- Nie wiem czy powiedzieć, że porażki po takim zaciętym meczu bolą bardziej, czy po takim, gdzie się dostaje 0:3 i za wiele na boisku się nie zrobiło. Po takich spotkaniach każdy ma do siebie pretensje i analizuje to, co zrobił źle - przyznała Izabela Bełcik, rozgrywająca mistrzyń Polski.
Już premierowy set hitu 15. kolejki Orlen Ligi pokazał, że konfrontacja będzie zacięta. Zakończyła się ona wygraną policzanek, lecz w kolejnej partii lepsze okazały się Impelki. Z kolei dwa następne sety były mocno jednostronne, najpierw katem okazał się Impel Wrocław, a potem Chemik Police, który tym samym doprowadził do tie-breaka.
W decydującej odsłonie toczyła się walka punkt za punkt, a o końcowym rezultacie zadecydowały niuanse. Mistrzynie Polski doprowadziły do remisu 13:13, ale potem Carolina Costagrande zaatakowała w boisko, a spotkanie zakończył blok na Annie Werblińskiej.
- Jeśli mamy to analizować, to teraz i bardzo szybko, bo później musimy oczyścić głowy, by zagrać kolejny mecz. Gramy co trzy dni i załamywać się po takiej porażce nie możemy. Tutaj decydowały dwie piłki, czasami jedna i potoczyło się tak, jak się potoczyło. Każdy zagrał jednego beznadziejnego seta, który nikomu chwały nie przynosi, a z drugiej strony drugi zespół konsekwentnie dążył do swojego wyniku - oceniła Bełcik.
- Jesteśmy zdenerwowane, wkurzone. Po takim trudnym momencie, gdy bardzo wysoko przegrałyśmy w trzecim secie, potrafiłyśmy się odbudować i z kolei wygrać bardzo wysoko. W tie-breaku grałyśmy już punkt, za punkt. Niestety, zabrakło tych dwóch akcji na koniec - dodała.
Przed Chemikiem mało czasu na analizę i regenerację, w środę rozegra bowiem spotkanie w ramach ostatniej kolejki Ligi Mistrzyń, w którym zmierzy się na wyjeździe z Agelem Prościejów.