Jeśli jakaś drużyna w PlusLidze mówi o problemach kadrowych i pechu, to z pewnością i tak nie będzie miała gorzej niż Effector Kielce. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza przekraczają wszelkie możliwe granice, jeśli chodzi o problemy zdrowotne.
W ostatnim meczu z Czarnymi znalazło się w kadrze 12 zawodników, ale nie obyło się bez przygód. - Po raz kolejny jestem bardzo dumny z moich zawodników. Pięć minut przed rozpoczęciem meczu było nas ośmiu na boisku, a to dlatego, że nasi młodzi zawodnicy dojechali później, ponieważ grali mecz ćwierćfinału mistrzostw Polski. Tak też wyglądają nasze treningi, że jest nas ośmiu i każdy, kto ma chociaż odrobinę pojęcia o siatkówce wie, że w takich warunkach specjalnego treningu przeprowadzić się nie da - wyjaśnił szkoleniowiec.
Trener zdawał sobie sprawę, że jego siatkarze popełnili za dużo błędów, ale wielu nie grało na swoich pozycjach. Tym sposobem nominalni rozgrywający Michał Kędzierski i Marcin Komenda zmuszeni byli do atakowania. W Olsztynie w meczowym składzie znajdzie się już Mateusz Bieniek, ale wykluczona jest jego gra od początku do końca. Kielczanie będą musieli sobie radzić bez Sławomira Jungiewicza i Adriana Buchowskiego, który może już nawet nie zagrać do końca sezonu.
Effector ma na razie na koncie cztery zwycięstwa, w tym jedno we własnej hali z Indykpolem AZS Olsztyn. O powtórkę będzie niezwykle trudno, nie tylko ze względu na problemy kadrowe.
Ekipa z Warmii w ostatniej kolejce przegrała z MKS-em Będzin, pomimo tego, że była faworytem w starciu z outsiderem PlusLigi. Porażka ta na pewno mocno zabolała Akademików, a najlepsze w tym wypadku będzie odkucie się w kolejnym spotkaniu, szczególnie przy wsparciu kibiców.
Olsztynianie aż do stycznia byli niepokonani w Hali Urania, która jest specyficznym obiektem, nie do końca lubianym przez rywali, szczególnie tych mniej doświadczonych. Przez swój kształt (i niskie temperatury) nazywana jest "siatkarskim igloo".
- No i znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, było nam ciężko się skoncentrować i przegraliśmy 0:3. Mam nadzieję, że to ważne doświadczenie dla naszej drużyny. Liczę na to, że zrozumieją, że w PlusLidze nie ma nic za darmo. Trzeba walczyć w każdym meczu, o każdy set - powiedział po porażce Andrea Gardini, dodając, że jego zawodnicy chyba mu nie uwierzyli w to, że będzinianie zmienili się pod wodzą nowego szkoleniowca.
Szansę do rehabilitacji Indykpol AZS będzie miał już w piątek. Najważniejsze jednak jest to, by nie zlekceważył kolejnego rywala, bowiem Effector, pomimo swoich kłopotów, jest bardzo waleczną drużyną.
Indykpol AZS Olsztyn - Effector Kielce / 4 marca 2015, godz. 17:30
Zobacz wideo: Dujeszebajew: Przybecki asystentem? Nie ma szans
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.