Adam Grabowski: Pozostanie w Orlen Lidze nam się należy

Pałac Bydgoszcz wygrał rywalizację z Developresem SkyRes Rzeszów i zagra o 9. miejsce w Orlen Lidze. - Pozostanie w Orlen Lidze nam się należy - mówi Adam Grabowski, trener zespołu znad Brdy.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / WP SportoweFakty / Justyna Serafin

WP SporotoweFakty: Czy po pierwszym meczu w Bydgoszczy była w panu wiara, że uda się odwrócić losy rywalizacji?

Adam Grabowski: Była. Z tym nie mam problemów. Wiem mniej więcej na co dziewczyny stać. Jeżeli każda z nich gra swoje, to możemy wygrywać. W dwóch meczach z Developresem tak się stało. Niestety, mamy tak złożony skład, że jeżeli ktoś gra słabo i nie pomaga drużynie, to nie jesteśmy w stanie zalepić dziury. W trzecim meczu zagraliśmy wszystkimi zawodniczkami. Te, które były na boisku grały dobrze. Jedna starała się pomagać drugiej. W piątek słabszy dzień miała Jagoda Maternia, ale weszła Weronika Fojucik i świetnie ją zastąpiła.

W czwartek było podobnie.

- Trudno wymagać od Jagody, żeby grała jak stary wyjadacz, bo ona jest maturzystką. Do tego zespołu przyszła trochę przypadkowo. Fajnie się pokazała, ale zmiana Fojucik spowodowała, że nie mieliśmy dziur w składzie. Dzięki temu mogliśmy rywalizować. Maternia nie mogła nic skończyć w pierwszym secie, a do tego zrobiliśmy dziesięć błędów własnych i pomogliśmy zespołowi z Rzeszowa. Dlatego przegraliśmy pierwszą partię. Potem poszło nam z górki.

Cały sezon ma pan problemy na pozycji przyjmującej, ale w Rzeszowie Joanna Kuligowska i Ewelina Krzywicka stanęły na wysokości zadania.

- Naszym głównym problemem w tym sezonie była strata dwóch atakujących - Zuzanny Czyżnielewskiej i Natalii Krawulskiej. Luki po nich były dla nas najtrudniejsze do uzupełnienia. Ewelina Krzywicka dobrze radziła sobie, gdy jej nie pilnowali. Skoro ona w naszym zespole najlepiej punktuje, to przeciwnik wie, gdzie trzeba koncentrować blok. A to nie jest taki zabijak, który wyjdzie w górę i skończy piłkę na wysokim bloku. Ewelina musi mieć rozrzucony blok. W meczach z Developresem funkcjonowało nam przyjęcie, byliśmy spokojni i cierpliwi. Developres cofnął rękę w zagrywce, a my staraliśmy się grać serwisem ostro i nie patrzeć, czy robimy błędy. To się nam opłaciło. Są w Orlen Lidze zespoły, które zagrywają bardzo agresywnie i nasze przyjmujące mogą nie odpowiedzieć dobrym przyjęciem.

W porównaniu z innymi ekipami z dołu tabeli, Pałac ma zawodniczkę, która mogłaby grać w Orlen Lidze o znacznie wyższe cele, czyli Natalię Misiunę.

- Sugeruje pan, żeby wszyscy zaczęli się za nią rozglądać i nam ją zabrali?

Gdyby tak postąpili, mogłoby się im to opłacić.

- Chcemy Natalię zostawić u nas. Ona od wielu lat jest w lidze. Mieszka w Bydgoszczy, ma tutaj męża, dziecko i dom. Gdzie jej będzie lepiej? Nie musi tułać się po świecie, w Bydgoszczy także może grać bardzo dobrze.
- Mamy tak złożony skład, że jeżeli ktoś gra słabo i nie pomaga drużynie, to nie jesteśmy w stanie zalepić dziury - mówi Adam Grabowski - Mamy tak złożony skład, że jeżeli ktoś gra słabo i nie pomaga drużynie, to nie jesteśmy w stanie zalepić dziury - mówi Adam Grabowski
Jej współpraca z Marleną Pleśnierowicz wygląda imponująco.

- Bardzo dużo czasu poświęcamy na grę jednej nogi, tak zwanego fasta, zwłaszcza w kontrataku. Jestem na to bardzo wyczulony. Po przyjęciu jest to nieco inna gra, ale przede wszystkim chodzi nam o sposób rozgrywania kontrataku w tym elemencie. Jeżeli to bardzo często robimy na treningach, to w końcu musi się to przełożyć na mecz. Cierpliwa praca nad danym elementem przynosi efekt. Natalia dobrze to robi, pod warunkiem, że ma dobrze wystawioną piłkę. Zawsze to rozgrywająca kreuje środkową, a nie odwrotnie. Dziewczyny zgrały się bardzo dobrze. Marlena jest zawodniczką, która chce się uczyć i bardzo szybko przyswaja wiadomości. Ona słucha moich podpowiedzi, bo ja za nią pewnych rzeczy nie zrobię. Nie zmienię jej na boisku. To wszystko jej zasługa. Moja jest niewielka.

Jak wygląda sytuacja zdrowotna Zuzanny Czyżnielewskiej i Natalii Krawulskiej?

- Natalia nie miała jeszcze głównego zabiegu, czeka ją to dopiero po świętach. Mam nadzieję, że w sierpniu wznowi treningi. Do tego czasu na pewno tego nie zrobi. Zuzanna jest po operacji, rehabilituje się. Jest bardzo zadowolona z naprawy swojego kolana. To jest jednak melodia przyszłości.

Czy nie obawia się pan, że zespół może zostać niedopuszczony do rozgrywek w przyszłym sezonie?

- Boję się tylko chorób nieuleczalnych. A ta sprawa nie zależy ode mnie. Robiliśmy wszystko, żeby wygrać pięć spotkań w fazie zasadniczej i nam nie wyszło. Decyzję będą podejmować inni ludzie. Nie mam zielonego pojęcia, co oni zdecydują. Robimy wszystko, aby udowodnić to, że pozostanie w Orlen Lidze nam się należy.

Cztery kluby pierwszoligowe zgłosiły akces do Orlen Ligi. Jak liczba drużyn w rozgrywkach ma się do reprezentacji Polski?

- To trudne pytanie. Reprezentacja będzie mocna wtedy, kiedy będą w niej grać czołowe polskie zawodniczki. Najlepsze, które grają w klubach polskich i zagranicznych. Jeżeli bierze się na przykład rozgrywające, to selekcjoner ze swoim sztabem powinni usiąść i ustalić, które zawodniczki są najlepsze, a następnie je powołać. I one powinny grać. Jeżeli dana zawodniczka znajduje się na ławce rezerwowych w polskim klubie, to dlaczego ma grać w reprezentacji?

Rozmawiał Mateusz Lampart

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×