Zespół AZS Politechniki Warszawskiej ostatnio jest na fali. Po złym początku roku, luty zdecydowanie należał do inżynierów. Wygrali cztery z pięciu rozegranych meczów, a w tym piątym ugrali jeden punkt. Dwa ostatnie spotkania wygrali po 3:0, wprawdzie z zespołami w swoim zasięgu, ale za to w bardzo dobrym stylu. Z wyniku meczu z zeszłej kolejki szczególnie zadowolony jest Jakub Bednaruk. Akademicy od 12 lat nie wygrali na wyjeździe z BBTS Bielsko-Biała, a trenerowi, który zresztą stamtąd pochodzi, po raz pierwszy od kiedy prowadzi warszawski zespół, udało się wygrać w rodzinnym mieście. W szeregach AZS-u tradycyjnie najwięcej punktów zdobył w tej konfrontacji Michał Filip, który od dobrych paru kolejek ciągnie grę drużyny. Na pewno warszawianie będę chcieli w niedzielny wieczór podtrzymać dobrą passę.
Chociaż AZS zajmuje aktualnie dziewiątą lokatę w tabeli i zmierzy się z wciąż aktualnym mistrzem Polski, zadanie zdobycia kolejnych punktów wcale nie wydaje się być takim nierealnym. Asseco Resovia Rzeszów ma w tym sezonie sporo kłopotów z utrzymaniem dobrej dyspozycji, w czym na pewno nie pomagają kontuzje, które dopadły ten zespół. W pierwszej rundzie rzeszowianie mieli najgorszą passę od ośmiu lat, kiedy to przegrali cztery mecze z rzędu, a w siedmiu kolejnych spotkaniach uzbierali tylko pięć punktów. Potem jednak powrócili na zwycięską ścieżkę i wydawało się, że sytuacja się w miarę unormowała. W 19. kolejce Asseco grała z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i przegrała 1:3. Jednak ta przegrana nie stanowiła specjalnego powodu do niepokoju, bo z dobrze dysponowanymi kędzierzynianami w tym roku udało się wygrać tylko dwóm zespołom, PGE Skrze Bełchatów i Lotosowi Trefl Gdańsk. Jednak porażka w kolejnym spotkaniu 0:3 z Cuprum Lubin już włączyła dzwonek alarmowy. Faktem jest, że lubinianie zagrali fantastyczne spotkanie i na tak dysponowanych rywali podopieczni Andrzeja Kowala nie potrafili znaleźć sposobu.
Rzeszowianie stoją pod ścianą i to oni w niedzielę będą przystępować do spotkania pod większą presją. W tegorocznej lidze system rozgrywek gwarantuje udział w finale tylko dwóm najwyżej sklasyfikowanym zespołom, a aktualnie Resovia zajmuje czwartą lokatę i traci punkt do drużyny z drugiego miejsca. Jeżeli marzy o obronie mistrzostwa, nie może już przegrać żadnego z pozostałych do rozegrania sześciu spotkań i jeszcze musi liczyć na potknięcia rywali. O tym jakie nastroje panują w rzeszowskim klubie chyba najlepiej świadczy fakt, że po raz pierwszy od kilku lat, Andrzej Kowal zdecydował się zamknąć treningi, które do tej pory były otwarte dla kibiców i przedstawicieli mediów.
Gdybyśmy mieli posiłkować się tylko samymi statystykami, to oczywiście faworytem niedzielnego pojedynku pozostaje Resovia. Na 28 rozegranych z AZS-em spotkań, aż w 20 triumfowali rzeszowianie. Jednak w ostatniej konfrontacji górą byli akademicy. Wygrali na Podpromiu 3:2, przełamując swoją niemoc w meczach wyjazdowych z rzeszowskim zespołem. Rzeszowianie z pewnością będą się chcieli za tę przegraną zrewanżować, rzucą więc wszystkie siły na szalę. Tylko czy to wystarczy? Przekonamy się o tym w niedzielny wieczór.
AZS Politechnika Warszawska - Asseco Resovia Rzeszów/ 06.03.2016 r. (niedziela), godz. 19:00