Wiceprezes Developresu wściekły na zespół. "Nie ma zgody na brak ambicji"

Developres SkyRes Rzeszów po raz kolejny zawiódł. Podopieczne Jacka Skroka uległy 0:3 Legionovii Legionowo. - Nie ma zgody na brak ambicji - mówi Wiesław Kozieł, wiceprezes klubu ze stolicy Podkarpacia.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
PAP / Tomek Murański

Dla Developresu SkyRes Rzeszów była to 13 porażka w Orlen Lidze. Rzeszowianki po raz kolejny zawiodły swoich kibiców, choć w poprzednich meczach było widać momentami bardzo dobrą grę. Zaraz po zakończeniu spotkania z Legionovią na Podpromiu, wiceprezes klubu z Rzeszowa kilka minut poświęcił na rozmowę z zespołem.

WP SportoweFakty: Co pan powiedział drużynie po meczu?

Wiesław Kozieł: Nie mogę powiedzieć. Czytelnicy Sportowych Faktów - do których ja także się zaliczam - nie zasługują na to, by czytać słowa, jakie tam padły.

Poziomem gry Developresu jest pan rozczarowany?

- Jestem zdegustowany. Poziomem gry, zachowaniem zawodniczek, brakiem ambicji. Ten zespół nie ma charakteru. Dziewczyny muszą zrozumieć, że ludzie w klubie pracują po 12-16 godzin w klubie lub firmach dookoła Developresu. Wszyscy pracujemy bardzo ciężko na to, by ktoś wykazał chociaż trochę ambicji. Jestem zawiedziony postawą mojego zespołu. Wyparowały ze mnie ostatki nadziei, a to już jest niedobrze, bo zawsze jestem optymistą. Nawet jak jadę na mecz z Chemikiem Police, to liczę na to, że ten zespół może mieć słabszy dzień i być może uda nam się coś urwać.

W tym sezonie się udało.

- Tak jest. Ponosimy konsekwencje drugiego sezonu w Orlen Lidze. Każdy fachowiec powie, że drugi sezon zawsze jest trudniejszy. Pierwszy idzie z rozpędu, a przed drugim trzeba się już trochę zastanowić.

Jakie są przyczyny tak słabych wyników?

- Kolokwialnie mówiąc, ożeniono nam... Niektóre transfery nie powinny mieć miejsca. Gwarantowano nam pewne rzeczy. Wszystkie dziewczyny, które mogą grać na najwyższym poziomie są z kimś podpisane. Panowie menadżerowie przysyłają nam tylko jakieś skróty wideo, z których może się okazać, że ktoś potrafi grać w siatkówkę. Potem dzieje się tak, że w rzeczywistości nic nie jest tak jak na tym wideo. Można ryzykować, gdy ma się 10 milionów budżetu. Wtedy można przyjąć z góry, że zawodniczka, która przychodzi jest bardzo dobra. W sytuacji, kiedy są mniejsze pieniądze, to jest tak jak mówi zawsze Andrzej Kowal: "każdy transfer obarczony jest dużym ryzykiem". To jest bardzo mądry człowiek, którego mamy tu w Rzeszowie. Tym bardziej jest to ryzyko, jeśli się kogoś nie widziało. Jestem okropnie zawiedziony grą i zachowaniem zawodniczek. W życiu, żeby osiągnąć sukces, trzeba pracować i w każdym detalu trzeba być profesjonalistą.

Konkretnie?

- Nie może być tak, że kończy się mecz, a zawodniczka myśli o tym, jak dojedzie do rodzinnych stron 400 kilometrów i jak wróci na wieczorny trening w poniedziałek. Wszystko zależy nie tylko od zawodniczek, ale także od mojej pracy. Ale uważam, że niektóre z tych pań lekceważą swoje obowiązki. Przyszło nam się spotkać z przeciwnikiem, który ma największe problemy w całej historii istnienia klubu. Legionovii odszedł sponsor, drugi darczyńca zmarł oraz pożegnano się z dwoma zawodniczkami i trenerem.
- Wyparowały ze mnie ostatki nadziei, a to już jest niedobrze, bo zawsze jestem optymistą - mówi Wiesław Kozieł - Wyparowały ze mnie ostatki nadziei, a to już jest niedobrze, bo zawsze jestem optymistą - mówi Wiesław Kozieł
I do soboty Legionovia nie wygrała od 12 kolejek.

- Myśmy na dobrą sprawę powinni im dostarczać piłki na drugą stronę, żeby one same robiły błędy. I nawet to nam nie wychodziło. O to mam największy żal. Na pewno nie skończy się na żadnym suchym powiedzeniu. Wszyscy będziemy musieli jeszcze raz się nad tym zastanowić. Nie wiem, co jeszcze można zrobić. Zaczyna mi brakować pomysłów na to, co powiedzieć zarządowi i co możemy naprawić. Chodzę na treningi tego zespołu każdego dnia. I codziennie obserwuję zupełnie inne zachowanie tej drużyny na treningu niż podczas meczu. Przychodzi do ligi i dziewczynom wyłącza prąd. Kiedyś mieliśmy zespół malutkich dziewczynek z Karoliną Filipowicz i Paulą Szeremetą. Ale one jakby coś przegrały, to obgryzałyby obudowę słupka sędziowskiego z nerwów lub popłakałyby się w sportowej złości. Te aktualne zawodniczki płaczą z niewiadomego powodu.

Rozstanie z poprzednimi zawodniczkami było błędem?

- Karolina Filipowicz oprócz nieprawdopodobnego charakteru sportowego miała jeszcze jedną cechę. Ona potrafiła jednoczyć dziewczyny wokół siebie i być przywódcą. Adrianna Budzoń jest rozgrywającą, która aktualnie nie ma pewnego miejsca w składzie drugoligowej Solnej Wieliczka. Ona jest dobrą dziewczyną, ale jest za spokojna. Paula Szeremeta cholernie chce wrócić jeszcze w tym sezonie i być może nam się to uda. Bardzo bym chciał, żeby ona niektórym zawodniczkom pokazała, czym się różni ambicja, od odstawiania dniówki. Zwykłej pańszczyzny.

Bardzo słabo prezentuje się Ana Otasević, choć akurat z Legionovią zagrała nieźle. 

- W pańskim serwisie ktoś napisał o Anie Otasević, że "porusza się jak dziecko we mgle". Mam tylko tyle do powiedzenia na jej temat.

Daliście się nabrać menadżerom?

- Oczywiście, że tak.

Czy zgadzasz się z Wiesławem Koziełem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×