[tag=1807]
Lotos Trefl Gdańsk[/tag] jest jedyną drużyną w PlusLidze, która w tym sezonie ograła ZAKSę Kędzierzyn-Koźle. Gdańszczanom ta sztuka udała się nawet dwukrotnie. W niedzielę podopieczni Andrei Anastasiego wygrali 3:1.
- To był dziwny mecz - ważny dla nas, ale nieważny dla przeciwnika. Nasi niedzielni rywale i tak bowiem zagrają w finale. Kwestią niewyjaśnioną pozostaje przeciwnik, który wejdzie z drugiego miejsca - przyznaje włoski szkoleniowiec Lotosu Trefla.
Gdańszczanie muszą szukać punktów, po tym jak ponad tydzień temu przegrali w Gdyni z Jastrzębskim Węglem 1:3. Ta porażka nadal odbija się czkawką w gdańskim obozie.
- Udało nam się dwa razy wygrać za trzy punkty po meczu z Jastrzębskim, który przegraliśmy w słabym stylu. Nasza sytuacja znów wygląda bardzo dobrze, ale musimy być czujni - dodaje Anastasi.
Po niedzielnym zwycięstwie gdańszczanie na swoim koncie mają 41 punktów, tyle samo co PGE Skra Bełchatów. Asseco Resovia Rzeszów jest na czwartym miejscu z 40 oczkami. Lotos Trefl jest jednak w najlepszej sytuacji, bo ma do rozegrania jeszcze jeden zaległy mecz.
- Zagęszcza się walka o miejsce w czwórce, gdyż drużyny, które są za nami wygrywają i zbliżają się do czołówki. Przed nami jeszcze wyjazdowe mecze z Cuprum Lubin i Cerradem Czarnymi Radom, które będą kluczowe - zauważa Anastasi.