Paweł Papke: Wszystkie moje założenia zostały zrealizowane

Paweł Papke nie będzie ubiegał się o fotel prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Prezes polskiej federacji w rozmowie z WP SportoweFakty ocenia czas swojej prezesury. - Wszystkie moje założenia zostały zrealizowane - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Podjął pan decyzję o niekandydowaniu w wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Dlaczego?

Paweł Papke: Moja skuteczna misja dobiega końca. Miałem za zadanie kontynuować dobrą pracę Polskiego Związku Piłki Siatkowej i wypełniłem swoje zadanie. Teraz najlepszym kandydatem na prezesa jest Jacek Kasprzyk i jego właśnie wspieram. Otrzymał on od członków zarządu 14 głosów przy 3 wstrzymujących się. To były zawodnik, sprawny menadżer, działacz siatkarski i najodpowiedzialniejszy człowiek, który mógłby pełnić tę zaszczytną i bardzo odpowiedzialną funkcję.

Jaki wpływ na pana decyzję miała polityka?

- Jestem parlamentarzystą, ale nie miała żadnego wpływu. Zadecydowały raczej sprawy rodzinne. Na co dzień jestem mieszkańcem Olsztyna. Dwie tak odpowiedzialne funkcje wymagają tego, aby spędzać dużo czasu w Warszawie. Podejmując taką decyzję myślałem przede wszystkim o swojej rodzinie.

[b]

W jakiej kondycji zostawi pan PZPS?
[/b]
- Doskonałej. W czasie mojej kadencji pozyskaliśmy najważniejsze wydarzenia na siatkarskiej mapie świata, czyli Final Four Ligi Mistrzów i Final Six Ligi Światowej, które odbędzie się w Polsce w połowie lipca. Kondycja organizacyjna i finansowa PZPS-u jest bardzo dobra. Oczywiście nie tylko dzięki mojej osobie, ale również sprawnie działającemu zarządowi, wiceprezesom, prezydium oraz wszystkim pracownikom. Również siatkówka plażowa poczyniła ogromny postęp. Jesteśmy niemal pewni gry trzech par na igrzyskach olimpijskich. Z kolei pod koniec maja nasza męska drużyna halowa poleci do Tokio na turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Możemy mieć więc w turnieju cztery drużyny, najwięcej w historii polskiej siatkówki.

Nigdy nie jest tak, że wszystko się udaje. Co można było zrobić lepiej?

- Wszystkie założenia, które zamierzałem wykonać, zostały zrealizowane. Zawsze trzeba poświęcić dużo czasu, aby wszystkiego dopilnować, ale nie ma takich rzeczy, o które bym się martwił, że nie udało się ich zrobić. Wszyscy wspólnie idziemy w dobrym kierunku. Siatkówka dynamicznie się rozwija. Mamy nowe umowy sponsorskie, między innymi z telewizją Polsat i mamy także kontrakty długoterminowe z naszymi stałymi partnerami jak ORLEN. Cieszy to, że nadal mamy zaufanie naszych partnerów.

Jak według pana powinien wyglądać system ligowy?

- Prezesi klubów o tym dyskutują i oni podejmą decyzję na temat tego, jak ma to wyglądać w PlusLidze i ORLEN Lidze. Szukamy płaszczyzny porozumienia. Jeszcze nie wiemy, czy będzie to powiększenie lig, czy pozostawienie ich w dotychczasowej liczebności. Dyskutujemy o systemie awansów i spadków oraz ewentualnych barażach. Musimy być jednak czujni, bo dostrzegamy różne zagrożenia. W Profesjonalnej Lidze Piłki Siatkowej nastąpią pewne modyfikacje, więc musimy poczekać na decyzje, które tam zapadną.

Wielu przedstawicieli pierwszoligowego środowiska podnosi kwestię konieczności zmian w tych rozgrywkach. Aktualnie I liga nie jest atrakcyjnym produktem.

- Rzeczywiście, tutaj jest duże pole manewru. Na pewno będziemy chcieli zapewnić transmisje telewizyjne z I ligi, jak to miało miejsce w poprzednim sezonie. Zależy nam też na kwestii bezpośredniego awansu sportowego. Wierzę w to, że najlepsze pierwszoligowe kluby męskie i żeńskie będą mogły grać w barażu i uzyskać awans w sportowym trybie. Oczywiście, jeśli spełnią wymogi formalne, jak wielkość hali czy odpowiedni budżet. Wtedy taki pierwszoligowiec będzie mógł zmierzyć się z najsłabszym zespołem PlusLigi i ORLEN Ligi, po czym w sportowej rywalizacji ewentualnie awansować.

- Szukamy płaszczyzny porozumienia - mówi o propozycjach systemu ligowego Paweł Papke
- Szukamy płaszczyzny porozumienia - mówi o propozycjach systemu ligowego Paweł Papke

Otwarcie lig nie będzie fikcją? Kluby i tak będą musiały spełnić wymogi stawiane przez PLPS.

