Środkowy reprezentacji Polski wystąpił we wtorek w wyjściowym składzie drużyny w przegranym 2:3 meczu z reprezentacją Bułgarii. Biało-Czerwoni w pierwszym od ośmiu miesięcy spotkaniu rozegranym przed własną publicznością nie popisali się, choć zważywszy na to, co czeka ich w najbliższych dniach, wynik ten jest jak najbardziej zrozumiały.
28 maja wystartuje w Tokio turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich 2016, będący ostatnią szansą do wywalczenia biletów do Rio de Janeiro. Ekipa Stephane'a Antigi w skupieniu przygotowuje do wyjazdu do Japonii, a Memoriał Huberta Jerzego Wagnera jest tylko jednym z etapów treningowych.
Dla Biało-Czerwonych będzie to kolejny po zeszłorocznym Pucharze Świata występ w Japonii. Wówczas Polacy od zapewnienia sobie udziału w igrzyskach byli o krok - mimo 10 zwycięstw w 11 meczach zajęli dopiero 3. miejsce, w zmaganiach ustępując Amerykanom i Włochom.
ZOBACZ WIDEO Fabian Drzyzga: Mam nadzieję, że nikt nie oczekuje od nas fajerwerków
- Nie wspominajmy już Japonii i tego Pucharu Świata - mówił po wtorkowym meczu z Bułgarami Mateusz Bieniek. - Pamiętajmy te dobre momenty, czyli choćby Berlin. Teraz pojedźmy do Japonii i awansujmy tam do Rio - dodawał.
Młody środkowy, który od przyszłego sezonu będzie zawodnikiem mistrza Polski, ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, nie wybiega jeszcze myślami do turnieju w Tokio. 22-latek jest jednak zdania, że Biało-Czerwonych czeka tam poważniejszy sprawdzian, niż podczas Pucharu Świata.
- To będzie trudniejszy turniej niż Puchar Świata. Dla nas to ostatnia szansa, ostatni dzwonek by jeszcze "złapać" kwalifikację. Choć rywale będą ciut słabsi niż poprzednim razem w Japonii, to gdzieś z tyłu głowy będziemy mieli to, że teraz musimy wyszarpać ten awans. Nie ma już miejsca na potknięcia - zakończył.
W Tokio rywalami Polaków będą Japonia, Iran, Wenezuela, Chiny, Francja, Kanada i Australia.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)