Pierwszy krok pilanek w stronę Olsztyna - relacja ze spotkania Farmutil Piła - Stal Mielec

We wtorek pilanki zrobiły pierwszy krok w stronę obronienia Pucharu Polski. Podopieczne Jerzego Matlaka pokonały 3:1 mielecką Stal. Wicemistrzynie Polski po raz kolejny miały jednak problemy z przyjęciem zagrywki, co dotychczas było ich silną stroną. W tym spotkaniu widać było, że gospodynie nie odzyskały jeszcze pełni sił po wyczerpującym meczu z BKS Bielsko-Biała.

Farmutil Piła - Stal Mielec 3:1 (25:15, 22:25, 25:19, 25:16)

Stal Mielec: Paulina Dutkiewicz, Dorota Ściurka, Małgorzata Skorupa, Justyna Ordak, Marta Łukaszewska, Katarzyna Zaroślińska, Agata Wilk (libero) Marta Banecka Iwona Niedźwiecka

PTPS Farmutil: Klaudia Kaczorowska, Agnieszka Bednarek, Milena Sadurek, Agnieszka Kosmatka, Alena Hendzel, Michela Teixeira, Paulina Maj (libero) oraz Marta Szczygielska, Edyta Kucharska, Ewa Kasprów, Gabriela Wojtowicz.

Pilskie siatkarki nie miały zbyt wiele wolnego czasu po męczącym pojedynku z liderkami PlusLigi Kobiet - BKS-em Bielsko Biała, który odbył się w niedzielę. Już we wtorek grały spotkanie w ramach 1/4 Pucharu Polski. Trener gospodyń Jerzy Matlak na parkiet desygnował swoją żelazną szóstkę. Mimo, że w tym spotkaniu pilanki były zdecydowanymi faworytkami nie zdecydował się na zmiany. Szkoleniowiec przyjezdnych Wiesław Popik miał ograniczone pole manewru. Do Wielkopolski przyjechał jedynie z dziewięcioma zawodniczkami.

Już po kilku minutach od rozpoczęcia pojedynku gospodynie prowadziły 5:2. Miejscowe kontrolowały wydarzenia na boisku. Na pierwszą przerwę zeszły prowadząc 8:3. Widząc, że przewaga jest bezpieczna opiekun Farmutilu Piła desygnował do gry dwie rezerwowe Gabrielę Wojtowicz i Ewę Kasprów. W końcówce wicemistrzynie Polski prowadziły 21:10. Zawodniczki mieleckiej Stali odrobiły kilka oczek, ale straty były na tyle duże, że przyjezdne nie były w stanie doprowadzić do wyrównania.

W drugim secie drużyna znad Gwdy szybko objęła prowadzenie 4:1. Jednak po ataku Doroty Ściurki na zagrywce pojawiła się Paulina Dutkiewicz. Jej mocne serwy pomogły mieleckiemu zespołowi odrzucić rywalki od siatki, a dzięki dobrej grze obronnej jej koleżanek, odrobić straty. Po chwili na tablicy świecił się wynik 5:4 (dla Stali). Taka też niewielka przewaga mielczanek utrzymała się do pierwszej przerwy technicznej. W drugiej odsłonie kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Przyjezdne szybko zapomniały o wcześniejszym niepowodzeniu i uwierzyły, że w ten mecz może się zakończyć dobrym dla nich rezultatem. W pewnym momencie przegrywały 15:12, jednak po zagrywkach Doroty Ściurki zdobyły kilka oczek z rzędu i wyszły na prowadzenie. Świetnie w końcówce spisywała się skrzydłowa Stali Mielec - Katarzyna Zaroślińska, która szalała na lewym i prawym skrzydle. Rozpędzone siatkarki Stali wygrały drugą osłonę i dzięki temu wyrównały stan spotkania po 1.

W trzeciej odsłonie trener Jerzy Matlak od razu na zagrywkę posłał Agnieszkę Bednarek. Pilska środkowa dała się mocno we znaki rywalkom. Siatkarki Stali Mielec zrobiły dopiero przejście po czwartej z rzędu zagrywce reprezentantki Polski. W dalszej fazie seta gospodynie już tylko powiększały przewagę. Na pierwszą przerwę zeszły przy stanie 8:4, a na drugą 16:9. - Całe szczęście, że opanowałyśmy się po tym przegranym drugim secie. Dałyśmy się rozwinąć z zespołowi z Mielca i przy okazji zapomniałyśmy o naszych założeniach przedmeczowych. - tłumaczyła Agnieszka Kosmatka. W decydującej części tej partii niespodzianki już nie było. Pilanki utrzymywały bezpieczną przewagę, a po ataku Edyty Kucharskiej gospodynie prowadziły 2:1 w meczu.

W czwartej partii niemal od początku trwała wyrównana walka punkt za punkt. Jeśli którejś z drużyn nie udało się skończyć piłki w pierwszym uderzeniu, to nadrabiała to blokiem. Na tym etapie seta rozgrywające obu ekip nie były rozpieszczane przez swoje przyjmujące koleżanki. Bardzo często musiały biegać po całym boisku za piłką. Dopiero przed drugą przerwą techniczną pilanki po zbiciu Agnieszki Kosmatki z lewego skrzydła objęły stosunkowo bezpieczne, bo trzy punktowe prowadzenie. - Szkoda tego czwartego seta prowadziliśmy 12:10. Była wyrównana walka, ale po jednym dwóch niepowodzeniach dziewczyny straciły wiarę w to, że można coś tu ugrać- oceniał Wiesław Popik. Od stanu 16:13 miejscowe juz tylko powiększały dystans. Dobrze grały w bloku, a ostatnią piłkę skończyła Michela Teixeira.

Komentarze (0)