W hicie 15. kolejki Orlen Ligi siatkarkom Chemika Police udało doprowadzić się do tie-breaka, który był ukoronowaniem całego pojedynku. Po zaciętej grze lepszy okazał się Impel Wrocław, który tym samym triumfował 3:2.
Ostatniej akcji tego spotkania miło wspominać jednak nie będzie Anna Werblińska, która po wykonaniu ataku padła na boisko i potrzebowała pomocy swojego sztabu medycznego. Do siatkarki niezwłocznie podbiegli fizjoterapeuci.
- W trakcie meczu nic nie wskazywało na to, że coś może się stać. Przy ostatniej piłce wyskoczyłam do ataku. Mocno się wygięłam i poczułam nagłe, silne spięcie w plecach. Zrobiło mi się trochę słabo i straciłam kontrolę nad ciałem. Spadłam, dodatkowo uderzyłam kręgosłupem o ziemię - wyjaśniła przyjmująca.
Halę Orbita opuściła ona o własnych siłach, z uśmiechem na ustach. Jeszcze w niedzielę znalazła się w gabinecie klubowych fizjoterapeutów.
- Stivi (Rafał Antczak, fizjoterapeuta - dop. red), ksywa "magiczne ręce", od razu się mną zajął. Nie będę zdradzała, jak dokładnie wyglądają zabiegi, bo to nasza tajemnica. On ma swoje sztuczki. Ufam mu i wiem, że jego praca przyniesie efekty - przyznała.
W środę Chemik rozegra bardzo ważne spotkanie w ramach rozgrywek Ligi Mistrzyń, gdyż zmierzy się na wyjeździe z Agelem Prościejów. Ta konfrontacja będzie mieć wpływ na to czy mistrzynie Polski awansują do kolejnej fazy pucharu. Anna Werblińska czuje się coraz lepiej, więc jej występ w spotkaniu nie jest wykluczony.