blok. Jeszcze przed przerwą bydgoszczanie zdołali jednak wyjść na prowadzenie (7:8). Po wznowieniu rywalizacja była zacięta, ale dzięki zagraniom Kevina Klinkenberga i Jarosza, to przyjezdni byli w lepszej sytuacji na przerwie technicznej (14:16). Mimo tego niezłomni siatkarze z Będzina nadal próbowali walczyć. Wiele razy podbijali ataki rywali, korzystali z licznych pomyłek podopiecznych Piotra Makowskiego w polu serwisowym i doprowadzili do remisu w końcówce (20:20). Na nic zdał się ich trud, bo w najważniejszych akcjach trzy perfekcyjne ataki wykonał Jarosz (23:25).

W pierwszych akcjach trzeciej odsłony będzinianie znowu pokazali się z dobrej strony popisując się zagraniami z drugiej linii i lewego skrzydła, lecz jeszcze lepiej na ich zagrania odpowiadali gracze z Bydgoszczy (7:8). Gra zrobiła się zacięta, na pochwały szczególnie zasłużył Bartosz Kaczmarek, który dwoił się i troił w obronie, lecz w kluczowych momentach kolejnych wymian więcej zimnej krwi zachowywali bydgoszczanie (15:16). Po wznowieniu asa zaserwował Michał Żuk. Na dodatek goście zaczęli się mylić w ofensywie i to MKS prowadził w końcówce (20:18). Łuczniczce udało się jednak odrobić straty i w rezultacie o zwycięstwie w secie decydowała walka na przewagi. Michał Żuk w kluczowym momencie świetnie zaserwował, a Kamiński obił na kontrze blok i doprowadził do czwartej partii (30:28).

Rozjuszeni zawodnicy trenera Makowskiego od mocnego uderzenia rozpoczęli czwartego seta. As Jarosza wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie (6:8). Kolejne udane zagrywki i seria dobrych bloków pozwoliły siatkarzom znad Brdy powiększyć przewagę (10:16). W dalszej części odsłony Zagłębiacy mnożyli błędy w ofensywie, nie potrafili też znaleźć sposobu na zatrzymanie środkowych Łuczniczki. Kiedy wydawało się, że losy seta są przesądzone, serię trudnych serwisów posłał Jakub Oczko. Poprawiło to rezultat MKS-u, ale nie powstrzymało gości od wygranej do 21.

MKS Będzin - Łuczniczka Bydgoszcz 1:3 (18:25, 23:25, 30:28, 21:25)

MKS Będzin: Pawliński, Baczkała, Oczko, Warda, Piotrowski,Żuk, Kaczmarek (libero) oraz Kamiński, Schamlewski.

Łuczniczka Bydgoszcz: Klinkenberg, Kosok, Jurkiewicz, Jarosz, Radke, Ruciak, Żurek (libero) oraz Krzysiek, Wolański.
MVP:

Jakub Jarosz.

Komentarze (0)