Andrea Anastasi: Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo z Cerrad Czarnymi, ale punkt był w zasięgu

Lotos Trefl Gdańsk musiał uznać wyższość Cerrad Czarnych Radom i przegrał z nimi 1:3. Była to trzecia z rzędu porażka wicemistrza Polski i to trzecia bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

Agata Kołacz
Agata Kołacz

Po tym, jak Lotos Trefl Gdańsk drugi raz pokonał ZAKSĘ Kędzierzy-Koźle, wydawało się, że ekipa z Trójmiasta będzie w stanie włączyć się do walki o złoto w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. Od tego momentu gdańszczanie przeżywają kryzys. Przegrali kolejno z Cuprum Lubin, AZS-em Politechniką Warszawską i Cerrad Czarnymi Radom. Jedynie w tym ostatnim pojedynku byli w stanie ugrać seta.

Pojedynek z podopiecznymi Raula Lozano był zacięty, tylko premierowa odsłona zakończyła się pewną wygraną gospodarzy. W trzech pozostałych partiach walka toczyła się na przewagi (27:25, 23:25, 25:22). - Wiemy, że przeżywamy obecnie trudny moment, mamy wiele swoich problemów. W ostatnich 20 dniach zaczęliśmy grać słabo. Myślę, że w meczu z Czarnymi straciliśmy szansę na jakąkolwiek zdobycz punktową. Może nie na zwycięstwo, bo na nie nie zasłużyliśmy, ale przynajmniej jedno "oczko" było w naszym zasięgu. Jednak popełniliśmy zbyt dużo błędów, źle zagrywaliśmy. W pierwszym secie liczba błędów była wręcz katastrofalna - analizował Andrea Anastasi.

Siatkarze Lotosu do tej pory mierzyli się z Cerrad Czarnymi dwa razy, raz w lidze (w Gdańsku było 3:1 dla gospodarzy) i raz w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski. Wówczas wicemistrz Polski wygrał 3:2. - Każdy mecz jest inny i nigdy nie przywiązuję uwagi do przesądów. Nie miało to dla mnie znaczenia, że do tej pory wygrywałem z Raulem. Wszystko zależy od twojej motywacji i koncentracji w danym dniu. Moja drużyna jak na razie nie gra w pełni tego, co potrafi. Poza tym mamy świadomość tego, jak wyrównana jest PlusLiga i że każdy może wygrać z każdym. Jednak najważniejszy jest koniec sezonu i wciąż walczymy o to, by znaleźć się w najlepszej czwórce, by móc grać o medale. W obecnej sytuacji jest to dla nas trudne, ale nie niemożliwe - dodał szkoleniowiec. Piątkowa porażka spowodowała, że zespół z Trójmiasta spadł na piąte miejsce, jednak rozegrał on o jeden mecz mniej niż radomianie.

Andrea Anastasi był jedną z osób, która od samego początku krytykowała nowy system rozgrywek. Jego zdaniem drużyny z czołówki mają za dużo spotkań do rozegrania. Gdy dochodzi uczestnictwo w Lidze Mistrzów, czasu na treningi jest niewiele. - Trzeba pamiętać, że ten sezon jest trochę szalony i bardzo intensywny. Wiele kolejek graliśmy w środy, a poza tym dochodzą także rozgrywki w Lidze Mistrzów. Dla zespołów takich jak my czy choćby PGE Skra Bełchatów tych meczów jest po prostu zbyt dużo, zwłaszcza biorąc pod uwagę skład, jakim dysponujemy. Oczywiście w trakcie sezonu straciliśmy zbyt dużo koncentracji i przydarzyły nam się porażki - zauważył Włoch.

W piątkowym spotkaniu zawodnicy z województwa pomorskiego popełnili 13 błędów w polu serwisowym. Czy słabsza dyspozycja była spowodowana rozmiarem hali? Nie jest bowiem tajemnicą, że obiekt w Radomiu zalicza się do najmniejszych w całej lidze. - Można powiedzieć, że jak teraz hala była dla nas pewnym problemem, to tak samo dla Czarnych problemowa była arena w Gdańsku. My nie jesteśmy przyzwyczajeni do gry w tak małych obiektach, a radomianie pewnie mogli być trochę zagubieni w ponad dzisięciotysięcznej Ergo Arenie. W całym swoim życiu nie pamiętam chyba mniejszej hali, w której przyszło mi grać - skomentował trener.

#dziejesienazywo: "Nie nadążam za tokiem myśli trenera Nawałki"
Źródło: WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×