Z Dolnego Śląska Biało-Czerwone wyjechały z dwoma zwycięstwami (nad Albanią i Białorusią) oraz jedną porażką (z reprezentacją Słowacji). Dzięki temu zajęły w turnieju w Twardogórze drugie miejsce i wciąż mają szansę na awans do turnieju finałowego.
- Na pewno osiągnięty wynik jest pozytywny. Wygraliśmy chociażby z pierwszą reprezentacją Białorusi, a tak naprawdę były to dziewczyny, z którymi graliśmy na ME w Holandii. Powalczyliśmy też ze Słowacją, postawiliśmy się jej, choć mieliśmy też kłopoty, trzeba było rotować składem - przyznał Waldemar Kawka.
Trener kadry B miał na myśli przede wszystkim przestawienie Julii Twardowskiej na atak, czego dokonał w trzecim secie niedzielnego meczu ze Słowacją. Dzięki temu Polki odrobiły dwa sety straty do rywalek.
ZOBACZ WIDEO Fabian Drzyzga: pojedziemy, aby wygrać igrzyska olimpijskie
{"id":"","title":""}
- Czasami bardziej się opłaci nie robić błędów. Julka nie robiąc błędów pozwoliła nam na wygranie dwóch setów. Ale później widać było, że po dwóch dniach już opadła z sił w tie-breaku. Nie miałem już za wielu manewrów - tłumaczył szkoleniowiec.
Wiele zastrzeżeń budził sam styl gry polskich siatkarek. Była ona nierówna i pełna technicznych błędów. Jednak patrząc na możliwości reprezentantek Polski, można napełnić się odrobiną optymizmu.
- Jeśli chodzi o grę, zarówno dziewczyny, jak i my nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak ona wyglądała. Ale poziom ambicji i zaangażowania tych dziewcząt jest zadowalający. Tu mamy podstawy do tego, by z nimi pracować, pracować i jeszcze raz pracować, bo wtedy jesteśmy w stanie zrobić postęp - zapowiedział Kawka.
To "falowanie" gry zawodniczek mogło być też efektem braku ogrania na poziomie międzynarodowym, co również zauważył trener Waldemar Kawka.
- Moim zdaniem brakuje doświadczenia tym dziewczynom. Nie chcę się zagłębiać, ale mało grały w tym roku. Jest jedna dziewczyna z drugiej ligi, jedna z pierwszej ligi. One raczej nie grały o dużą stawkę. Nie zawsze też miały miejsce w szóstkach swoich drużyn. Udało nam się ten zespół scalić, tak naprawdę dopiero na tym turnieju się zgrywaliśmy - mówił.
Bardzo wiele dobrego do gry Biało-Czerwonych wniósł blok. Gdy tylko się pojawiał, znacznie ułatwiał zadanie całej drużynie.
- Blok był naszą silną stroną, szczególnie w sobotnim meczu. Ola to dziewczyna o dobrych parametrach, ale nad tym też pracujemy, dziewczyny nie przekładają rąk w bloku. Nad techniką też dużo pracujemy. Absolutnie się nie tłumaczę, bo nie o to chodzi. Mamy jeszcze trochę mankamentów i jesteśmy tego świadomi.
Kadra B w Szczyrku trenować będzie do soboty. Później przeniesie się do Łodzi, skąd po trzech dniach treningów uda się do Albanii na rewanżowy turniej Ligi Europejskiej.