Przed meczem MKS-u Będzin z BBTS-em Bielsko-Biała trudno było wskazać faworyta. Obie drużyny w końcówce fazy zasadniczej grają zdecydowanie lepiej niż na początku rozgrywek. Pojedynek zakończył się wygraną bielskiego klubu w trzech setach, ale każdy z nich zakończył się dwupunktowymi wygranymi BBTS-u. W dodatku w drugiej i trzeciej odsłonie goście musieli odrabiać straty poniesione w pierwszych akcjach danej partii.
- To był bardzo emocjonujący mecz, gra toczyła się punkt za punkt. W pierwszym secie my prowadziliśmy i będzinianie nas gonili. Zrobiło się nerwowo, mimo że wygrywaliśmy w pewnym momencie trzema punktami. W następnych setach to my goniliśmy wynik i udało się. Końcówki należały do nas i to nas cieszy. To nasze pierwsze w tym sezonie zwycięstwo 3:0 - stwierdził Kamil Kwasowski.
25-letni przyjmujący był jednym z najlepszych zawodników BBTS-u. Na swoim koncie zapisał 12 punktów i atakował ze skutecznością 53 proc. Zaliczył dwa punktowe bloki, a także posłał jednego asa serwisowego. Kwasowski musiał przyjąć 20 zagrywek rywali i w tym elemencie popełnił cztery błędy, ale wskaźnik pozytywnego przyjęcia wyniósł 40 proc.
W końcówkach każdego z setów bielszczanie utrzymali nerwy na wodzy i wykorzystywali błędy rywali. - Receptą na zwycięstwo była taktyka. Dobrze rozpisaliśmy rozgrywającego i w pewnych momentach dobrze graliśmy taktycznie. Chłopaki z Będzina popełniali błędy, oddawali nam piłki. Blokowaliśmy ich albo był wyblok i graliśmy dobrze z kontry - powiedział Kwasowski.
Bielszczanie w końcówce sezonu prezentują się dużo lepiej niż na jego początku. BBTS zajmuje obecnie jedenastą pozycję w ligowej tabeli, a w pięciu ostatnich potyczkach odnieśli trzy triumfy. - To jest nowy zespół, chodzi o czas, żeby się dotrzeć. Teraz gramy naprawdę całkiem niezłą siatkówkę - ocenił gracz klubu z Bielska-Białej.