Radostin Stojczew: Cuda zdarzają się tym, którzy w nie wierzą

- O zwycięstwie z Lube śniliśmy po nocach. Wierzymy, że cud stanie się także w niedzielę w meczu z Zenitem. Cuda zdarzają się tym, którzy w nie wierzą - mówił w sobotę wieczorem Radostin Stojczew.

Monika Skrzyniarz-Gwizdała
Monika Skrzyniarz-Gwizdała
Radostin Stojczew Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Radostin Stojczew

Bratobójcze starcie włoskich ekip w drugim półfinale krakowskiej edycji Final Four Ligi Mistrzów nie sprostało oczekiwaniom. Zapowiadana siatkarska uczta z Cucine Lube Banca Marche Civitanova i Trentino Volley w rolach głównych, za wiele z ucztą nie miała wspólnego. Gra była jednostronna, a przewodzili jej ci drudzy - mistrzowie Włoch.

- Dzień przed meczem, na konferencji prasowej powiedziałem, że nasz zespół od samego początku roku jest skoncentrowany tylko na Lidze Mistrzów. Najpierw naszym celem było bycie tutaj, w Krakowie. Po tym jak udało się odnieść jeden sukces i zakwalifikować się do Final Four, chcemy odnieść kolejny i sięgnąć po złoto - przypominał Radostin Stojczew chwilę po wygranym meczu z Lube tłumacząc tym samym postawę swojej drużyny.

Jednak nie od razu siatkarze z Trydentu w półfinałowej potyczce prezentowali się na nieosiągalnym dla Lube poziomie. Pierwsze wymiany spotkania efektownie kończone przez podopiecznych Gianlorenzo Blenginiego sugerowały inny przebieg rywalizacji.

- Początkowy wynik to zasługa Podrascianina. Na środku, w szczególności na szybkich przesuniętych piłkach jest bardzo dobry. Przez to ten początek spotkania był poza naszym zasięgiem, dopiero później nasza gra się ustabilizowała na dobrym poziomie. Po tym jak drużyna się uspokoiła zaczęli grać bardzo rozważnie i przyniosło to efekty. Myślę, że grając przeciwko Lube - drużynie z tak wieloma wspaniałymi atakującymi prezentującymi na co dzień wysoki poziom, nasze 12 bloków w trzech setach najlepiej podsumowuje nasze przygotowanie do turnieju - mówił szkoleniowiec Trentino.

Dzięki korzystnemu wynikowi starcia z Lube siatkarze Trentino Volley zameldowali się w finale europejskiego czempionatu. W nim zmierzą się z Zenitem Kazań. Dla doświadczonego trenera Stojczewa rywalizacja z kazańskim klubem nie jest niczym nowym, niejednokrotnie miał okazję toczyć bój z rosyjskimi siatkarzami podczas gdy stawka była wysoka.

Co ciekawe ostatni raz Stojczew mierzył się z kazańskim klubem również w Polsce, w organizowanym przez PGE Skrę Bełchatów Final Four 2012. Wówczas kraj nad Wisłą nie przyniósł mu szczęścia, bowiem ekipa przez niego prowadzona - Trentino PlanetWin365 przegrała starcie 1:3 - Nie pierwszy raz będę miał do czynienia z tą rosyjską drużyną, jednak obie ekipy i Trentino i Zenit teraz są całkowicie zmienione. Obecnie to oni są faworytami w każdym meczu w Europie i na świecie. Swoją siłę kreowali przez lata i to dlatego teraz są najlepsi. My w niedziele zrobimy wszystko co w naszej mocy - dodał Stojczew.

Na emocje związane ze ścisłym finałem prestiżowego turnieju Starego Kontynentu przyjdzie czekać do godziny 18. Wówczas, chwilę po zakończeniu starcia Asseco Resovia Rzeszów - Cucine Lube Banca Marche Civitanova, na boisko wybiegną zawodnicy z Rosji oraz Włoch.

- O zwycięstwie z Lube śniliśmy po nocach. Wierzymy, że cud stanie się także w niedzielę w meczu z Zenitem. Cuda się zdarzają tym, którzy w nie wierzą - zakończył szkoleniowiec Trentino Volley.

Zobacz wideo: Olieg Achrem: Zrobimy wszystko, by wywalczyć brąz


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Czy Trentino Volley uda się pokonać Zenit Kazań w finale Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×