- Był to dość dziwny pojedynek. Jeszcze przed starem potyczki wiedzieliśmy, iż uplasujemy się na czwartej pozycji. Dodatkowo w ostatnich dniach sporo pracowaliśmy na siłowni, co zresztą było widoczne w naszych wyskokach do bloku. Mimo to, chcieliśmy zaprezentować się z najlepszej strony w ostatnim meczu fazy zasadniczej, zwieńczyć wygraną ten trudny, kilkumiesięczny okres sezonu. Zadanie zostało wykonane, czym sprawiliśmy radość kibicom, chociaż we wtorek trochę mniej liczne wypełnili Ergo Arenę - podsumował spotkanie, nie wdając się w szczegóły przebiegu poszczególnych setów, Marco Falaschi.
Gdańszczanie dzięki wyjazdowej porażce Cerrad Czarnych Radom w Lubinie już w sobotę dowiedzieli się, że fazę zasadniczą zakończą na czwartym, gwarantującym walkę o brązowe krążki PlusLigi, miejscu. Ich rywalem w play-offach będzie PGE Skra Bełchatów, która w dramatycznych okolicznościach dała sobie wydrzeć miejsce w wielkim finale.
- Obrót spraw w Bełchatowie bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się, że bielszczanie zdołają wygrać seta, czym wyrzucą Skrę z finału. Nie śledziłem tego pojedynku w telewizji, bo nie mam w zwyczaju oglądać meczów rozstrzygających o ważnych sprawach (ze śmiechem). Ciężko nawet wczuć się w rolę Skry, która pomimo wygranej 3:1, tak naprawdę schodziła z boiska w roli przegranych - powiedział o niepowodzeniu rywali, zawodnik Lotosu Trefla.
18 wygranych i 8 porażek - tak wygląda bilans siatkarzy znad morza w fazie zasadniczej. Do powtórzenia sukcesu z ubiegłego roku, czyli awansu do finału zabrakło im dziewięciu punktów.
- Jesteśmy realistami: zakończymy sezon w tym samym miejscu, co poprzedni, czyli w najlepszej czwórce. Wówczas w czołówce brakowało ZAKSY, poza tym nic jeśli chodzi o zespoły się nie zmieniło. Pomimo tych wszystkich problemów jakie nam towarzyszyły: poczynając od kontuzji Mateusza oraz Seby (Mateusza Miki, Sebastiana Schwarza - przyp.red.), długich podróży, kłopotów z halą, jesteśmy w najlepszej czwórce, wciąż mamy szanse na podium i grę w Lidze Mistrzów. To bardzo dobre osiągnięcie. Sytuacja Skry pokazała, że przy takim regulaminie rozgrywek każdy mecz, a nawet set był na wagę złota. Może dla niektórych nasz wynik jest niewystarczający. Dla mnie osobiście to najlepsze co mogliśmy zrobić w tym sezonie - ocenił Falaschi.
Jak na rywalizację o najniższy stopień podium zapatruje się włoski rozgrywający? - Domyślam się, że już rozpoczęły się spekulacje czy Skra będzie odpowiednio zmotywowana do meczów o brąz, czy poradzą sobie z wewnętrznymi problemami... Dla nas to nie ma żadnego znaczenia. Pozostawiamy to mediom. Trzecie miejsce daje prawo gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów więc jest to bardzo cenna stawka. Czy mierzylibyśmy się ze Skrą czy z Resovią, w obu przypadkach nie bylibyśmy uznawani za faworyta, ale zrobimy wszystko by po raz drugi z rzędu zakończyć sezon na podium.
Zobacz wideo: Radwańska ambasadorką Euro. "Może uda się zobaczyć jakiś mecz"
{"id":"","title":""}