Warunki nie sprzyjają, ale polskie juniorki walczą o ME

Podopieczne Wiesława Popika stają przed szansą na zdetronizowanie wielkiej Rosji i awans na juniorskie mistrzostwa Europy. Środkowa polskiej kadry Martyna Świrad zapewniała o ambicji całej polskiej ekipy.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Młoda kadra Polek już w środę wyleciała do leżącego niedaleko Moskwy Ramienskoje na ostatni etap kwalifikacji do juniorskich mistrzostw Europy. Z relacji Martyny Świrad, środkowej szczyrkowskiego SMS-u i polskiej reprezentacji, jasno wynika, że warunki były i będą dalekie od idealnych. - Od początku coś się działo: najpierw odwołali nam lot i lecieliśmy następnym samolotem. Przynajmniej w ramach rekompensaty dostaliśmy vouchery na jedzenie na lotnisku. Sam lot przebiegł bez komplikacji, na lotnisku czekał na nas autokar i nim dojechaliśmy do hotelu... ale w tym wypadku bardziej pasuje "internat". Jak do tej pory na każdym zgrupowaniu kadry miałyśmy idealne warunki a teraz obracamy to, co widzimy w Rosji w żart, bo tylko to nam zostaje. Przynajmniej towarzyszą nam dobre humory i coś się tutaj dzieje. Na pewno nie zmieni to naszego nastawienia co do turnieju - eklarowała 18-letnia zawodniczka.

Kadrowiczki pod okiem Wiesława Popika od 16 marca przygotowywała się do eliminacji ME w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich COS Cetniewo we Władysławowie. Rozegrały one w tym czasie dwa sparingi, z Jokerem Metro Świecie i młodą drużyną Atomu Trefla Sopot. - Dobrze, ze wyrwaliśmy się z Szczyrku i mogliśmy na spokojnie skupić się na naszym graniu i celu, jakim jest wywalczenie miejsca na mistrzostwach Europy. Mogłyśmy zresetować głowy i odpocząć od nauki. Najbardziej skupialiśmy się na zgraniu i uzupełnieniu brakujących elementów - mówiła Świrad.

W 18-osobowej kadrze, która trenowała we Władysławowie, znalazło się sześć siatkarek spoza SMS-u, w tym była uczennica tej szkoły Aleksandra Rasińska, Monika Fedusia z UKS Orzeł Malbork i Martyna Łukasik z sopockiego Atomu (cała trójka znalazła się w turniejowej dwunastce Polek w Ramienskoje). - Każda z nich dużo wniosła do naszego zespołu. Teraz, mimo, ze jest nas dwanaście, to tak naprawdę nadal jesteśmy tą osiemnastka, która pracowała na sukces już w Cetniewie. Przyjęłyśmy nowe dziewczyny z otwartymi ramionami i zrobiłyśmy wszystko co w naszej mocy, żeby nie czuły się odizolowane - zapewniła środkowa.

Już 31 marca o godzinie 17 polskiego czasu biało-czerwone zagrają swój pierwszy mecz eliminacji z Ukrainą (2 kwietnia ze Szwajcarią), a w pierwszy dzień kwietnia na ich drodze staną faworytki zmagań grupy D eliminacji, czyli Rosjanki, w których składzie występuje sporo mistrzyń Europy kadetek z 2015 roku. - Czy ich się boimy? Co to za pytanie? Zrobiłyśmy ogromny postęp, a poza tym jesteśmy od nich ładniejsze i szczuplejsze… A poważnie mówiąc, trudno mówić o jakiejś konkretnej broni na Rosjanki. Przyjechaliśmy zagrać tu trzy spotkania i nie zamierzamy nikogo zlekceważyć. Czujemy się dobrze przygotowane i żadnego wyniku nie można wcześniej przewidzieć - uznała "Panda".

Do turnieju finałowego ME zakwalifikuje się tylko najlepszy zespół w grupie, drugi w kolejności wystąpi w barażach. Polki wiedzą, że czeka je trudne zadanie, ale wyniki w obecnym sezonie pierwszej ligi i widoczny z dnia na dzień progres pomaga im wierzyć w swoje możliwości. - Trener Popik włożył w nasz rozwój wiele pracy i widać, że w nas bardzo wierzy. Wszyscy jesteśmy pełni nadziei, a czy turniej zaliczymy do udanych, dowiemy się w niedziele – stwierdziła reprezentantka Polski.

Zobacz wideo: Na Majorce o olimpijskie paszporty
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×