Agata Sawicka: Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Czy fani Impela Wrocław mają powody do niepokoju po ostatniej porażce drużyny z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza? Uznana libero nie rozpaczała i nakazywała pozytywne patrzenie w przyszłość.

[tag=2079]

Impel Wrocław[/tag] wygrywa spokojnie pierwszego seta zaległego spotkania z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza (25:15) i prowadzi w kolejnej partii 18:14. Wszystko układa się po myśli przyjezdnych... i w tym momencie następuje nagła odmiana, która przynosi nie tylko wyrównanie stanu meczu przez Zagłębianki, ale i końcowe zwycięstwo podopiecznych Juana Manuela Serramalery. - To tylko sport! Trudno takie spotkanie wytłumaczyć racjonalnie, przecież pamiętamy, jak BKS wygrywał z Chemikiem Police, a potem z Atomem. Ciężko wytłumaczyć, dlaczego ten mecz tak się potoczył, ale wynik jest taki, a nie inny - uznała po meczu Agata Sawicka, która już na dobre wróciła do gry na poziomie ekstraklasy po długiej rehabilitacji.

Do postawy "Kulki" w Dąbrowie Górnicze nie można było mieć większych pretensji, natomiast zawiodła podstawowa opcja w ataku dolnośląskiej kadry, Katarzyna Skowrońska-Dolata. Atakująca polskiej reprezentacji kończyła jedynie co czwarty swój atak, przez co w ofensywie musiała ją odciążać Kristin Hildebrand. Przy absencji Caroliny Costagrande szybko okazało się, że drużyna Jacka Grabowskiego na dłuższą metę nie ma czym razić rywalek. - Nie mnie oceniać koleżanki, w końcu siatkówka to gra zespołowa i każda z nas musi zagrać na sto procent swoich możliwości, żeby wygrać mecz. Nie wiem, jak to wyglądało w statystykach, ale pozostaje nam po prostu żyć dalej. Wierzę, że będzie lepiej i będziemy w stanie wygrywać kolejne spotkania. Jesteśmy w pierwszej czwórce i to jest najważniejsze - stwierdziła z pewnością siebie libero.

Po nieudanej kampanii w Lidze Mistrzyń i Pucharze CEV Impel skupił wszystkie swoje siły na front krajowy, ale porażka w Dąbrowie Górniczej miała prawo rozzłościć kibiców tego zespołu, oczekujących zdecydowanie lepszej gry swoich ulubienic i odebrać im pewność siebie przed rywalizacją w Pucharze Polski. - Nie ma powodów do niepokoju! Tak jak wspomniałam, to jest tylko sport. Chemik też odpadł w pierwszej rundzie play-off Ligi Mistrzyń, a był to zespół budowany na udział w Final Four. Nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć i trzeba przyjmować życie takim, jakie jest. Pozostaje nam walczyć w kolejnych spotkaniach, a teraz nie wypada rozwodzić się nad tym meczem, to już musztarda po obiedzie - tonowała nastroje 31-latka.

Wrocławiankom pozostały do końca rundy zasadniczej dwa spotkania (z Budowanymi Łódź i bialskim BKS-em). Zrównały się one punktowo z zespołem z Dąbrowy Górniczej, dlatego walka o trzecią lokatę, pozwalającą na uniknięcie Chemika Police w półfinale, będzie trwała i ekscytowała do samego końca. - Najważniejszą rolę w nadchodzących czasie będzie odgrywała sfera mentalna. Na treningach nie zdołamy się już nauczyć niczego nowego, pozostaje nam dawać z siebie jak najwięcej i pozytywnie myśleć - powiedziała wierząca w potencjał swoich koleżanek Sawicka.

Źródło artykułu: