- Spotkały się dwa silne zespoły, które w dalszym ciągu udanie reprezentują polską ekstraklasę w Lidze Mistrzyń. Nie dziwi więc, że to niuanse zadecydowały o końcowym zwycięstwie - skomentowała pięciosetowy bój rozgrywająca policzanek, Izabela Bełcik.
Doświadczona zawodniczka dodała również, iż decydujący głos w środowym pojedynku miała odporność mentalna. - W tie-breaku rywalki zagrały trochę niefortunnie, popełniając błąd nieczystego odbicia, czy też psując serwisy. Wydaje się, że my lepiej wytrzymałyśmy grę nerwów. W tie-breaku "odpaliły" te elementy, które szwankowały cały mecz, a to pokazuję siłę mentalną.
Środowy hit Orlen Ligi dostarczył wiele emocji, jednak nie stał na najwyższym poziomie. Obie drużyny zanotowały wiele wzlotów i upadków o czym świadczy między innymi partia wygrana przez sopocianki 25:12, by w kolejnej odsłonie oddać inicjatywę przyjezdnym.
- To była sinusoida. Myślę, że spowodowana w głównej mierze nerwami. Gdy tracisz dwa punkty z rzędu, pojawia się w głowie pewna obawa przed kolejnymi akcjami. Trudno to wyjaśnić, ale czasem po prostu wkrada się ta nerwowość. Dodatkowo PGE Atom, jak chyba żadna inna drużyna, jest niezwykle groźny w polu serwisowym. Gdy "siądzie" im zagrywka, ciężko cokolwiek ugrać - powiedziała o nierównym poziomie meczu Bełcik.
Dla rozgrywającej środowy mecz był wyjątkowy. Zawodniczka pochodząca z Malborka, zanim zasiliła latem szeregi ekipy Giuseppe Cuccariniego, spędziła w PGE Atomie Treflu Sopot pięć niezwykle owocnych sezonów - Super jest tu wrócić! Tym bardziej, że odniosłyśmy zwycięstwo. Jeszcze przed meczem, podczas rozruchu pomyślałam sobie: nic się tutaj nie zmieniło, znam każdy kąt i nadal czuję się w Ergo Arenie wyśmienicie (śmiech) - zakończyła z uśmiechem Izabela Bełcik.