- Jeśli tego nie spełnią, nie zostaną dopuszczone do barażu. Dbamy o wizerunek polskiej siatkówki, więc klub musi spełnić określone wymogi by grać w elicie. Mecze są transmitowane przez Polsat, więc wiążąca PLPS umowa z telewizją nakazuje zachowanie odpowiednich standardów. Nie wszystkie hale zespołów pierwszoligowych spełniają takie fundamentalne wymogi. Mecze w PlusLidze i ORLEN Lidze muszą odbywać się w odpowiednich warunkach, przez szacunek dla kibiców i telewidzów. Drugim aspektem jest sytuacja budżetowa. Nie możemy dopuścić do tego, żeby kluby przystępowały do rozgrywek, a potem się z nich, z powodów finansowych wycofywały. Takie sytuacje osłabiać będą całą dyscyplinę.

W tym roku to się nie udało.

- To jest właśnie to zagrożenie. Klub z Sulechowa aspirował do ORLEN Ligi, a potem nie podjął nawet rywalizacji w pierwszej lidze. Co do sprawy Hutnika Kraków - wspomniałem już o awansie sportowym. On musi odbyć pod pewnymi obostrzeniami, aby taka sytuacja się nie powtórzyła w PlusLidze. To jest przykre dla zawodników, kibiców kiedy okazuje się, że brak środków na działalność sportową i organizacyjną powoduje to, że sportowcy nie mogą ze sobą rywalizować.

Aleksandar Boricić sprząta w CEV po Andre Meyerze?

- Wspólnie porządkujemy. Staramy się, aby europejska federacja zaczęła dynamiczniej promować siatkówkę, aby wprowadzić nowe produkty. Boricić przedstawił już ogólny zarys tego, co chcemy wspólnie przez najbliższe cztery lata zrobić. Zamierzamy aktywnie pozyskiwać sponsorów, co wiąże się z finansowaniem i podniesieniem wartości promocyjnej i sportowej dyscypliny. Na arenie europejskiej bardzo mocno rywalizujemy z koszykówką, piłką ręczną i hokejem. Reforma Ligi Mistrzów to był nasz pierwszy cel. W niej muszą grać najlepsze zespoły. Trzeba ten produkt odpowiednio opakować i sprzedać. Nikomu nie zależy na rywalizacji, w której przeważają wyniki 3:0, a w setach 25:15. Pamiętamy zresztą wycofanie się rumuńskiej drużyny w tym sezonie, w trakcie rozgrywek. Takie rzeczy nikomu nie służą. Ani wygranemu, ani przegranemu.

Jak wygląda współpraca CEV z FIVB?

- Tu jest duże pole do dyskusji. Od strony promocyjnej FIVB na pewno ma się lepiej od CEV. Europejska Konfederacja Piłki Siatkowej chce dorównać FIVB.

Ary Graca chce pozostać prezydentem FIVB na kolejną kadencję. To chyba nie jest dobra wiadomość dla europejskiej siatkówki?

- Tradycyjnie przy okazji wyborów trwają różne rozgrywki. Niektóre pomysły są jednak fajne. Nawet spieranie się ma służyć rozwojowi siatkówki, wdrażaniu nowych pomysłów. Przykładem niech będzie nowa formuła mistrzostw Europy, które w 2019 roku odbędą się nie w jednym kraju, tylko w dwóch lub czterech. Turniej rozrasta się do 24 reprezentacji i tak powinno być, aby obejmował on swoim zasięgiem jak najwięcej krajów.

CEV rywalizuje z FIVB?

- Tak trochę było za panowania pana Meyera. Wierzę w to, że Boricić - który jest także wiceprezydentem FIVB - doprowadzi do współpracy. To powinna być synergia. Obie federacje są wiodące. Organizacyjnie i sportowo najlepszą siatkówkę robi się jednak w Europie.

Jak widzi pan swoją przyszłość w CEV?

- Spotykamy się, rozmawiamy i wymieniamy uwagi. Jeśli nie osobiście, to w formie mailowej lub telefonicznej. Przyszłość jest bardzo przewidywalna - wspólne działanie na rzecz rozwoju europejskiej siatkówki.

Myśli pan o ubieganiu się o wyższe stanowiska w CEV?

- Skupiam się na teraźniejszości i na tym, co dzieje się w PZPS-ie. 7 czerwca mamy wybory, a walne zgromadzenie dokona wyboru nowego prezesa, zarządu oraz władz federacji. Teraz to mi zajmuje uwagę najbardziej, oprócz oczywiście pracy parlamentarnej.

Rozmawiał Mateusz Lampart
[b]Zobacz wideo: Fabian Drzyzga: Daliśmy ciała w końcówce czwartego seta

{"id":"","title":""}

[/b]

Źródło artykułu: