- Portoryko jest faworytem rozgrywek II dywizji w tym roku. Graliśmy z nimi w zeszłym roku, a nawet wcześniej, kiedy mieliśmy silniejszy skład. Już wówczas mieliśmy z nimi problemy. Żeby je pokonać będziemy musieli zagrać lepiej w każdym elemencie - mówił Jacek Nawrocki przed ostatnim meczem turnieju World Grand Prix w Zielonej Górze, w którym rywalem Biało-Czerwonych miała być właśnie karaibska kadra z Wyspy Gigantów. Portorykanki frunęły jak na skrzydłach przez kolejne starcia, napędzane świetnymi humorami po wywalczeniu kwalifikacji olimpijskiej. Poradziły one sobie bez kłopotów z Czeszkami i Kanadyjkami, dlatego nie dziwiła ostrożność w ocenach selekcjonera Polek.
Start widowiska w wykonaniu biało-czerwonej kadry był niezły, funkcjonowały zarówno skrzydła, jak i środek i nawet mocne ataki Kariny Ocasio nie wybijały Polek z rytmu. Zarówno Anna Grejman jak i Berenika Tomsia radziły sobie z wysokim blokiem Portorykanek (z polską "ścianą" męczyła się za to Aurea Cruz), ale do czasu: dwa stracone punkty przy stanie 11:8 skłoniły Nawrockiego do wzięcia przerwy i wyjaśnień taktycznych. Remis 13:13 wzmógł wolę walki w obu ekipach, minimalna przewaga była po stronie raz jednego, raz drugiego zespołu. W końcu obudził się skuteczny w poprzednich dniach polski blok, a zirytowane przeciwniczki zaczęły celować w antenkę zamiast w boisko (25:18).
Wydawało się, że uczestniczki tegorocznych igrzysk nie wytrzymują tempa gry i atmosfery meczu, zaś nasze rodaczki śmiało z tego korzystały także na początku kolejnej partii. Dopiero błędy w przyjęciu gospodyń (pierwsze w całym meczu!) pozwoliły siatkarkom trenera Nuneza na kontakt z przeciwnikiem (8:6). Joanna Wołosz mogła liczyć na wszystkie swoje opcje w ataku, tego komfortu nie miały jej vis-a-vis, które miały oparcie jedynie w Lyndzie Morales... do momentu przestoju Polek w przyjęciu, który poskutkował remisem po 14, a następnie prowadzeniem gości. Natalia Valentin cztery razy zaserwowała tak, że Jacek Nawrocki mógł tylko złapać się za głowę i napominać zagubione przyjmujące. Ten moment zaważył na dalszym przebiegu partii: falowanie obu ekip zakończyło się ostatecznie triumfem karaibskiej reprezentacji, aczkolwiek Biało-Czerwone nie oddały ostatnich wymian bez walki.
ZOBACZ WIDEO Dawid Konarski: Chłopcy mieli w pamięci Londyn (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Podstawowym zadaniem Portoryko na dalszą część meczu było ograniczenie punktów oddanych za darmo (po dwóch setach aż 16). Trudno było je realizować, zaczynając od prowadzenia 4:0 i 8:2... dla polskiej kadry. Kibice w hali MOSiR fetowali widowiskowe bloki Wołosz, Kąkolewskiej i Ganszczyk; wydawało się, że rozchwiany emocjonalnie zespół Juana Carlosa Nunez, poświęcający energię na dyskusje z arbitrem, już nie podniesie się z kolan. I tak się też stało, Tomsia przypieczętowała okazałe zwycięstwo swojego zespołu (25:15). Napór gospodarza nie ustawał: lewe skrzydło spisywało się znakomicie (zwłaszcza wprowadzona za Kaliszuk Martyna Grajber), a obie libero polskiej reprezentacji wręcz przyciągały piłki niczym magnes.
Nawet po przegranych akcjach można było oklaskiwać Polki za poświęcenie w pozornie niemożliwych do uratowania sytuacjach. Portorykanki przeplatały zaś dobre akcje dziwnymi błędami w stylu uderzania sytuacyjnej piłki wprost w pojedynczy blok. Jednak wystarczyły dwie chwile nieuwagi, by pozwolić napędzającym się przeciwniczkom na remis (19:19), Biało-Czerwone skazały się na niepewną końcówkę seta. W niej aż nadto było świetnych obron i inteligentnych zachowań po obu stronach siatki; po dwóch celnych uderzeniach Morales wiadomo było, że to nie koniec wrażeń godnych World Grand Prix.
Niemrawe wejście w tie-breaka sprawiło, że podczas przerwy selekcjoner Polek bezpardonowo nakazał im skupienie się na walce. Pomogło o tyle, że żaden z oponentów nie potrafił odskoczyć na kilka punktów przewagi. Przewaga ofensywna karaibskich siatkarek z Yarimar Rosa na czele była coraz bardziej widoczna, mimo to zasłużone cztery punkty z rzędu gospodyń zmusiły Nuneza do interweniowania. Sięgające zenitu emocje opadły dopiero po mocnym i celnym zbiciu piłki przez Karinę Ocasio. Biało-Czerwone przegrały, ale w stylu godnym zapamiętania; po spotkaniu nagrodę dla najlepszej zawodniczki turnieju otrzymała Joanna Wołosz.
Polska - Portoryko 2:3 (25:18, 23:25, 25:15, 26:28, 13:15)
Polska: Kąkolewska, Ganszczyk, Grejman, Tomsia, Kaliszuk, Wołosz, Durajczyk (libero) i Sawicka (libero) oraz Mucha, Grajber. Smarzek, Pleśnierowicz, Mucha, Efimienko, Hawryła
Portoryko: Mojica, Enright, Cruz, Ocasio, Oquendo, Morales, Venegas (libero) oraz Ferrer, Valentin, Rosa
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty |
---|---|---|---|
Portoryko | 3-0 | 9:3 | 8 |
Polska | 2-1 | 8:5 | 7 |
Czechy | 1-2 | 5:6 | 3 |
Kanada | 0-3 | 1:9 | 0 |
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)