Weseła Bonczewa: Połowę wolnego czasu spędzam na zakupach

Przed sezonem Developres SkyRes Rzeszów zakontraktował Wesełę Bonczewą. Bułgarka chwali swój klub i opowiada o życiu w Polsce. - Połowę wolnego czasu spędzam na zakupach - mówi rozgrywająca.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
WP SportoweFakty / Marcin Olczyk

Weseła Bonczewa to wychowanka Lewskiego Siconco Sofia. Kilkanaście lat temu była jedną z największych nadziei bułgarskiej siatkówki. Rozgrywającą regularnie powoływano do juniorskich reprezentacji. Po zdobyciu tytułu mistrzowskiego oraz Pucharu Bułgarii, Bonczewa przeniosła się do AZS-u Białystok. Następnie zawodniczka występowała w wielu ligach: azerskiej (VK Baku), francuskiej (Laon VB) i greckiej (OPE Rethymno). Potem wróciła do rodzimych rozgrywek, gdzie ponownie okazała się najlepsza w lidze razem z Maritzą Płowdiw. Powrót do Bułgarii okazał się dla niej udany, ale w kolejnym sezonie Weseła Bonczewa zdecydowała się na przenosiny do stolicy Podkarpacia.

Bułgarka zagrała w meczu 21. kolejki Orlen Ligi pomiędzy Developresem SkyRes Rzeszów a Pałacem Bydgoszcz, ale pojawiała się na parkiecie jedynie na krótkie zmiany. Ekipa znad Wisłoka pokonała rywalki 3:2, choć prowadziła w tym spotkaniu już 2:0.

WP SportoweFakty: Po dwóch setach obawiała się pani, że Pałac może odwrócić losy tego meczu?

Weseła Bonczewa: W pierwszych dwóch odsłonach grałyśmy bardzo dobrze. Potem dopadła nas dekoncentracja. Na szczęście udało nam się ten mecz wygrać. To dla nas bardzo ważne dwa punkty. Teraz jest taki moment sezonu, że skupiamy się głównie na pokazaniu naszej dobrej gry, choć oczywiście chcemy zająć dobrą pozycję wyjściową przed kolejną fazą.

W poniedziałek pokazałyście dobrą grę blokiem. Ten element do tej pory szwankował.

- Moim zdaniem blok to w ogóle jest element, który jest naszym najlepszym w tym momencie. Patrząc całościowo na naszą grę, to z każdym meczem idzie nam lepiej.

Jak pani czuje się w Polsce?

- Bardzo dobrze. Tu jest bardzo miło, szczególnie w klubie. Mamy z dziewczynami dobry kontakt. Każdy jest uprzejmy, choćby prezes czy ktokolwiek inny pracujący w klubie. Nie mam na co narzekać. Jedynym problemem dla mnie jest to, że jest dla mnie trochę za zimno. Jestem Bułgarką, więc przyzwyczaiłam się do trochę wyższych temperatur. Oprócz tego wszystko jest w porządku.

Kilka lat temu nawet w kwietniu w Polsce był śnieg.

- Kiedy przyjechałam do Rzeszowa, pierwszą rzeczą jaką usłyszałam, było: "uważaj Weseła, bo tutaj może być dużo śniegu". Na szczęście nie zapowiada się na powrót zimy. To mnie bardzo cieszy.

Jak porównałaby pani klub z Białegostoku kilka lat temu z Developresem?

- Z Białegostoku nie mam dobrych wspomnień. Wtedy miałam tylko 19 lat i nie mówiłam zbyt dobrze po polsku. Nie lubię mówić o czasie spędzonym w tym klubie. Nie chcę się zagłębiać w szczegóły, więc powiem tylko, że dla mnie wszystko było tam złe. Na szczęście w Rzeszowie jest całkowicie inaczej, znacznie lepiej. Kiedy podpisałam kontrakt z Developresem, czułam lekki niepokój na myśl o tym, co mnie tutaj spotka. Nie miałam dobrych wspomnień z Polski. Ale kiedy zobaczyłam, jak tutaj się trenuje, uspokoiłam się. W klubie pracują ludzie odpowiedzialni, więc wszystko dla mnie jest perfekcyjne.

Ma pani za sobą grę w pięciu ligach. Lubi pani zmieniać otoczenie?

- Lubię zmieniać kluby. Jestem jeszcze młoda, więc teraz mam szansę na oferty z wielu zespołów. Każdego roku chciałabym odwiedzać nowe miejsca. Oczywiście, zdarzają mi się nietrafione decyzje, jak na przykład pobyt w Grecji. Tam byłam krótko. Klub nie miał pieniędzy, a sama liga nie była zbyt mocna. We Francji było mi dobrze i włodarze chcieli mnie zatrzymać, ale ja nie chciałam tam zostać, bo nie lubię mieszkać w małych miasteczkach. Lubię galerie i miejsca, w których można robić zakupy, więc to nie było dla mnie. Nie wykluczam, że kiedyś jednak znajdę swoje miejsce i zostanę w nim na dłużej.

Ogląda pani mecze Asseco Resovii?

- Jeśli tylko mam wolny czas, to przychodzę na nie. Każdy wie, że w tym zespole gra mój rodak, więc bardzo mu kibicuję. Niki Penczew to mój przyjaciel. Trzymam za niego kciuki.

Utrzymuje pani kontakt z Nikołajem Penczewem?

- Tak, rozmawiamy. Często Resovia ma treningi po naszym zespole, więc mamy okazję się spotkać na Podpromiu. Kiedy dwoje ludzi z Bułgarii jest w tym samym mieście, a nawet w tym samym miejscu, to bardzo fajne uczucie.
- W Rzeszowie nie mam na co narzekać - mówi Weseła Bonczewa - W Rzeszowie nie mam na co narzekać - mówi Weseła Bonczewa
Oprawa meczów Resovii zrobiła na pani wrażenie?

- Za każdym razem, kiedy przyjdę na mecz Resovii, mówię do dziewczyn: "to jest coś wspaniałego". Chciałabym kiedyś zagrać dla tylu kibiców, ale każdy wie, że siatkówka kobieca jest mniej popularna od męskiej. Ta druga jest po prostu bardziej atrakcyjna. Poza tym Resovia to klub z ogromną rzeszą kibiców i wieloma sukcesami. Mam nadzieję, że na nasze mecze stopniowo będzie przychodziło coraz więcej ludzi. Chciałabym przynajmniej raz zagrać przy pełnej hali.

Co pani robi w wolnym czasie?

- Najwięcej spędzam go z Aną Otasević. Często można nas spotkać w kawiarniach na rzeszowskim rynku. Lubimy szukać nowych miejsc, więc kiedy tylko mamy czas, to lubimy odwiedzać różne restauracje. Oprócz tego jestem zakochana w sushi - to jedna z moich ulubionych potraw - więc raz w miesiącu z Aną zawsze idziemy zjeść to danie. Poza tym często jesteśmy w kinie lub na spacerze. Ale przyznam się, że 50 procent całego wolnego czasu spędzam na zakupach.

Czy w lecie będzie można zobaczyć panią w reprezentacji Bułgarii?

- Nie wiem. Jest jeszcze za wcześnie, aby o tym rozmawiać. Mamy nowego selekcjonera w tym roku, więc póki co nie znamy jego planów. Myślę, że w kwietniu wszystko się wyjaśni. Czekam na kontakt od trenera.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Zobacz wideo: Żukowski: Szarapowa ma taki sam problem z sercem jak biegaczki z astmą
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×