Po bardzo dobrym, lecz przegranym półfinałowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań, Asseco Resovii Rzeszów pozostała walka o brąz. W niej stanęli na przeciw Cucine Lube Banca Marche Civitanova. Choć wiele wskazywało na to, że to mistrzowie Polski wyjdą obronną ręką z rywalizacji i staną na najniższym stopniu podium, stało się inaczej. Zmuszeni byli przełknąć gorycz porażki.
- Włosi lepiej weszli w to spotkanie. Może po naszej stronie było więcej stresu, wiedzieliśmy, że musimy zagrać dobrze żeby ten medal mieć. Potem odblokowaliśmy się, graliśmy naprawdę dobrze i nie wiem czego zabrakło. Nie przegrywaliśmy tych najtrudniejszych akcji, zawodziły jakieś proste elementy w końcówce. Może zabrakło sił... Daliśmy ciała i mowa tutaj o czwartym secie, bo akurat tie-breaka rywal miał pod kontrolą. Później robiliśmy już tyle błędów, że nie było szans żeby go wygrać - komentował boiskowe wydarzenia rozgrywający Pasów - Fabian Drzyzga.
Podkarpacki klub po raz pierwszy w historii europejskich rozgrywek uzyskał możliwość organizacji turnieju finałowego i podchodził do niego z nadziejami powtórzenia sukcesu Płomienia Milowice. Rzeczywistość okazała się brutalna dla rzeszowian.
- Nie możemy cieszyć się z tego turnieju. Ważne żebyśmy nie popadli teraz w jakiś marazm. Być może nasza drużyna na ten moment nie jest gotowa na wygrywanie w Europie. Żałuję jedynie tego, że przy takiej publiczności nie ma chwili radości, w której polska drużyna wchodzi na podium. Teraz nic już nie zrobimy, taki jest sport. Nie możemy spuścić głów, musimy skoncentrować się na walce o krajowe złoto - skończył Drzyzga.
Obecnie Asseco Resovii nie pozostało nic innego jak skupienie się na obronie tytułu mistrza Polski. Już w czwartek 21 kwietnia rozpoczną rywalizację z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle o złoto PlusLigi.